Mały ruch, duży stres

Mały ruch graniczny z Rosją wymaga nie tylko inwestycji w przejścia, ale i zmiany mentalności służb - pisze dziennikarka „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 12.08.2012 19:35

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Red

Obowiązujący od 27 lipca mały ruch graniczny znosi konieczność posiadania wiz na rzecz tańszych (20 euro) zezwoleń dla mieszkańców Warmii, części Mazur i Pomorza oraz całego obwodu kaliningradzkiego.

Duże oczekiwania

Ludziom po obu stronach, którym wejście Polski do Unii utrudniło kontakty, ma być teraz łatwiej. Jednak pierwszy Polak przekroczył granicę dopiero 6 sierpnia. Wydanie zezwolenia przez rosyjski konsulat w Gdańsku nastąpiło tydzień po oficjalnej pompie na granicy.

Samorządowcy polscy liczą na odnowienie kontaktów z rosyjskimi gminami, na zasobnych rosyjskich gości czekają hotelarze, biznes chce łatwiejszych interesów po obu stronach, handlowcy - dużych rosyjskich zakupów w polskich sklepach.

Rosjanie zapraszają mieszkańców Trójmiasta, Olsztyna, Elbląga na wypoczynek na piękną i wciąż dziką Mierzeję Kurońską; rolnicy rosyjscy liczą na polski know-how, a także na inwestycje w wieś. Do teatrów Kaliningradu, gdzie występują też sławy z Moskwy i St. Petersburga, jest z Olsztyna i Elbląga bliżej niż do Warszawy.

To wspaniałe i obiecujące perspektywy. Prawdziwym problemem w ruchu granicznym z Rosją nie są jednak wizy. Jest nim biurokracja i korupcja po stronie rosyjskiej, a po stronie polskiej poczucie władzy i wyższości wobec podróżnych (szczególnie ze Wschodu).

W tej materii od lat niewiele się zmienia na lepsze. Sama jeździłam do Kaliningradu przez Bezledy wiele razy i wiem, jaką gehennę przeżywali tam zwykli ludzie, pogardliwie nazywani mrówkami. Zamiast siedzieć na bezrobociu i na garnuszku państwa, z wyjazdów handlowych do Rosji zrobili sobie miejsce pracy. Ciężkiej i ryzykownej.

Śmierć na patelni

Od 1992 r. po stronie rosyjskiej 8 km od granicy istniał asfaltowy, ogrodzony plac, tak zwana patelnia, na który milicja z Bagrationowska kierowała tylko polskie auta. Długo nie było tam żadnych toalet ani bieżącej wody. Panem i władcą decydującym o tym, kto i kiedy parking opuszcza, był parkingowy wydający tzw. karteczki uprawniające do wjazdu na przejście. Kto dał 10-20 dolarów łapówki, wyjeżdżał natychmiast. Kto nie dał lub podpadł, stał na placu nawet cztery doby. Ta sytuacja była powodem złożenia w 2000 r. przez polskie MSZ noty protestacyjnej w sprawie dyskryminacji polskich obywateli przez Rosję. Kilkakrotnie przejście odwiedzał i polski rzecznik praw obywatelskich, i rosyjski rzecznik praw człowieka. Obaj pisali listy na Kreml z żądaniem likwidacji parkingu.

Na początku 2002 r. patelnia została zamknięta. Ale nie na długo. W marcu mer Bagrationowska otworzył ją na nowo.  Funkcjonowanie patelni przerwała dopiero tragedia sprzed pięciu lat. W lipcu 2007 r. na wjazd na przejście graniczne czekali na parkingu Franciszek i Regina Wolscy z Kętrzyna. Oboje po siedemdziesiątce, dorabiali do emerytury, jeżdżąc na handel do Kaliningradu. Po wielu godzin spędzonych w upale Regina Wolska zasłabła. Rosyjskie pogotowie odmówiło pomocy. Starsza pani zmarła.

Jej ciało Rosjanie oddali po czterech dniach bez biżuterii i ubrań. Emerytka była ósmą ofiarą patelni. Po skandalu, który wybuchł, niesławny parking został zamknięty.

Patelnia zniknęła, kolejki po obu stronach zmniejszyły się z kilkudziesięciu do kilku godzin. Ale pokonanie granicy wciąż pozostawało ciężkim przeżyciem. Także po stronie polskiej. „Granica wstydu, złośliwości i głupoty" - tak o zachowaniu polskich służb granicznych i celnych pisali uczestnicy jednego z forów dyskusyjnych w lipcu 2010 r.

Hamulec polskiego eksportu

Odprawa po stronie rosyjskiej zajęła mi całe 10 minut. (...) Po stronie polskiej stałem kolejne 3 godziny. Właściwie to nawet nie po stronie polskiej, tylko jeszcze przed stroną polską. Wraz z ponad 20 innymi samochodami utknąłem na pasie neutralnym, asfaltowej »patelni«, w samo południe. Temperatura powietrza w słońcu - ok. 35 st.

Wielkie wrażenie zrobiła na mnie praca Straży Granicznej. Przez dobrą godzinę (...) miałem okazję obserwować, jak 1 (jeden) funkcjonariusz raz na parę minut podchodził i sprawdzał paszporty w autach, które już podjechały do odprawy. Po godzinie pojawił się jego kolega! (...).

Dalej odprawa celna. (...) Celniczka musiała być bardzo, ale to bardzo zmęczona, gdyż rzuciła czyjeś papiery na biurko, bezwładnie rozsiadła się na fotelu i... oddała się konsumpcji czereśni. Miała ich na oko z kilogram... - opisał przejazd przez Bezledy rosyjski dziennikarz Siergiej Greczuszkin.

I dodał, że „według nieoficjalnych informacji z Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego tamtejszy dyrektor departamentu odpowiedzialnego za przejścia graniczne interweniuje wyłącznie wtedy, gdy zbierze się ze 200 ciężarówek, kierowcy zaczną urządzać bunty, a rzecz dzieje się z powodu zatorów po stronie rosyjskiej. Auta osobowe po stronie polskiej nie są w polu zainteresowania urzędników".

Jego spostrzeżenia potwierdzili Polacy. „Znam Bezledy - w stu procentach potwierdzam to, co wyżej napisane. Miałem okazję przekraczać ten skuteczny »hamulec polskiego eksportu« w maju (sobota ok. 17.00). To jest jakiś obłęd, a najgorsze, że władze mają to głęboko w d..., gorzej niż na innych wschodnich przejściach, gdzie można przynajmniej interweniować i coś z tego może wyniknąć" - napisał Jerzy P. z firmy eksportowo-importowej z Warszawy.

Od tamtych dyskusji minęły dwa lata.

Z moich wieloletnich doświadczeń z przejść granicznych z Rosją wywiozłam przekonanie, że mały ruch graniczny może sprostać oczekiwaniom lokalnych społeczności tylko wtedy, gdy wraz z ułatwieniem procedur przyjdzie udrożnienie przejść. A to oznacza nie tylko nowoczesną infrastrukturę, zielone pasy, sanitariaty itp. Chodzi przede wszystkim o nie dawanie służbom granicznym zbyt dużej władzy. Bo to oznacza dużo samowoli i poczucia bezkarności. No i przydałby się uśmiech i uprzejmość podchodzącego celnika czy strażnika granicznego.

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?