W zbliżającej się kampanii wyborczej jak znalazł. Tym bardziej że PiS będzie walczył na wsiach o elektorat PSL, zakorzeniony m.in. w formacjach strażackich.
Z projektu ustawy wynika, że obrona cywilna w zasadzie zostanie zlikwidowana, a w czasie wojny tym zadaniem zajmie się straż pożarna wzmocniona o zespoły ratownictwa medycznego oraz nieokreślone formacje obrony cywilnej. MSWiA planuje zakupić 2812 ambulansów dla gmin oraz strażaków (koszt to 2,3 mld zł). Tylko na oznakowanie 300 tys. osób, 17 tys. obiektów, 40 tys. pojazdów PSP, OSP oraz formacji OC niebieskim trójkątem na okrągłym, pomarańczowym tle chce wydać 14,1 mln zł.
Czytaj więcej
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce zmienić system alarmowania ludności cywilnej o zagrożeniach. Operatorzy, którzy nie będą chcieli rozsyłać takich wiadomości, zostaną ukarani.
Prace nad ustawą trwają od sześciu lat. Można odnieść wrażenie, że PiS nie ma pomysłu, jak w realny sposób zapewnić ochronę ludności cywilnej w sytuacji zagrożenia (w związku z klęską żywiołową, katastrofą ekologiczną czy w przypadku wojny). Prace są opóźnione. Z zapowiedzi polityków PiS sprzed kilkunastu miesięcy wynikało, że ustawa wejdzie w życie wraz z ustawą o obronie Ojczyzny. Ta druga działa od wiosny poprzedniego roku, a ta pierwsza jest ciągle na etapie cyzelowania.
Ostatnia wersja projektu, do której dotarła „Rzeczpospolita”, pokazuje, jak poważne zmiany szykuje ministerstwo Kamińskiego. Celem jest wzmocnienie kompetencji i centralizacja władzy w rękach szefa resortu spraw wewnętrznych.