Służby kontrwywiadowcze państw demokratycznych od lat biją na alarm. Rosja zwiększa aktywność wywiadowczą do poziomu znanego z czasów zimnej wojny. Na nowo stosuje pełen wachlarz operacji i z pewnością dotyczy to wszystkich sąsiadów Polski. Czy zatem nasz kraj może być wyjątkiem i uniknąć jej zainteresowania?
Na rosyjskiej liście Polska plasuje się wysoko. Nic dziwnego, jako kraj graniczny NATO podejmuje wiele działań mających na celu zwiększenie jej bezpieczeństwa militarnego, zaangażowana jest na Ukrainie, a także zdaje się dążyć do dywersyfikacji energetycznej.
Sprawdzone metody
W latach „drugiej smuty" środowisko sowieckich służb specjalnych skoncentrowane było na obronie stanu posiadania rosyjskiego systemu władzy. Z tego powodu intensywność działań wywiadu była mniejsza. Jednak od połowy pierwszej dekady XXI wieku, po serii reform, rosyjskie służby na powrót są w natarciu. Poziom ich aktywności z pewnością dorównuje temu z czasów zimnej wojny. Świadczą o tym opinie ekspertów, coroczne raporty wydawane przez służby kontrwywiadowcze, a także afery szpiegowskie.
Mimo postępu technologicznego Rosjanie wcale nie rezygnują bowiem ze starych i sprawdzonych metod, natomiast służby państw zachodnich, skoncentrowane na tzw. wojnie z terroryzmem, poświęcają mniej środków i uwagi problemowi szpiegów Kremla.
Tymczasem zgodnie z rosyjską tradycją służby specjalne są jednym z filarów prowadzenia polityki zarówno zagranicznej, jak i tej wewnętrznej. W Polsce działania rosyjskiej dyplomacji i biznesu wspierają aż trzy służby: FSB, GRU i SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego). Rozpracowywani są politycy, dziennikarze, naukowcy, biznesmeni, z którymi „dyplomaci" próbują się zaprzyjaźnić, czegoś się od nich dowiedzieć czy po prostu nawiązać życzliwy kontakt w nadziei na współpracę w przyszłości.