Gruzja bez korekty

Jeśli misja Iwaniszwilego miała polegać na zawróceniu Gruzji ze ścieżki integracji z NATO i UE, to należy uznać, że się nie powiodła – twierdzi analityk PISM.

Publikacja: 03.11.2013 21:03

Gruzja bez korekty

Foto: PISM

Red

Konrad Zasztowt

Zwycięstwo Giorgiego Margwelaszwilego, kandydata rządzącej koalicji Gruzińskie Marzenie, w pierwszej turze wyborów prezydenckich nie było zaskoczeniem, choć jest on w polityce nowicjuszem, a jedynym jego dokonaniem było sprawowanie funkcji ministra oświaty. Aby wygrać wybory,  wystarczyło mu poparcie najpopularniejszego polityka w Gruzji – premiera Bidziny Iwaniszwilego.  Ważniejsza od wyniku wyborczego będzie jednak zmiana na stanowisku szefa rządu. Iwaniszwili zadeklarował odejście od polityki tuż po wyborach. W sobotę ogłosił nazwisko nowego premiera. Będzie nim dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Irakli Garibaszwili. Po wejściu zmian konstytucyjnych wraz z początkiem kadencji Margwelaszwilego premier przejmie większość uprawnień pozostających dotąd w rękach prezydenta.

Cała władza w ręce Marzenia

Zarówno Margwelaszwili, jak i Garbaszwili weszli do polityki wraz Iwaniszwilim dwa lata temu, tworząc Gruzińskie Marzenie. Początkowo był to ruch społeczny, następnie partia, która wraz z pięcioma koalicjantami przejęła władzę po wyborach parlamentarnych rok temu.

Obecne wybory zakończyły trudny okres kohabitacji między rządem Iwaniszwilego a prezydentem Micheilem Saakaszwilim. Jest to korzystne dla gruzińskiej demokracji. Cała władza znalazła się w rękach koalicji Gruzińskie Marzenie. Odtąd tylko ona będzie ponosić odpowiedzialność za rządy w Gruzji.

Apogeum negatywnych emocji Gruzinów wobec dziewięcioletnich rządów Saakaszwilego nastąpiło przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Przyczyną było ujawnienie filmów z torturami z więzienia w Tbilisi. Skuteczna walka administracji z mafią przerodziła się w nadużywanie władzy, w tym łamanie praw więźniów. To, co było symbolem sukcesu rządów partii Saakaszwilego, stało się przyczyną jego porażki.

Saakaszwili w okopach

W powszechnej opinii odpowiedzialnym za torturowanie więźniów był minister spraw wewnętrznych, jedna z głównych postaci w ówczesnym rządzie, Baczo Achalaia. To właśnie jego zła reputacja w połączeniu ze skandalem więziennym zadecydowała o przegranej partii Saakaszwilego w wyborach sprzed roku. W ubiegły poniedziałek sąd skazał Achalaię na 3 lata i 9 miesięcy więzienia za pobicie więźniów w 2006 r. Sprowokowało ono bunt więzienny. W trakcie jego tłumienia zginęło siedem osób.

Odchodzący prezydent Saakaszwili do ostatniej chwili nie wyłączył się z kampanii wyborczej. Wystąpił m.in. w scenerii okopów otaczających Tbilisi, budowanych w celu odparcia ewentualnej rosyjskiej inwazji. Zaprezentował mediom widok porzuconych prac przy budowie umocnień, o co obwinił obecne władze. Saakaszwili i jego partia Zjednoczony Ruch Narodowy zarzucają rządzącym co najmniej lekceważenie zagrożenia ze strony Rosji, jeśli nie jawną kolaborację z Kremlem.

