Brak dokładnych statystyk, ale znawczyni tematu prof. Eileen Kane ocenia, że spośród 40-milionowej populacji europejskich muzułmanów co roku w pielgrzymce do Mekki uczestniczy co najmniej 100 tys. wyznawców i liczba ta stale rośnie. Rosłaby zresztą nawet przy zupełnym zaniku masowej migracji, choć wolniej.
Jednak o ile można mówić o nowych europejskich muzułmanach, o tyle jakiegoś nowoeuropejskiego islamu właściwie jeszcze nie ma. Tareq Oubrou, pisarz, kawaler Legii Honorowej i imam z francuskiego Bordeaux, ocenia, iż większość jego kolegów po fachu to duchowni wykształceni za granicą, głównie w krajach arabskich. To zaś oznacza, że ich nauczanie nie pasuje do europejskiej specyfiki. Należy oczywiście założyć, że radykalny dżihadyzm jest marginesem, problem jednak i tak istnieje. Zagranicznemu wykształceniu trudno się przy tym dziwić. Międzynarodowe rankingi wymieniają tylko jeden duży, akredytowany muzułmański uniwersytet w Europie Zachodniej – Islamski Uniwersytet w Rotterdamie. A wydaje się, że otwierając się bardziej na imigrację, Europa sądziła, że jej muzułmańscy obywatele szybko się zsekularyzują, bowiem to sekularyzm był dla niej pieśnią przyszłości.