Łukasz Warzecha: Absurd nas goni

Żyjemy w państwie pozorów. Państwie, które jest potiomkinowską wioską.

Publikacja: 30.08.2023 03:00

Ostatnie dni to nie jedna, ale kilka sytuacji użycia systemu radio-stop bez powodu przez kogoś z zew

Ostatnie dni to nie jedna, ale kilka sytuacji użycia systemu radio-stop bez powodu przez kogoś z zewnątrz.

Foto: Fotorzepa/ Jakub Mikulski

Kto, jak ja, interesował się trochę koleją, ten musiał wiedzieć, jak prymitywną i archaiczną konstrukcją jest system radio-stop, pozwalający zdalnie zatrzymać wszystkie pociągi w zasięgu nadawanego sygnału. Owszem, gdy był wprowadzany w 1987 r., wydawał się dobrą odpowiedzią na tragedie takie jak katastrofa pod Otłoczynem z sierpnia 1980 roku. Można nawet było uznać, że jest nowoczesny. Ale dzisiaj system oparty o analogową, nieszyfrowaną transmisję przez zwykłe radiotelefony zamontowane w lokomotywach, jest nie tylko skrajnie archaiczny, ale też niebezpieczny.

Każdy pasjonat kolei wiedział, że co jakiś czas zdarzało się, że ktoś robił „dowcip” i z amatorskiej radiostacji emitował odpowiedni sygnał, doprowadzając do zatrzymania pociągów. Dziwne się nawet wydawało, że ta oczywista luka nie została dotąd wykorzystana przez sabotażystów powiązanych z Rosją.

Czytaj więcej

System łączności na kolei to dla intruzów łatwy łup

Ostatnie dni to nie jedna, ale kilka sytuacji użycia systemu radio-stop bez powodu przez kogoś z zewnątrz. Jeden z takich przypadków miał miejsce przy granicy z Białorusią. Do akcji ruszyły trzyliterowe służby, a odpowiednio mrożące krew w żyłach wystąpienie zamieścił w sieci niezastąpiony Stanisław Żaryn. Nie wiadomo, czy za każdym razem zawinili agenci ze wschodu. Wiadomo natomiast, że polskie państwo utrzymuje na kolei rozwiązanie, o którym wszyscy zainteresowani wiedzą, że jest bardziej nieszczelne niż przerdzewiały durszlak. To tak, jakbyśmy wręcz zapraszali obcych agentów: prosimy bardzo, pobawcie się radyjkiem i zatrzymajcie nam pociągi – najlepiej jednocześnie w kilku miejscach.

Jednocześnie to samo państwo reanimowało właśnie peerelowski zakaz fotografowania „obiektów o szczególnym znaczeniu dla obronności i bezpieczeństwa państwa”, dodając nawet w toku prac legislacyjnych możliwość orzeczenia przepadku sprzętu. Zakaz uderzy oczywiście nie w jakichś szpiegów, którzy bez problemu sobie poradzą, ale w tysiące amatorów zajmujących się fotografowaniem kolei, a może nawet w całkowicie przypadkowe osoby, które nieopatrznie zrobią zdjęcie na przykład z latarni morskiej w Świnoujściu z widokiem na Gazoport. O ile do niej w ogóle dotrą, bo przecież władza – także dla bezpieczeństwa – latarnię kilka miesięcy temu odcięła od lądowego dostępu.

Zakaz został uchwalony przy niemal jednomyślności, mimo że wielu komentatorów, którzy przepisy przeczytali, wskazywało na jego absurdy i nielogiczności. Dla przykładu – co z kamerami samochodowymi, gdy przejeżdża się obok „obiektu o szczególnym znaczeniu”? Co z robieniem zdjęć z większej odległości, gdy nie widać już obowiązkowej według nowego przepisu tabliczki z zakazem fotografowania?

Czytaj więcej

Marcin Piasecki: Czy w polskich pociągach możemy czuć się bezpiecznie

Żyjemy w państwie pozorów. Państwie, które jest jedną wielką potiomkinowską wioską. Na przodzie mamy płomienne wystąpienia na temat bezpieczeństwa, ogniste tyrady ministra Żaryna i kolejne zakazy, uzasadniane nadętymi wystąpieniami o walce z Rosją – z tyłu absurd goni absurd, a wszystko posadowione jest na jakichś przegniłych, starych patykach. Bo trudno to nawet nazwać fundamentami.

Łukasz Warzecha

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Kto, jak ja, interesował się trochę koleją, ten musiał wiedzieć, jak prymitywną i archaiczną konstrukcją jest system radio-stop, pozwalający zdalnie zatrzymać wszystkie pociągi w zasięgu nadawanego sygnału. Owszem, gdy był wprowadzany w 1987 r., wydawał się dobrą odpowiedzią na tragedie takie jak katastrofa pod Otłoczynem z sierpnia 1980 roku. Można nawet było uznać, że jest nowoczesny. Ale dzisiaj system oparty o analogową, nieszyfrowaną transmisję przez zwykłe radiotelefony zamontowane w lokomotywach, jest nie tylko skrajnie archaiczny, ale też niebezpieczny.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa