To, że Japończycy są wyjątkowi, nie ulega wątpliwości. Nie chodzi nawet o względy historyczne, o legendy o plemionach jeźdźców przybywających na archipelag na swoich koniach z dalekiej północy. Japońską wyjątkowość potwierdzają naukowcy, a wiadomo, że z nimi się nie polemizuje. Spierać mogą się tylko oni sami ze sobą i to najlepiej na międzyuczelnianym poziomie. Wyjątkowość Japończyków została oficjalnie potwierdzona w 1985 roku przez specjalistę od słuchu Tadanobu Tsunodę z Tokijskiego Uniwersytetu Medyczno-Dentystycznego. Tsunoda przeprowadził skomplikowane badania na ludziach, które polegały na testowaniu szybkości i jakości ich reagowania na dźwięki. Wyniki dały jasno do zrozumienia, że Japończycy są wyjątkowi na tle pozostałych mieszkańców ziemi.
Wyjątkowy naród
Różnica polegała na tym, że do analizowania aplikowanych przez Tsunodę sygnałów dźwiękowych Japończycy wykorzystywali głównie lewą półkulę mózgową. Odmienność miała według niego polegać na tym, że w Kraju Kwitnącej Wiśni przykłada się konkretne znaczenia do samogłosek, a wszędzie indziej na świecie już nie. U nie-Japończyków prawa dźwięki i składane z nich słowa analizują obie półkule, zatem wnioskiem, który dla Tsunody był oczywisty, była wyjątkowa konstrukcja głów jego rodaków.
Ta praca naukowa była krytykowana, a metody badawcze podważano. Nie zmieniało to faktu, że Tsunoda i wielu innych innych badaczy, a czasem i pseudonaukowców, którzy chcieli podkreślać odmienność japońskiego narodu, stworzyło nowy dział nauki – nihonjinron. To słowo oznacza dosłownie naukowe rozważania na temat Japończyków. Zawsze pod wspólnym mianownikiem – to my jesteśmy wyjątkowi, różni – czytaj lepsi – od reszty i dlatego podbijamy świat. Gdy te teorie powstawały, można było dać ponieść się takim emocjom. Lata 80. XX wieku oznaczały technologiczną i ekonomiczną dominację Japonii na świecie.
Znudzony naród
Teraz rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Japonia zarówno technologicznie jak i gospodarczo niedomaga, a skuteczność reform wprowadzanych przez obecnego premiera Shinzo Abe ocenić będzie można dopiero za pewien czas. Książka Tsunody doczekała się co prawda 40 dodruku, ale w międzyczasie przez kraj przeszło kilka recesji, dwie dekady deflacji, a gdyby poszukać głębiej znalazłoby się też gradobicie i koklusz. Obecnie Japończycy nie myślą o swojej wyjątkowości. Oni zwyczajnie się nudzą.
Są na to dowody. Oczywiście w postaci naukowych badań, ale co byśmy bez naukowców zrobili. Według ankiet przeprowadzonych przez magazyn Spa! na grupie ponad 2000 biznesmenów należących do klasy średniej, 85 proc. z nich się nudzi. Powody są rozmaite: przepracowanie, nudne obowiązki, brak perspektyw rozwoju, skostniałe struktury w firmach, to wszystko powoduje, że nawet młodzi Japończycy świeżo po studiach czują się zawodowo wypaleni. Ankietowani w magazynie opisują porażająco optymistyczną rzeczywistość: bezsensowne spotkania, bezsensowne raporty, zatrudnienia zbyt wielu ludzi i konieczność wymyślania dla nich kolejnych bezsensownych zajęć. Prosta droga do depresji, co gorsza, bez perspektyw na wyjście z niej.