Piękne barokowe kościoły w Palermo mają zakratowane okna pod sklepieniem. To były jedyne okna na zewnętrzny świat, przez które mogły spoglądać klasztorne siostry. Zazwyczaj do zakonu nie szły one z własnej woli, lecz z woli rodzin, których nie stać było na kosztowny posag. Przymusu klasztornego nie stosowano do mężczyzn. W czasie inkwizycji spalono na stosie dużo więcej kobiet niż mężczyzn. Do dziś ponad sto kobiet rocznie jest mordowanych we Włoszech przez zazdrosnych mężów i kochanków. Jeszcze dwa wieki temu własność we Włoszech należała tylko do mężczyzn. Mussolini zakazał kobietom edukacji w wielu zawodach. Kobiety uzyskały prawa wyborcze dopiero w 1946 roku.
Podaję przykłady włoskie, bo przeczytałem ze zdumieniem na łamach „Rzeczpospolitej” słowa Michała Gulczyńskiego, który prowadzi badania na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie. Gulczyński narzeka, iż w debacie publicznej mówi się głównie o problemach kobiet, a nie mężczyzn, co przekłada się na politykę publiczną, wydatki i planowanie. A to mężczyźni częściej pracują i wcześniej umierają, argumentuje socjolog. Wielu z tych mężczyzn czuje się samotnie pewnie dlatego, że kobiety same chcą decydować o swoim ciele i pędzą do miast w pogoni za edukacją i karierą. Gulczyński nie idzie tak daleko jak Prezes, który w alkoholizmie kobiet upatruje kryzys rodziny i państwa, lecz uderza w lewicę i UE za stawianie kobiet na piedestale. Szkoła i media wmawiają mężczyznom, iż mają władzę, a to „kobiety mają władzę”, biadoli socjolog. Zapowiada też, iż „idziemy ku przepaści, ku powszechnej mizoginii i mizoandrii. Mężczyźni będą nienawidzić kobiet, które ich nie chcą, a kobiety będą gardzić mężczyznami...”.
Czytaj więcej
Nierówności klasowe są dziś niedostrzegane, bo skupiamy się głównie na nierównościach horyzontalnych: płciowych, rasowych, etnicznych, orientacji seksualnej. Wszystkie instytucje prześcigają się w pokazywaniu, jak to bardzo walczą o równość, ale tylko w tej mierze. Rozmowa z Michałem Gulczyńskim, socjologiem
W kategoriach politycznych ignorowanie wyborców męskich jest oczywiście niebezpieczne, lecz nie mieszajmy hipochondrii z rzeczywistą chorobą. Choć wielu mężczyzn czuje się opuszczonych lub prześladowanych, to jednak statystyki nieubłaganie pokazują ich przywileje. Świat też nie jest czarno-biały. Są kobiety bogate i biedne, żądne władzy i ubezwłasnowolnione. Podobnie jest po stronie męskiej.
Kobiety nie zawsze stoją po stronie kobiet. O wysłaniu córki do klasztoru decydowała często matka. Czy pani Godek lub Przyłębskiej leży na sercu los anonimowych kobiet? Być może lewica zbyt dużo mówi o aborcji, a zbyt mało o zwalaniu na kobiety opieki nad dziećmi, dziadkami i pracy domowej. Jednak prawica, która odbiera kobietom podstawowe prawa osobiste i zawodowe, zawraca nas do średniowiecza.