Reklama

PZPN, kibice i antyfaszyści

„Nigdy Więcej" promuje swoisty program reedukacyjny. Jego celem jest kształtowanie nowego człowieka, zobojętniałego wobec interesów wspólnoty narodowej i politycznej – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 27.08.2013 19:23

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Polski Związek Piłki Nożnej zdementował pojawiające się w mediach sugestie, że finansuje działalność Stowarzyszenia „Nigdy Więcej". Dlaczego – jak możemy się domyślać – PZPN nie chce mieć nic wspólnego z organizacją, która stawia przed sobą szczytne zadanie kryjące się za hasłem: „Wykopmy rasizm ze stadionów"? Czy tylko z pobudek patriotycznych, a więc dlatego, że nie zamierza uczestniczyć w tym, w czym specjalizuje się „Nigdy Więcej", czyli w składaniu „antyfaszystowskich" donosów do UEFA na polskich kibiców?

Patriotyzm nie oznacza przecież chowania głowy w piasek, kiedy mamy do czynienia z kompromitującymi zachowaniami rodaków. A tak jest w sytuacji, gdy stadionowe trybuny zapełniają transparenty z symboliką kojarzącą się z wzniecaniem nienawiści na tle różnic rasowych, narodowościowych czy jakichkolwiek innych.

Tyle że chyba lepiej tego typu problemy załatwiać we własnym domu, a nie przenosić je na fora międzynarodowe. Pozostaje też kwestia tego, co należy uznać za symbolikę, dla której nie powinno być miejsca w przestrzeni publicznej. I tu dochodzimy do sedna sprawy.

Gdzie czają się ludożercy

„Nigdy Więcej" nie jest – wbrew deklaracjom jego aktywistów – organizacją apolityczną. Owszem, to przedsięwzięcie ma korzenie subkulturowe. Chodzi tu o ciągnącą się od lat 80. ubiegłego wieku tradycję bójek między punkami a skinami na imprezach masowych. Ale tradycja ta kojarzy się już ze zjawiskiem jak najbardziej politycznym – z bójkami między komunistami a nazistami na ulicach niemieckich miast w latach 20. i 30.

Oczywiście „Nigdy Więcej" trudno określić mianem organizacji komunistycznej. Nie przypadkiem jednak jako swoich idoli wskazuje ona Dąbrowszczaków – nadzorowaną przez NKWD formację ochotników z Polski, walczących w hiszpańskiej wojnie domowej lat 1936–1939 po stronie Republiki wspieranej przez Stalina.

Reklama
Reklama

Mamy więc tu do czynienia z inicjatywą zajmującą się tropieniem, najczęściej wydumanych, przejawów faszyzmu. I to nie tylko na polskich stadionach, ale również w polskim życiu politycznym. W gruncie rzeczy okazuje się zatem, że młodzi ludzie z „Nigdy Więcej" robią za pożytecznych idiotów. Bo przecież „antyfaszyzm" jest jednym z głównych elementów tożsamości lewicowo-liberalnego establishmentu III RP, który chętnie bierze pod swoje skrzydła młodzież straszącą swoich rówieśników prawicą.

Zdaniem działaczy „Nigdy Więcej" rzeczywistość jest banalnie prosta: „faszyzm" czai się zarówno wśród skinów, jak i w szeregach partii prawicowych, mających swoich przedstawicieli w parlamencie. Nic zatem dziwnego, że organizacja ta od chwili powstania w roku 1996 jest hołubiona przez „Gazetę Wyborczą".

A przecież nie ma to, jak odebrać adwersarzom legitymację do udziału w debacie publicznej, insynuując im, że są tak naprawdę ludożercami w brunatnych koszulach, szukającymi tylko okazji do tego, żeby napuścić na spokojnych, statecznych mieszczan watahy sfanatyzowanych kibiców, a potem wprowadzić zamordyzm.

Zachowaj czujność

Wielokrotnie mogliśmy usłyszeć czy przeczytać, że drogę do „faszyzmu" w Polsce torują PiS, Kościół katolicki (bo „pobłażliwy" wobec takich „oszołomów" jak ojciec Tadeusz Rydzyk), media stawiające tezę o uzależnieniu polskiej gospodarki od finansjery międzynarodowej czy wreszcie kibice ośmielający się umieszczać na swoich transparentach endecki emblemat, jakim jest mieczyk Chrobrego.

Tymczasem „antyfaszyzm" to swoisty program reedukacyjny. Jego celem jest kształtowanie nowego człowieka, zobojętniałego wobec interesów wspólnoty narodowej, obywatelskiej, politycznej, do której należy. Ktoś taki nie będzie robił tego, co robią kibice stołecznych klubów, czyli czcił kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego, bo historia generalnie przestanie mieć dla niego znaczenie. Ma być grzeczny według kanonów politycznej poprawności i zachowywać czujność wyłącznie wobec „faszystowskiego" zagrożenia, jakim jest chociażby pojawienie się w orbicie władzy polityków kontestujących lewicową inżynierię społeczną. Tylko skoro ludzkość stanowi – jak usiłuje nam wmówić „Nigdy Więcej" – jedną wielką rasę, której nie dzielą już żadne różnice, to czy owemu nowemu człowiekowi będzie się jeszcze chciało komukolwiek kibicować?

Polski Związek Piłki Nożnej zdementował pojawiające się w mediach sugestie, że finansuje działalność Stowarzyszenia „Nigdy Więcej". Dlaczego – jak możemy się domyślać – PZPN nie chce mieć nic wspólnego z organizacją, która stawia przed sobą szczytne zadanie kryjące się za hasłem: „Wykopmy rasizm ze stadionów"? Czy tylko z pobudek patriotycznych, a więc dlatego, że nie zamierza uczestniczyć w tym, w czym specjalizuje się „Nigdy Więcej", czyli w składaniu „antyfaszystowskich" donosów do UEFA na polskich kibiców?

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wszystkie książki historyczne, których nie przeczytał Donald Trump
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama