ewnie pomyślisz, że się znowu czepiam. A skąd, ja podziwiam ten wykuwający się kapitalizm. Żałuję tylko, że jest on szkodliwy dla oczu. Czasami też dla uszu. Jakiś czas temu na własną zgubę słuchałem pewnej rozgłośni komercyjnej, ale ambitnej, bo miała informacje kulturalne. I rzeczywiście były, o ile cyrk nazywamy kulturą, bo z panienką przedstawiającą te informacje był niezły cyrk. Miała powiedzieć o znanej nagrodzie literackiej Fundacji Kościelskich - bałakała o Kościeleckich. Potem chciała wspomnieć o dorocznym festiwalu wagnerowskim w Bayreuth, ale za nic nie była w stanie wymienić tej hitlerowskiej nazwy. Później… Dość, później udało mnie się trafić butem w radio. Co prawda, za drugim razem, ale zamilkło.
A
le ten, kto ma gorszego cela, jest narażony na zlasowanie umysłu. Mój kolega kupił w sklepie film pt. „Tartak”, licząc na horror i krwawą jatkę klasy C, w której gustuje. Niestety, przez omyłkę nabył „Tatarak”. Dzięki temu mógł się zapoznać z twórczością Andrzeja Wajdy oraz aktorstwem Krystyny Jandy. Do końca filmu liczył jednak, że zostanie pocięta piłą przez jakiegoś furiata z bagien.
N
ie będę się jednak nabijał z kolegów. Sam od Ciebie pożyczyłem na imprezie (możesz tego nie pamiętać, bo już spałeś) „Fałszerzy” reklamowanych na okładce jako „Największy przekręt w historii”. Chcąc wyciągnąć z chandry moją żonę, namówiłem ją na ten film. Nie mogę powiedzieć, nie jest zły, tylko akcja dzieje się wśród Żydów w obozie koncentracyjnym. Nieoczywista to więc rozrywka.
A