„Dziwne. Nie wydaje ci się, że wyglądam starzej?” – śpiewa George Michael (przepraszam, ale muszę wtrącić: moja wielka muzyczna miłość) w „Older”. I dalej: „Przytrafiło mi się coś dobrego”.
Godzinę temu fryzjerka znalazła na mojej głowie pierwszy siwy włos. Choć zawsze się tego bałam, krzyknęłam zupełnie szczerze: „Super!”. Może dlatego, że kilka dni wcześniej usłyszałam w drogerii dziewczynę lat ok. 80 (prawa autorskie dla mojego znajomego z Łodzi, który tym słowem opisuje seniorki; nie muszę chyba wyjaśniać wydźwięku – jest pozytywny), która, wybierając kolor szminki, powiedziała do ekspedientki: „Lubię swój wiek”.
„Kult młodości może nam kawał życia zmarnować”
Kiedy Jacek Żakowski zapytał prof. Leszka Kołakowskiego „jak rozstać się z młodością, by najmniej oddalić się od szczęścia”, filozof odpowiedział: „Najprościej na świecie. Pozbyć się poczucia, że w byciu młodym jest jakaś szczególna wartość. Jeżeli nie mamy poczucia, że młodość jest dobrem, to też nie czujemy, że ponosimy stratę, kiedy się starzejemy. (…) Natomiast jest ważne, żeby się człowiek z kultu młodości wyzwolił. Bo ten kult może nam kawał życia zmarnować”.
To prawda, inne standardy obowiązują kobiety i mężczyzn. Katarzyna Herman (jest to wspaniała aktorka) wyznała niegdyś „Wysokim Obcasom”, że nawet do ról starszych kobiet zatrudnia się aktorki młodsze, a ona się na takie reguły gry nie zgadza. I dodała: „Czas może być dla mnie sprzymierzeńcem, bo z czasem więcej rozumiem z aktorstwa i sprytniej władam warsztatem. Teraz mam zdecydowanie większy luz, a dzięki temu frajdę z tej roboty”.
Czytaj więcej
Polityka generować będzie coraz większe emocje, a już dziś są olbrzymie (przynajmniej w mediach t...