Zwierzchnik francuskich sił na Afrykę, generał Pascal Ianni, robił w miniony czwartek w Dakarze dobrą minę do złej gry. – Będziemy działać inaczej i nie potrzebujemy już do tego stałych baz wojskowych – oświadczył przekazując senegalskim siłom zbrojnym Camp Geille, ostatnią jednostkę wojskową Francji w kraju, gdzie francuskie barwy na mundurach było widać od przeszło dwóch wieków.
Prawda jest jednak dla Paryża mniej przyjemna. To nie Francuzi zdecydowali o wycofaniu się z Senegalu. Wyprosił ich nowy prezydent Bassirou Diomaye Faye, który w kwietniu zeszłego roku wygrał wybory mimo wsparcia przez Francję zwolenników dotychczasowego przywódcy kraju Macky Sall.