Szmalcownicy to był całkowity margines

Zachód nie ma żadnego interesu w eksponowaniu polskich bohaterów, natomiast w związku traumą sprawców (jak Niemcy), bądź kolaborantów (jak Francja), ma duży interes w symbolicznym zrównaniu swoich win z aktami, jakich dokonywał margines społeczeństwa polskiego - mówi Dawid Wildstein, publicysta.

Publikacja: 21.11.2013 17:38

Dawid Wildstein

Dawid Wildstein

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

W ramach projektu „Warszawa Dwóch Powstań" organizuje pan w piątek w Muzeum Powstania Warszawskiego spotkanie „Szmalcownik lepszy niż Sprawiedliwy". Dlaczego lepszy?

Temat spotkania jest postawiony radykalnie i prowokacyjnie. Będziemy zastanawiać się, czy w Polsce pamięć o szmalcownikach wyparła pamięć o polskich Sprawiedliwych. W toku dyskusji okaże się, czy teza nie jest postawiona zbyt mocno. Na pewno jednak problem zapominania o polskich sprawiedliwych, pomijania ich, spychania na drugi plan - istnieje. Jestem przekonany, że warto walczyć o Sprawiedliwych.

Dlaczego mówi się więcej o szmalcownikach niż o bohaterach?

Oczywiście nie jest tak, że cała opinia publiczna przedstawia Polaków jako szmalcowników, ale widać bardzo mocne przesunięcie proporcji. Mówi się najgłośniej o polskich zbrodniach, a za mało o polskich sprawiedliwych.

Z czego to wynika?

Zachód nie ma żadnego interesu w eksponowaniu polskich bohaterów, natomiast w związku traumą sprawców (jak Niemcy), bądź kolaborantów (jak Francja), ma duży interes w symbolicznym zrównaniu swoich win z aktami, jakich dokonywał margines społeczeństwa polskiego. W ten sposób można rozmyć własną odpowiedzialność, można też dyskretnie zapomnieć o własnych zbrodniach popełnionych na narodzie polskim.

Czy polska polityka historyczna nie powinna przypominać Sprawiedliwych?

Mamy dość słabe państwo, które niewieloma sprawami potrafi się dobrze zajmować. Silne państwa posiadające silną politykę historyczną są w stanie narzucić takiemu krajowi, jak nasz, swego rodzaju formułę historycznej kolonizacji.

W czasach PRL było inaczej?

Wtedy z wielu różnych przyczyn nie chciano się zajmować Sprawiedliwymi. Jednym z powodów był rok 1968 i zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem, innym fakt, że wielu szmalcowników znalazło potem bezpieczne schronienie w strukturach UB czy Milicji Obywatelskiej.

Dlaczego tak ciężko nam o Sprawiedliwych pamiętać, a pamiętamy o szmalcownikach?

Polskie akty przemocy wobec Żydów odbywały się w przestrzeni publicznej, były więc dużo bardziej widoczne. Natomiast ratowanie Żydów było efektem działalności ludzi, którzy musiała działać w pełnej konspiracji. W Polsce za pomoc Żydom groziła śmierć, na Zachodzie - grzywna. A jednak skala pomocy musiała być duża - o czym się mówi za mało.

Czy sami Żydzi wystarczająco pamiętają polskich Sprawiedliwych?

Jeśli Żyd chciał przetrwać w czasie okupacji w Polsce, musiał traktować każdego Polaka jako potencjalnego szmalcownika - taka jest smutna prawda. Jeden szmalcownik w jednej wiosce mógł doprowadzić do zamordowania kilku tysięcy Żydów, a żeby uratować jednego Żyda musiało współpracować potajemnie kilkudziesięciu Polaków. To jak okupację pamiętają Żydzi, jest oczywiście niesprawiedliwe wobec Polaków, bo przecież nie każdy Polak był szmalcownikiem - to był absolutny margines. Ale musimy też zrozumieć, skąd ta perspektywa się wzięła. Teraz naszym zadaniem jest przywrócenie właściwych proporcji i walka o pamięć dla Sprawiedliwych, którzy powinni być bohaterami tak dla Polaków, jak i dla Żydów.

- rozmawiała Agnieszka Kalinowska

Zapomniani Sprawiedliwi. Spotkanie w Bibliotece Muzeum Powstania Warszawskiego, w piątek 22 listopada 2013 r. o godz. 18:00, wstęp wolny.

Ratowali Żydów, ryzykując nie tylko swoje życie, ale i swojej rodziny. W Polsce, w przeciwieństwie np. do okupowanych krajów zachodu, za ukrywanie Żydów nie groziła grzywna, ale egzekucja całej rodziny. Dziś Sprawiedliwi, jeśli jeszcze żyją, czują się zapomniani. Dziś ich miejsce zajęła pamięć o szmalcownikach. To na badanie tego fenomenu idą potężne granty, to szmalcownictwo interesuje większość historyków. Sprawiedliwych nie ma - ani dla polskiej nauki, ani dla polskiego państwa. Ani dla polskich Żydów. Czy naprawdę chcemy, by o polskich sprawiedliwych zapomniano, by zamiast ich pomnika, stanął w polskiej nauce monument upamiętniający Szmalcownika i jego hańbę?

Czemu tak się stało; czy ta diagnoza jest słuszna, jeśli tak - co doprowadziło do tego stanu rzecz i jak zmienić tę sytuację - porozmawiają historycy, i publicyści:

- dr Magdalena Gawin - historyk i eseistka, mieszka w Warszawie, pracuje w Instytucie Historii PAN

- Joanna Król - pracownik Muzeum Historii Żydów Polskich

- Piotr Zaremba - publicysta tygodnika "W Sieci"

Prowadzenie: Dawid Wildstein - publicysta, zastępca redaktora naczelnego kwartalnika Fronda; dr Mikołaj Mirowski - historyk, publicysta, Centrum Dialogu im. Marka Edelmana

W ramach projektu „Warszawa Dwóch Powstań" organizuje pan w piątek w Muzeum Powstania Warszawskiego spotkanie „Szmalcownik lepszy niż Sprawiedliwy". Dlaczego lepszy?

Temat spotkania jest postawiony radykalnie i prowokacyjnie. Będziemy zastanawiać się, czy w Polsce pamięć o szmalcownikach wyparła pamięć o polskich Sprawiedliwych. W toku dyskusji okaże się, czy teza nie jest postawiona zbyt mocno. Na pewno jednak problem zapominania o polskich sprawiedliwych, pomijania ich, spychania na drugi plan - istnieje. Jestem przekonany, że warto walczyć o Sprawiedliwych.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?