Zarzut prorosyjskości jest często powtarzany pod adresem premiera Iwaniszwilego. Zdobył on majątek wart ponad pięć miliardów dolarów, jako właściciel banku, sieci aptek i holdingu zbożowo-piekarniczego w Rosji. Po podjęciu decyzji o wejściu w życie polityczne Gruzji sprzedał swoje rosyjskie aktywa. Zdaniem opozycji fakt, że udało mu się tego dokonać, świadczy o cichym poparciu Moskwy dla jego politycznych ambicji. Jak mówią Rosjanie, bezpłatny jest tylko ser w pułapce na myszy. Ceną za rosyjskie poparcie Iwaniszwilego miałoby więc być wypełnienie przez niego misji zleconej przez Kreml.

Jeśli jednak miała ona polegać na zawróceniu Gruzji ze ścieżki integracji z NATO i Unią Europejską, to należy uznać, że się nie powiodła. Rząd w Tbilisi nadal aplikuje do Sojuszu Północnoatlantyckiego, którego gorącym zwolennikiem pozostaje minister obrony Irakli Alasania.  Parafowanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie będzie dla Gruzji krokiem milowym na drodze do pełnej integracji ze strukturami unijnymi.

Cerkiew na ratunek

Według jednej z teorii Iwaniszwili ustępuje, gdyż nie jest w stanie realizować dalej programu zbliżenia z Rosją. Społeczeństwo gruzińskie nie jest gotowe zrezygnować z aspiracji euroatlantyckich i europejskich, a także uznać niepodległości separatystycznych republik Abchazji i Osetii Południowej. Kreml stawia zaś takie warunki do pełnej normalizacji stosunków z Tbilisi.

Wydaje się, że zagrożenie dla proeuropejskiej elity politycznej w Gruzji przedstawia nie sam Iwaniszwili, ale stanowią je zmieniające się powoli nastroje społeczne. Barometrem tych zmian jest wzrost poparcia w sondażach dla Nino Burdżanadze. Ta była sojuszniczka Saakaszwilego z czasów rewolucji róż i przewodnicząca parlamentu do 2008 roku, stała się zaciekłym krytykiem odchodzącego prezydenta i jego partii. Jako pierwszy polityk z Gruzji po rosyjsko-gruzińskiej wojnie pięciodniowej spotkała się w 2010 roku z ówczesnym premierem Władimirem Putinem. Obecnie jej głównymi postulatami były surowsze rozliczenie nadużyć władzy Ruchu Narodowego oraz przyśpieszenie pojednania z Rosją. Potępienie rządów Saakaszwilego może zaś dla części Gruzinów oznaczać odrzucenie jego prozachodniej polityki zagranicznej.

Antyeuropejskie poglądy wyraża również część środowisk konserwatywnych, które integrację z UE sprowadzają do kwestii równouprawnienia gejów, a ratunek przed zagrożeniami moralnymi dostrzegają w sojuszu z prawosławną Rosją.

Wynik wyborczy pokazuje jednak, że na razie większość społeczeństwa nie widzi potrzeby korekty polityki Gruzińskiego Marzenia.

Autor jest analitykiem w Polskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych. Zajmuje się regionami Kaukazu Południowego i Azji Środkowej oraz Turcją. W latach 2008–2010 pracował w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego

Konrad Zasztowt

Zwycięstwo Giorgiego Margwelaszwilego, kandydata rządzącej koalicji Gruzińskie Marzenie, w pierwszej turze wyborów prezydenckich nie było zaskoczeniem, choć jest on w polityce nowicjuszem, a jedynym jego dokonaniem było sprawowanie funkcji ministra oświaty. Aby wygrać wybory,  wystarczyło mu poparcie najpopularniejszego polityka w Gruzji – premiera Bidziny Iwaniszwilego.  Ważniejsza od wyniku wyborczego będzie jednak zmiana na stanowisku szefa rządu. Iwaniszwili zadeklarował odejście od polityki tuż po wyborach. W sobotę ogłosił nazwisko nowego premiera. Będzie nim dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Irakli Garibaszwili. Po wejściu zmian konstytucyjnych wraz z początkiem kadencji Margwelaszwilego premier przejmie większość uprawnień pozostających dotąd w rękach prezydenta.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?