Reklama
Rozwiń

Jerzy Haszczyński o litewskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy

Taką Litwę lubię. Nasz niewielki sąsiad postanowił przypomnieć całemu Zachodowi, o co naprawdę toczy się wojna na Ukrainie i że bez ponoszenia dużego ryzyka Rosji przed dalszą agresją się nie powstrzyma.

Aktualizacja: 26.11.2014 07:06 Publikacja: 26.11.2014 01:03

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Litewska prezydent Dalia Grybauskait? zaryzykowała w ostatnich dniach wielokrotnie i jej kraj już ponosi tego konsekwencje: Rosja blokuje granicę dla litewskich tirów i zapewne nie będzie to jedyna sankcja. Najpierw zaryzykowała, nazywając Rosję państwem terrorystycznym, a potem – w Kijowie – obiecując prezydentowi Petrowi Poroszence dostawy uzbrojenia. Nie wiadomo, o jakie uzbrojenie chodzi, ale wiele wskazuje na to, że nie o menażki, koce czy noktowizory, lecz broń, z której można strzelać do wroga.

Litwa nie jest, delikatnie mówiąc, potęgą militarną, nie uzbroi więc Ukraińców po zęby, nie wpłynie na losy tego konfliktu, ale symbolicznego znaczenia obietnicy udzielenia „wszelkiej możliwej" pomocy – jak to określiła Grybauskait? – nie da się przecenić.

Nie zdobyły się na to silniejsze i produkujące nowoczesne uzbrojenie kraje. Z Polską, lubiącą występować w roli adwokata Ukrainy, włącznie. My kluczymy, sugerując, że Ukraińcy mogą zamówić broń w polskich zakładach zbrojeniowych. Co może kiedyś uczynią.

Nie tego się jednak jeszcze kilka miesięcy temu spodziewali. Liczyli, że Zachód symbolicznie wesprze ich uzbrojeniem, pokazując dobitnie, iż jest po ich stronie. Bo jak bardziej można to pokazać? Dając właśnie broń. Na wrześniowym szczycie NATO Poroszenko boleśnie się przekonał, że nic z tego nie będzie.

Zachód powiedział A, proponując Ukrainie ambitną umowę stowarzyszeniową z UE, a potem chwaląc Majdan zbuntowany przeciw Wiktorowi Janukowyczowi, który jej w ostatniej chwili nie podpisał. Nie chce jednak zdecydowanie powiedzieć B, gdy Rosja zareagowała na jego posunięcia wywołaniem wojny i okupacją części państwa ukraińskiego. Mówi co najwyżej Ą – ciśnie Rosję sankcjami, ale nie pomaga Ukrainie stać się silnym państwem. Sankcje zaś zostaną zapewne szybciej zniesione, niż Ukraina będzie gotowa – także pod względem determinacji społeczeństwa – do oparcia się kolejnym próbom podporządkowania przez Rosję.

Grybauskait? przypomina, że wywołana przez Moskwę wojna toczy się o granice zachodniej cywilizacji. Za nimi będzie Eurazja. Ukraińcy walczą w niej także w imieniu Litwinów, Łotyszy, Estończyków, a może i Polaków.

Grybauskait? ostro odniosła się też do żądań Rosji, by Zachód dał supergwarancje na to, że Ukraina nigdy nie znajdzie się w NATO. To Ukraina ma sama zdecydować, czy chce uzyskać członkostwo. Wiadomo, że nawet, jak zechce, będzie to niezwykle trudne. Ale powiedzenie teraz, że Ukraina nie ma prawa wyboru w sprawie swojego bezpieczeństwa i przynależności do organizacji międzynarodowych, byłoby spuszczeniem nowej żelaznej kurtyny – na naszej granicy. I dotkliwą porażką polskiej polityki wschodniej ostatniego ćwierćwiecza. Podpowiada nam to Litwa, z którą z powodu problemów mniejszości polskiej mamy niedobre stosunki.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Populizm zabija strefę Schengen
felietony
Szantażowanie Hołowni, czyli szlachta składa protesty wyborcze
analizy
Michał Kolanko: Dlaczego Szymon Hołownia nie gra w wyborczy scenariusz PO?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Big Beautiful Bill, czyli Donald Trump oszukał swoich wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz M. Ujazdowski: Nie można ogłaszać, że Izba Kontroli SN nie istnieje