Chwile w życiu żółwia

Zacznijmy od zorganizowania manewrów wojskowych, gdzieś na Lubelszczyźnie albo na Podkarpaciu. Nasze wojska muszą wszak ćwiczyć, żeby utrzymać dobrą formę... – pisze publicysta.

Publikacja: 05.03.2014 01:00

Chwile w życiu żółwia

Foto: archiwum prywatne

Jest rysunek Andrzeja Mleczki, który pokazuje powalonego słonia oraz dwa żółwie, z których jeden mówi do drugiego: „Są takie chwile w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę". Ten obrazek idealnie pokazuje wyzwania, jakie czekają polski rząd w najbliższym czasie w związku z sytuacją na Ukrainie. Żółwiem jest polski rząd, chwila jest teraz, a słonia... a słonia nie trzeba chyba przedstawiać.

Co jakiś czas nadchodzi taki moment, a w historii Polski nadchodzi zdecydowanie zbyt często, kiedy rząd powinien zrobić to, co do niego należy, czyli chronić obywateli. Dotychczas nasze rządy wywiązywały się z tego zadania raczej słabo. Ostatni raz udało nam się to w Bitwie Warszawskiej 1920 r., a i to tylko po to, aby zaraz zaprzepaścić cały sukces absurdalnym pokojem ryskim.

Dzisiaj stoimy w obliczu sytuacji, kiedy nasz największy wschodni bufor bezpieczeństwa, Ukraina, jest poważnie zagrożony rozpadem państwa. Szef okręgu krymskiego poprosił Rosję o interwencję w obronie... porządku? prawa? obywateli? Co za różnica! To schemat, który Rosja z umiłowaniem stosuje od lat – wystarczy przypomnieć choćby rok 1979, Afganistan i prośbę Mohammeda Tarakiego do ZSRR o wsparcie. Na nasze i Ukrainy nieszczęście system polityczno-gospodarczy Rosji jest skonstruowany obecnie tak samo jak 30 czy 200 lat temu. Państwem rządzi jedynowładca (car, pierwszy sekretarz, prezydent), otoczony przez nieliczną grupę obrzydliwie bogatych oligarchów i niezliczoną rzeszę biedaków. Kiedy nieuniknione napięcia stają się problemem, Rosja stosuje jedno z dwóch rozwiązań – igrzyska albo wojnę. Igrzyska już były, niestety.

Historia uczy, że im bliżej geograficznie Rosji do Polski, tym duszniej się robi w naszej części Europy. Aby nie zrobiło się zbyt duszno, trzeba działać. Na naszych oczach dzieje się historia i od nas, od naszego rządu zależy, czy ta historia będzie się dziać, a my będziemy ją tylko obserwować, czy staniemy się jej aktorami. To pierwsze rozwiązanie nie wymaga niczego i jeśli nasz rząd wybierze ten wariant, to równie dobrze mogłoby go nie być. To drugie jest ryzykowne, ale... nie ma innego wyjścia.

Zacząć by trzeba od zorganizowania manewrów wojskowych, gdzieś na Lubelszczyźnie albo na Podkarpaciu. Dlaczego tam? A dlaczego nie? Manewry są przecież zaplanowane od dawna, a że wypadły akurat teraz, to cóż poradzić? Jesteśmy jedynym państwem w tym rejonie Europy, które dysponuje oddziałami przeszkolonymi w prawdziwych warunkach bojowych w Afganistanie i Iraku. Trzeba zatem ćwiczyć, żeby utrzymać dobrą formę.

Potem należy znieść wizy dla Ukraińców oraz wysłać na Ukrainę zespół międzynarodowych ekspertów. Bo ważnych spraw trzeba pilnować na miejscu. I przy okazji przypomnieć Ukrainie, że w czasie Euro 2012 nasze służby porządkowe i policyjne świetnie ze sobą współdziałały, więc może pora nawiązać ściślejszą współpracę?

