Zadanie, którego się podjął, przypomina misję, jaką wypełnił z sukcesem na początku lat 90. Wówczas chodziło o zapewnienie formacji postpezetpeerowskiej trwałego miejsca w III RP, obecnie o przywrócenie siłom rozproszonej lewicy roli, którą jeszcze niedawno odgrywała. Próbą generalną tej operacji ma być stworzenie wspólnej listy wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
W zamierzeniu Aleksandra Kwaśniewskiego nowa lewica w niewielkim stopniu przypomina SdRP, które niegdyś zakładał. On sam woli posługiwać się terminem centrolewica. Miałby ją tworzyć konglomerat różnych środowisk, osobistości, organizacji, parlamentarnych i pozaparlamentarnych partii lewicowych i centrowych.
Byłaby to więc, w jakimś sensie, odpowiedź Kwaśniewskiego na centroprawicową Platformę Obywatelską. Dwa elementy tej układanki zajmują szczególne miejsce, a zarazem powodują u jej autora największy ból głowy: to Ruch Palikota i SLD Leszka Millera.
Szachowanie Millera
Chociaż Palikot złożył byłemu prezydentowi obediencję, jego nieobliczalność i skłonność do błazenady mogą nieraz przyprawić Aleksandra Kwaśniewskiego o skoki ciśnienia. To jest jednak raczej kwestia – być może nie tak odległej – przyszłości. Dziś problemem jest Leszek Miller. W tym przypadku sprawy ambicjonalno-personalne wiążą się ściśle z zasadniczą różnicą koncepcji lansowanych przez obu liderów.
Dla Leszka Millera SLD ma stanowić trzon i główną oś jednoczenia wszystkiego, co zaludnia lewicę. Aleksander Kwaśniewski pragnąłby rozcieńczyć Sojusz w centrolewicowym roztworze. Dlatego stawia na Palikota, nie bacząc na to, że dla Leszka Millera i twardych działaczy SLD palikotowcy to „naćpana hołota”, a przede wszystkim znienawidzony kłusownik bezczelnie grasujący w ich rewirze łowieckim.
Aleksander Kwaśniewski, inaugurując swój projekt w towarzystwie Palikota i renegata Marka Siwca, skierował pod adresem szefa SLD ultimatum, które można w krótkich, żołnierskich słowach wyrazić następująco: czas negocjacji minął, jeśli chcesz znaleźć się na mojej liście, musisz przyjąć moje przywództwo, mój scenariusz, moje warunki.
Ten ruch Kwaśniewskiego będzie mu w SLD długo pamiętany. Z trudem maskowaną wściekłość Sojuszu potęgują okoliczności.