Piotr Iwicki: Wybory samorządowe 2024 – wybory największej wagi. Nie dajmy się przegłosować

Nasza absencja w lokalu wyborczym 7 kwietnia to zgoda na to, aby inni wybrali za nas. A samorządowi lokalnemu niczego tak teraz nie potrzeba, jak wiatru w żagle.

Publikacja: 01.04.2024 16:34

Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia

Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia

Foto: Adobe Stock

Czytaj więcej

Wybory samorządowe 2024. Kandydaci, terminy i wszystko, co trzeba o nich wiedzieć

W codziennym zagonieniu rzadko myślimy o tym, na ile jakość naszego życia zależy od ustaw i uchwał pisanych w Sejmie i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a na ile od decyzji zapadających niemal obok nas. Bywa, że kilka przecznic od naszego domu. A to samorząd terytorialny jest przecież ucieleśnieniem idei partycypacji społecznej w rządzeniu. Czymś, co idealnie wpisuje się w ideę: myśl globalnie, działaj lokalnie. I to właśnie od tego, kto rządzi na poziomie gminy, miasta, powiatu czy województwa, zależy nasz życiowy komfort i bezpieczeństwo.

Wybory samorządowe 2024: o czym decydować będą przyszli radni i wójtowie, burmistrzowie oraz prezydenci miast?

Zwykłem mawiać, że asfalt nie ma politycznych barw. Jest położony albo nie. Oczywiście może być położony dobrze, z zachowaniem prawideł sztuki budowlanej, ale może też być fuszerką. Nad tym czuwają właśnie lokalne władze. To radni wybierają zadania do zrealizowania i zabezpieczają na nie środki w budżecie. To oni decydują o tym, co rzutuje na jakość naszego życia. Możemy nazwać to prawami egzystencjalnymi. Chodzi o komunikację, usługi komunalne (m.in. wodociągi, kanalizację, gospodarkę odpadami), jakość i dostępność szkolnictwa, przedszkoli, żłobków, ale też o bezpieczeństwo, edukację kulturalną, dostępność mieszkań komunalnych.

Ci, których wybierzemy już 7 kwietnia, zdecydują o wysokości opłat za przedszkole, o naszych podatkach lokalnych, cenie biletu autobusowego

To radni decydują, czy powstanie park, strefa relaksu, czy też przeciwnie: betonowy parking. W ich rękach leżą tak kluczowe decyzje, jak uchwalenie planów zagospodarowania przestrzennego. Nie trzeba przekonywać, że to fundamentalny dokument determinujący rozwój bądź stagnację gminy. Ci, których wybierzemy już 7 kwietnia, zdecydują o wysokości opłat za przedszkole, o naszych podatkach lokalnych, cenie biletu autobusowego. Ba! Wręcz o tym, czy ten autobus w ogóle dojedzie do naszego domu. Stąd tak istotne, aby wybrać mądrze.

Czego dziś warto oczekiwać od samorządu

Obserwując billboardy i bannery wyborcze, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze swoistym konkursem piękności. Wszyscy są śliczni i młodzi. Cóż, dobry grafik przebija nawet najlepsze kosmetyki. Kandydaci, zapewne zmotywowani wynikami październikowych wyborów, poczuli, że mogą o czymś zdecydować. Mogą być sprawczymi uczestnikami życia publicznego, a nie jedynie obserwatorami. Mają pewnie świadomość, że przez minione osiem lat samorząd, którego kompetencje skrawane były metodą „salami”, tracił decyzyjność i bezpieczeństwo finansowe, gdy strumienie dotacji zaczęły trafiać do wybranych.

Czego dziś warto oczekiwać? Samorządowej normalności. Reprezentacyjności. Przedstawicieli dbających o bliskie nam sprawy. Ot, wiarygodnych. Aktywnych. Mieszkańcy, coraz lepiej rozumiejąc, że tworzą wspólnotę, zdają sobie też sprawę (mniej lub bardziej), że ktoś ich gdzieś tam reprezentuje, jest ich przedstawicielem. Ten ktoś ma wpływ na to, czy lampa zostanie szybko naprawiona, a rów melioracyjny oczyszczony z chwastów. To taki pomost między naszą codziennością a włodarzem w urzędzie gminy bądź miasta. Jeśli dodamy do tego rady sołeckie lub rady osiedli jako kolejny element lokalnych władz, można powiedzieć, że obywatel ma kontakt z tą władzą niemal na wyciągnięcie ręki. To nie jest władza z ekranu telewizora, a przedstawiciele z sąsiedniej ulicy.

Czytaj więcej

Samorząd w DNA? Którzy wiceprezydenci walczą w wyborach samorządowych 2024

Dobry radny jest ceniony. Nic dziwnego: to ktoś niezwykle pomocny. Natomiast ten, który jedynie bezkrytycznie podnosi rękę na sesji pod dyktando wójta czy burmistrza, skrzętnie obserwując, czy dieta wpłynęła na konto, szybko zostanie zweryfikowany jako samorządowiec nieprzydatny dla lokalnej społeczności. Za sprawą internetu, komunikatorów czy social mediów samorządowcy mogą być w permanentnym kontakcie z mieszkańcami, a nie jedynie wówczas, kiedy ci stają się wyborcami decydującymi o ich dalszym losie w organach gminy czy powiatu. Ci aktywni w zasadzie nie muszą nawet robić teraz wielkiej kampanii, bowiem ich sąsiedzi wiedzą, że gdy np. pękła rura, to ich radny brodził w błocie, a kiedy indziej walczył o przystanek autobusowy czy namalowanie zebry przy skrzyżowaniu. Co tu ukrywać: dobrzy radni to społecznicy, lokalni aktywiści, osoby mające bezpośredni wpływ na to, jak nam się żyje.

