Władze zakładały, że festiwal stanie się okazją do wykazania wyższości komunizmu nad kapitalizmem, o co miały zadbać wspólnie – partia i Związek Młodzieży Polskiej. Pomylili się. Uczniowie oraz studenci z Warszawy i całego kraju nie przekonali gości do ustroju narzuconego przez Moskwę, ale chłonęli wszystko, co przywiozło nad Wisłę 30 tys. takich jak oni młodych ludzi, którzy dziesięć lat po wojnie chcieli żyć normalnie.
Otwarcie granic okazało się ze strony PZPR strzałem do własnej bramki. Młodzi Polacy dzięki kontaktom z rówieśnikami z zagranicy poznali pełen wolności i radości kolorowy świat, jakiego tu, nad Wisłą, nie mieli. Zobaczyli, że może być inaczej, że państwo poprzez swoje instytucje nie powinno meblować im życia i nie musi mieć we wszystkim racji.
W 1955 r. Polacy ochoczo otwierali przed cudzoziemcami ręce, drzwi i alkowy
Skoro już polska młodzież zbudowała w ciągu roku Stadion Dziesięciolecia, na którym odbyła się ceremonia otwarcia festiwalu, to chciała być jego gospodarzem naprawdę. I bawiła się po swojemu, razem z gośćmi z Europy zachodniej i wschodniej, z Afryki i Bliskiego Wschodu, Chińczykami, Turkami w fezach czy Hindusami w turbanach, którzy stali się bodaj największą atrakcją warszawskiego zjazdu.
Czytaj więcej
Formacja antysemity, który nie wykonuje wyroku sądu, naciąga i okłamuje państwo, a przemoc uważa...