Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. W ataku dronów na Odessę, do którego doszło 5 listopada wieczorem, uszkodzony został budynek Muzeum Sztuki.
Władimir Putin zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami unieważnił w ubiegłym tygodniu ratyfikację przez Rosję Traktatu o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową (CTBT). Gospodarz Kremla wprost zasugerował, że to sygnał Stanom Zjednoczonym. Zarzucał amerykańskim władzom, że podpisały w 1996 roku traktat (tak samo jak i Rosja), ale dotychczas go nie ratyfikowały.
To wcale nie oznacza, że Rosja jutro zdetonuje bombę atomową na Syberii, by postraszyć Zachód, ale nie jest już to już całkiem niemożliwy scenariusz. Stara carska zasada nakazuje bowiem: "Bij swoich, żeby obcy się bali".
Zimna wojna 2.0
W ostatnim czasie najwyraźniej Putin postawił na demonstracje swojej najgroźniejszej broni - rosyjskiej triady nuklearnej. Po raz ostatni ćwiczenia strategicznych sił atomowych odbywały się pod koniec października, dowodził osobiście Putin. Demonstrowano m.in. rakiety manewrujące pokonujące kilka tysięcy kilometrów. Niedawno też odbywały się ogólnokrajowe ćwiczenia obrony cywilnej, sprawdzano stan schronów na terenie całego kraju. Rosyjska propaganda nie przystaje też mnożyć filmiki, na których można zobaczyć jak rakiety balistyczne dzielą się w powietrzu na kilkanaście mniejszych pocisków i ścierają z powierzchni ziemi amerykańskie miasta. Na Amerykanach to nie robi wrażenia, a pewnie większość z nich tych filmików produkcji Kremla nawet nie zobaczą. Najważniejsze, by docierały do Rosjan i utrwalały ich w przekonaniu, że król nie jest nagi.
Putin zarówno rodakom jak i światu krok po kroku demonstruje, że jest gotów na wszystko. Warto przypomnieć, że w lutym tego roku gospodarz Kremla zawiesił udział Rosji w amerykańsko-rosyjskim traktacie New START. Była to fundamentalna umowa pomiędzy krajami dotycząca dalszej redukcji i ograniczenia zbrojeń strategicznych, która kumulowała w sobie wiele umów kończących zimną wojnę. Chodziło m.in. o to, że USA i Rosja ograniczały liczbę głowic nuklearnych do 1550 sztuk oraz na zasadach wzajemnej transparentności wymieniały się informacjami i dopuszczały swoich obserwatorów do strategicznych obiektów.