I nie można zapomnieć o zniesieniu wiz dla Białorusinów. Przy okazji trzeba by zaprzyjaźnić się z panem Łukaszenką, odwiedzić go, zapytać, jak mu się rządzi, jakie ma problemy czy mu czego nie brak. Fakt, że Aleksander Łukaszenko to nieprzyjemny facet, ale tak to już jest w polityce, że nie tylko z sympatycznymi ludźmi ma się do czynienia. Po co nam ta Białoruś? Żeby odwrócić uwagę Rosji od Ukrainy.

Wiem, że zaraz pojawi się masa kontrargumentów – Unia nie pozwoli na zniesienie wiz, NATO nie zgodzi się na niezaplanowane manewry, a nasi lokalni patrioci (tacy na miarę członków Związku Patriotów Polskich z lat 40. XX w.) okrzykną te działania przejawem rusofobii. Nie szkodzi, to się zdarza nawet w najlepszej rodzinie. Tymczasem trzeba robić swoje, a spory prawne i ideologicznie zostawić prawnikom i ideologom.

Jako że historię piszą zwycięzcy, uzasadnienie i wyjaśnienia napisze się później, kiedy będzie już można spokojnie odetchnąć. Pewnie trzeba będzie zdymisjonować jakiegoś ministra. Dobrze. Po paru miesiącach da mu się ciekawszą posadę, może w strukturach europejskich. Grunt, żeby działać tu i teraz, nie oglądając się na nikogo.

Ta nasza nieszczęsna historia pokazuje bowiem, że ilekroć liczyliśmy na zachodnich aliantów, tyle razy w efekcie musieliśmy poprzestać na liczeniu. Obecnie, kiedy podjęcie drobnej decyzji na poziomie europejskim wymaga zebrania komitetu, uchwalenia memorandum i wybrania zespołu ekspertów, nasi zachodni alianci mogą wręcz przeoczyć, że tuż za Bugiem dzieje się naprawdę coś poważnego. No trudno – jak już uporamy się z tematem, wyślemy im stosowną informację.

Czy słoń się od tego przewróci? Nie, ale są chwile w życiu żółwia, kiedy musi dać komuś w mordę, i są takie chwile, kiedy trzeba zablefować. Rzekłbym nawet, że w polityce i dyplomacji dobry blef i odrobina sztuczek magicznych to chleb powszedni. A nasz premier jest przecież w tym dobry – umiał odczarować kryzys (jak ogłosił w trakcie XXIII Forum Ekonomicznego), to niech teraz zaczaruje słonia. W końcu od tego jest premierem.

Autor jest radcą prawnym i ekspertem Centrum im. Adama Smitha w zakresie wolności gospodarczej

Jest rysunek Andrzeja Mleczki, który pokazuje powalonego słonia oraz dwa żółwie, z których jeden mówi do drugiego: „Są takie chwile w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę". Ten obrazek idealnie pokazuje wyzwania, jakie czekają polski rząd w najbliższym czasie w związku z sytuacją na Ukrainie. Żółwiem jest polski rząd, chwila jest teraz, a słonia... a słonia nie trzeba chyba przedstawiać.

Co jakiś czas nadchodzi taki moment, a w historii Polski nadchodzi zdecydowanie zbyt często, kiedy rząd powinien zrobić to, co do niego należy, czyli chronić obywateli. Dotychczas nasze rządy wywiązywały się z tego zadania raczej słabo. Ostatni raz udało nam się to w Bitwie Warszawskiej 1920 r., a i to tylko po to, aby zaraz zaprzepaścić cały sukces absurdalnym pokojem ryskim.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – panom już dziękujemy
Opinie polityczno - społeczne
Adam Lipowski: NATO wspiera Ukrainę na tyle, by nie przegrała wojny, ale i nie wygrała z Rosją
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Polska nie powinna delegować swej obrony do mało wiarygodnego partnera – Niemiec
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Koszmar Ameryki, czyli Putin staje się lennikiem Chin
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Czy Rafał Trzaskowski walczy z krzyżem?