Z własnego doświadczenia – zarówno radnego (w gminie i powiecie), jak i wójta – wiem, jak szybko można poprawić jakość życia sąsiadom czy mieszkańcom wsi obok. Postawiona lampa dla wielu jest sprawdzianem skuteczności i sprawczości władzy. Paradoksalnie – nie pływalnia czy sportowa hala, ale coś z punktu widzenia wielomilionowych budżetów gmin drobnego: ławka na skwerze, kosz na śmieci (oczywiście regularnie opróżniany), wiata na przystanku autobusowym, huśtawka czy piaskownica, podjazd dla niepełnosprawnych – to dla obywatela właśnie sprawdzian skuteczności reprezentanta w radzie.

Wybory samorządowe 2024: mój głos nic nie zmieni? Otóż zmieni!

Pisząc te słowa, wiem, że w wielu wypadkach to obraz przeidealizowany. Są gminy, w których nie będzie wyborów: jest jeden kandydat na wójta, a kandydatów do rady tylu, ile miejsc do obsadzenia. Można powiedzieć: brawo wy! Nie ma konkurencji, zapewne sprawdziliście się w boju, stąd brak oponentów. Ale szybko rodzi się pytanie, czy wszędzie ich nie ma, czy może nie mają odwagi stanąć w wyborcze szranki, nadstawiając czoła lokalnemu układowi?

Czytaj więcej

Są miasta, gdzie na burmistrza kandyduje jedna osoba. I może przegrać

W gminie, w której samorząd jest jedynym dużym pracodawcą (urząd gminy, szkoła, przedszkole, przedsiębiorstwo komunalne, podmiot zlecający wykonanie usług), wystawienie się w konkurencyjnym do włodarza komitecie to niejednokrotnie wypowiedzenie wojny układowi. Tak, bo samorząd w swym iście romantycznym pięknie partycypacji obywatela w sprawowaniu władzy to również grunt podatny na wszelkie patologie z monopolem na tę władzę na czele. Smutne, ale prawdziwe.

A to pokazuje, jak istotne jest głosowanie w najbliższych wyborach. Gdzieś władza się umocni, a gdzieś nastąpi pęknięcie kruszące dotychczas zabetonowany układ. Będą też samorządy, w których dojdzie do totalnej zmiany władzy. Scenariuszy jest wiele, ale to my ostatecznie je piszemy, kreśląc krzyżyk na karcie do głosowania. I przyznam: nie ma nic gorszego, niż z perspektywy wygodnego fotela oznajmić: nie głosuję, bo i tak to nic nie zmieni. Otóż zmieni! Ten głos może odsiać ziarno od plew. Ważne, aby frekwencją potwierdzić swoje zainteresowanie losami lokalnej społeczności. Tak jak w październiku minionego roku: głosować nie można, a trzeba!

Jak mawiał mój mentor na studiach prawniczych, jeden z ojców restytucji samorządu terytorialnego w Polsce: „Nie głosowałeś – olałeś”

Bo potem, jeśli 7 kwietnia nie byłeś w lokalu wyborczym, nie zagłosowałeś do rady, nie wybierałeś wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, nie wskazałeś swojego faworyta do zasiadania w powiecie czy sejmiku województwa, odbierasz sobie prawo do krytyki. Jak mawiał mój mentor na studiach prawniczych, jeden z ojców restytucji samorządu terytorialnego w Polsce: „Nie głosowałeś – olałeś”. Przepraszam za kolokwializm, ale nie dajmy się przegłosować. Nasza absencja w lokalu wyborczym to zgoda na to, aby inni wybrali za nas. A samorządowi lokalnemu niczego tak teraz nie potrzeba, jak wiatru w żagle. Przywrócenia jego należytego miejsca w tkance administracji kraju.

I pamiętajmy, że śmieci nie mają barw politycznych. Są wywiezione albo nie. Wybór zależy od nas.

Autor

Piotr Iwicki

Wieloletni samorządowiec. Wójt Raszyna (2002–2006), radny gminny Raszyn (2006–2010), radny powiatu pruszkowskiego (2010–2014) i sekretarz Milanówka (2019–2024)

W codziennym zagonieniu rzadko myślimy o tym, na ile jakość naszego życia zależy od ustaw i uchwał pisanych w Sejmie i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a na ile od decyzji zapadających niemal obok nas. Bywa, że kilka przecznic od naszego domu. A to samorząd terytorialny jest przecież ucieleśnieniem idei partycypacji społecznej w rządzeniu. Czymś, co idealnie wpisuje się w ideę: myśl globalnie, działaj lokalnie. I to właśnie od tego, kto rządzi na poziomie gminy, miasta, powiatu czy województwa, zależy nasz życiowy komfort i bezpieczeństwo.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił