Co to znaczy „pod strzechy", „doniosły" oraz „wynalazek"? Dobrym przykładem niech będą statyny. Jak wiadomo, ludzkość masowo choruje „na serce" (przyczyna połowy zgonów). W latach dziewięćdziesiątych stworzono lekarstwo, które hamuje postępy miażdżycy i wydłuża życie. Dziś roczna wartość sprzedanych statyn, to ponad dwadzieścia miliardów dolarów.
Niekwestionowane pierwsze miejsce w tym rankingu zajmuje oczywiście internet. Wynalazek sprzed pół wieku, który jednak domowo jął rozpowszechniać się na Zachodzie dopiero w latach dziewięćdziesiątych, w Polsce zaś niewiele później, bo od przełomu stuleci. W dziejach Homo sapiens rozpoczęła się nowa era.
Druga lokatę przyznałbym telefonii komórkowej. Niby różni się ona od internetu tylko rozmiarami końcówek (pecet – komórka), ale właśnie te cechy (poręczność, przenośność, wygoda) dosłownie zrewolucjonizowały społeczne życie we wszystkich krajach na wszystkich kontynentach (no, może z wyjątkiem Korei Północnej). Praktycznie nie słychać różnicy, czy komórkowy rozmówca jest piętro niżej, czy chodzi do góry nogami na drugiej półkuli. Jeśli pół wieku temu świat był globalną wioską, to dziś stał się globalnym mieszkaniem.
Ze względu na wszechobecność i rolę telewizji oraz domowych komputerów, trzecie miejsce na podium trzymam dla płaskiego ekranu, który zastąpił kineskopowe pudła (zawsze ogromne). A skoro już o ekranach i komputerach mowa, to dorzućmy ekrany dotykowe oraz totalną cyfryzację wszystkiego co się da: telewizji, radia, druku, muzyki, zdjęć, książek...
Czy to możliwe, że ćwierć wieku temu internetu, komórek cyfry, statyn (nie zapominajmy o wiagrze!) w Polsce nie było? Trzeba sprawdzić w guglach (jak czegoś nie ma w guglach, to nie istnieje). Ale zaraz, stop, przecież gugle też nie istniały. Dziadku, co ty za bajki opowiadasz, pyta wnuczę, jak żyć bez gugli?