R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Publikacja: 14.09.2012 18:55

R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Foto: Rzeczpospolita

D

rogi Robercie, „Twój biust w dobrych rękach” - przywitała mnie Ojczyzna, gdym dwa tygodnie temu wracał z wakacji. Ojczyzna się nawet podpisała - miała na imię Anita i chciała, zdaje się, sprzedać mi biustonosz. Nie kupiłem, ale się zadumałem.

B

o wiesz, nie chcę się powtarzać, ale w dziedzinie zabillboardowania na metr kwadratowy staliśmy się już potęgą, o czym może się przekonać każdy, kto wjeżdża pod Tatry zakopianką.

M

niej więcej tuż za rogatkami Krakowa zaczyna się sprzedaż „pantofli regionalnych”, oscypków i sera raz pisanego jako bundz, raz jako bunc, a w okolicach Poronina pojawił się nawet buc. No ale to może był tylko podpis albo reminiscencje po pobycie Lenina. Byłem tam we wrześniu, więc nie sprawdziłem, czy w październiku nadal odbywa się tam wielki rajd studencki. Kiedyś reklamowano go hasłem „Lenin w październiku”, na co ktoś odpisał: „A koty w marcu”.

J

a bym dodał: „I billboardy cały rok”. Skądinąd skoro tego dziadostwa naćkano tam tyle, to przebijają się tylko te najbardziej niebanalne, jak ta, wypatrzona przez naszego wspólnego znajomego Artura Andrusa w Zgierzu - „J. Słomczewska przyszłość wentylacji”. On też wyhaczył zakład pogrzebowy w Sławnie reklamujący się: „Promocja! Do każdego pogrzebu trąbka gratis”. No wiesz, ja rozumiem, że reklama dźwignią handlu, choć czasem powinna być raczej zapadnią. Ze wstydu.

C

o więcej wiele billboardów pachnie z daleka antypolskim spiskiem. Są to wielkie zdjęcia pięknych plaż i uśmiechniętych ludzi reklamujących wakacje w Turcji, Chorwacji bądź Portugalii. Perfidia. Nie dość, że reklamują inne kraje niż Polska, to jeszcze jako wielkie reklamy zasłaniają piękno naszego ojczystego krajobrazu, więcej, solidnie go oszpecają. Jeśli wielki billboard pokazujący piękno Hiszpanii zasłoni polskie Pieniny, to wszyscy, nie wiedząc o istnieniu Pienin, pojadą zwiedzać Pireneje.

P

ewnie pomyślisz, że się znowu czepiam. A skąd, ja podziwiam ten wykuwający się kapitalizm. Żałuję tylko, że jest on szkodliwy dla oczu. Czasami też dla uszu. Jakiś czas temu na własną zgubę słuchałem pewnej rozgłośni komercyjnej, ale ambitnej, bo miała informacje kulturalne. I rzeczywiście były, o ile cyrk nazywamy kulturą, bo z panienką przedstawiającą te informacje był niezły cyrk. Miała powiedzieć o znanej nagrodzie literackiej Fundacji Kościelskich - bałakała o Kościeleckich. Potem chciała wspomnieć o dorocznym festiwalu wagnerowskim w Bayreuth, ale za nic nie była w stanie wymienić tej hitlerowskiej nazwy. Później… Dość, później udało mnie się trafić butem w radio. Co prawda, za drugim razem, ale zamilkło.

A

le ten, kto ma gorszego cela, jest narażony na zlasowanie umysłu. Mój kolega kupił w sklepie film pt. „Tartak”, licząc na horror i krwawą jatkę klasy C, w której gustuje. Niestety, przez omyłkę nabył „Tatarak”. Dzięki temu mógł się zapoznać z twórczością Andrzeja Wajdy oraz aktorstwem Krystyny Jandy. Do końca filmu liczył jednak, że zostanie pocięta piłą przez jakiegoś furiata z bagien.

N

ie będę się jednak nabijał z kolegów. Sam od Ciebie pożyczyłem na imprezie (możesz tego nie pamiętać, bo już spałeś) „Fałszerzy” reklamowanych na okładce jako „Największy przekręt w historii”. Chcąc wyciągnąć z chandry moją żonę, namówiłem ją na ten film. Nie mogę powiedzieć, nie jest zły, tylko akcja dzieje się wśród Żydów w obozie koncentracyjnym. Nieoczywista to więc rozrywka.

A

le nawet w konstatacji, że wiele spraw zmierza ku dnu, jest jakaś pociecha. Dzięki temu, że Wisła niemal wyschła, bo cała woda poszła w tunel i drugą linię metra, odkrywając dno, staliśmy się bogatsi o wiele cennych architektonicznych skarbów, które tam spoczywały. Być może jeszcze niżej spoczywa Bursztynowa Komnata oraz zrabowane przez Szwedów złoto. Paradoksalnie więc, im bliżej dna, tym lepiej dla nas! Pozdrawiam,

Twój Robert

D

rogi Robercie, „Twój biust w dobrych rękach” - przywitała mnie Ojczyzna, gdym dwa tygodnie temu wracał z wakacji. Ojczyzna się nawet podpisała - miała na imię Anita i chciała, zdaje się, sprzedać mi biustonosz. Nie kupiłem, ale się zadumałem.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką