Polskie akty przemocy wobec Żydów odbywały się w przestrzeni publicznej, były więc dużo bardziej widoczne. Natomiast ratowanie Żydów było efektem działalności ludzi, którzy musiała działać w pełnej konspiracji. W Polsce za pomoc Żydom groziła śmierć, na Zachodzie - grzywna. A jednak skala pomocy musiała być duża - o czym się mówi za mało.
Czy sami Żydzi wystarczająco pamiętają polskich Sprawiedliwych?
Jeśli Żyd chciał przetrwać w czasie okupacji w Polsce, musiał traktować każdego Polaka jako potencjalnego szmalcownika - taka jest smutna prawda. Jeden szmalcownik w jednej wiosce mógł doprowadzić do zamordowania kilku tysięcy Żydów, a żeby uratować jednego Żyda musiało współpracować potajemnie kilkudziesięciu Polaków. To jak okupację pamiętają Żydzi, jest oczywiście niesprawiedliwe wobec Polaków, bo przecież nie każdy Polak był szmalcownikiem - to był absolutny margines. Ale musimy też zrozumieć, skąd ta perspektywa się wzięła. Teraz naszym zadaniem jest przywrócenie właściwych proporcji i walka o pamięć dla Sprawiedliwych, którzy powinni być bohaterami tak dla Polaków, jak i dla Żydów.
- rozmawiała Agnieszka Kalinowska
Zapomniani Sprawiedliwi. Spotkanie w Bibliotece Muzeum Powstania Warszawskiego, w piątek 22 listopada 2013 r. o godz. 18:00, wstęp wolny.
Ratowali Żydów, ryzykując nie tylko swoje życie, ale i swojej rodziny. W Polsce, w przeciwieństwie np. do okupowanych krajów zachodu, za ukrywanie Żydów nie groziła grzywna, ale egzekucja całej rodziny. Dziś Sprawiedliwi, jeśli jeszcze żyją, czują się zapomniani. Dziś ich miejsce zajęła pamięć o szmalcownikach. To na badanie tego fenomenu idą potężne granty, to szmalcownictwo interesuje większość historyków. Sprawiedliwych nie ma - ani dla polskiej nauki, ani dla polskiego państwa. Ani dla polskich Żydów. Czy naprawdę chcemy, by o polskich sprawiedliwych zapomniano, by zamiast ich pomnika, stanął w polskiej nauce monument upamiętniający Szmalcownika i jego hańbę?