Po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska wszyscy odetchnęli z ulgą. Przede wszystkim ci, którzy naiwnie wierzyli w głosy radykalnych zwolenników nowego gabinetu, że PiS w sposób pokojowy władzy nie odda. Przekazanie władzy odbyło się w normalny, cywilizowany sposób, z zastosowaniem wszystkich demokratycznych reguł i najlepszych tradycji.
Jak wyglądało zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska
Wizyta nowego gabinetu w Pałacu Prezydenckim była miłym zaskoczeniem. Kohabitacja Andrzeja Dudy i Donalda Tuska okazała się miłą odmianą od tego, jakimi słowami potraktował nowego premiera Jarosław Kaczyński w Sejmie, zarzucając liderowi PO bycie „niemieckim agentem”.
Czytaj więcej
- Mogę zapewnić, że temu, co służy dobru obywateli i trwaniu Rzeczypospolitej z całą pewnością nie będę się sprzeciwiał. Wystarczy przyjść do Pałacu Prezydenckiego, usiąść i porozmawiać - powiedział prezydent Andrzej Duda, zapewniając członków rządu Donalda Tuska o woli szukania płaszczyzny porozumienia i współpracy.
Podniosła atmosfera nie była żałobna, obyło się bez złośliwości i uszczypliwości, które w polskiej polityce są czymś normalnym. Nikt nikogo nie „miażdżył” i nie wbijał w ziemię. Obie strony zapowiedziały współpracę dla dobra państwa i jego obywateli, co nie musi być wyłącznie kurtuazją. Demokratyczne reguły zostały zachowane. Dobry obyczaj również.
Przeciwnicy PiS zapowiadali wojnę domową
Jednak podczas kampanii wyborczej pojawiało się mnóstwo głosów nakręcających psychozę strachu. Głosów mówiących o tym, że PiS nie tylko władzy nie odda, co już samo w sobie było groźną zapowiedzią, ale będzie w stanie wyprowadzić ludzi na ulicę, co brzmiało, jakby przygotowywał niemalże jakąś wojnę domową. 13 grudnia 2023 r. nie tylko nie było czołgów na ulicach, ułanów atakujących zwolenników Tuska, policjantów szarżujących na ducha winnych działaczy PO, czy radykalnych wyborców PiS szturmujących ministerstwa, aby odbić je z rąk tych, którzy wygrali wybory rzekomo nieuczciwie.