Marketing superposła Palikota

Przy tworzeniu wizerunku politycznego liczy się pierwsze wrażenie. Kto na początku był błaznem, ten już nie będzie wiarygodny, mówiąc rzeczy poważne – pisze psycholog społeczny

Publikacja: 31.01.2008 00:17

Marketing superposła Palikota

Foto: Dziennik Wschodni

Red

Janusz Palikot – pistolet, wibrator, koszulka z napisem „jestem gejem, jestem z SLD”, słynny blog z wpisem sugerującym alkoholizm prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Taką wizytówkę wykreował sobie poseł PO. Czy Palikot stracił kontakt z rzeczywistością? Można byłoby odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie...

No właśnie – sprawdźmy, jakie treści są najpopularniejsze w Internecie, chociażby na polskim portalu YouTube. A rekordy popularności bije tu obsceniczny człowiek „bąk” i inne filmy kontestujące poprawną politycznie rzeczywistość.

Więc – ze zdziwieniem – trzeba przyznać, że szef komisji „Przyjazne państwo” doskonale wpisuje się w ten świat. A jego partia, która w dużej mierze swój sukces zawdzięcza działaniom różnych sieci społecznych, „internetowych”, nieformalnych grup młodych ludzi, nie może owej wirtualnej rzeczywistości ignorować.

Janusz Palikot obywatelom tego świata może się podobać, gdyż pragnie zostać tym sprawiedliwym walczącym o dobro słabszych (choćby studentki zgwałconej na komisariacie). Poseł PO działa jak komiksowy superbohater, ale przy tym dobrze rozumie ludzi.

W świecie, w którym ludzie są atakowani ogromnym natłokiem informacji, mają tysiące zadań, wysiłek myślenia rezerwują sobie dla ważnych życiowo obszarów. Rzadko taką dziedziną jest polityka. Palikot zrozumiał, że Kowalski nie zastanawia się nad programami partii politycznych, lecz działa bardziej automatycznie, kieruje się emocjami, ogólnym przekazem, zapamiętuje tylko nagłówki. Ludzie na ogół są homo automaticusami.Zrozumienie mechanizmu działania homo automaticusa Janusz Palikot zamierza przekuć w sukces polityczny. Jestem przekonany, że były biznesmen swoje działania opiera na rozległej wiedzy marketingowej. Chce zbudować solidną markę Palikot. Jego marzeniem wydaje się posada ministra gospodarki (można to wyczytać z jego książki „Płoną koty w Biłgoraju”).

Poseł Platformy ciężko pracuje nad tym, aby marka Palikot trafiła do serc wyborców

Działania Janusza Palikota są zgodne z klasycznymi modelami komunikacji perswazyjnej. Według nich pierwszym zadaniem jest zbudowanie świadomości marki. Poseł PO najpierw robi wiele, aby wyróżnić się spośród planktonu newsów, tak by ludzie go rozpoznawali. Do realizacji tego celu służą prowokacyjne konferencje z takimi gadżetami, jak pistolet i wibrator, a ostatnio także wpisy w blogu insynuujące alkoholizm prezydenta Kaczyńskiego.Dzięki temu Janusz Palikot jest dziś jednym z najbardziej znanych polityków i dużo się o nim mówi. Można więc wierzyć ostatnim wypowiedziom posła PO, że teraz już „skończy z wybrykami” – nie są one mu potrzebne, bo osiągnął zamierzony rezultat.

W kolejnej fazie, kiedy dany produkt marketingowy zbuduje już tzw. swoją świadomość, konieczne są działania mające na celu skojarzenie go z obietnicami emocjonalnymi i racjonalnymi. Poseł PO pracuje nad tym, aby marka Palikot teraz trafiła do serc wyborców. Z tego powodu podjął próbę zebrania pieniędzy dla piekarza Waldemara Gronowskiego, który przegrał walkę z fiskusem o 200 tys. zł VAT od rozdawanego chleba. „Jeśli ten człowiek rzeczywiście będzie musiał zapłacić, podejmuję się zebrać te pieniądze” – obiecał Palikot.

Problemy piekarza poruszają serca Polaków. Palikot trafi do sfery emocjonalnej wyborców, jeśli uda mu się zebrać pieniądze, a tym bardziej, jeśli mu się nie uda – wtedy bowiem może sam przeznaczyć drobną część swojego bardzo dużego majątku na pomoc Gronowskiemu (poseł PO na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost” z majątkiem 330 mln zł zajmował w 2006 r. 50. miejsce).

Kolejnym krokiem jest zjednanie sobie rozumu wyborców poprzez rozsądny program i uwiarygodniające go działania. W kontekście absurdalnych konferencji wydawałoby się, że ten cel jest już nieosiągalny dla Janusza Palikota.

Poseł PO chce jednak wykorzystać doskonałe narzędzie do jego realizacji w postaci komisji „Przyjazne państwo”. Jak informuje w swoim blogu, 9700 osób odwiedziło stronę internetową tej komisji w pierwszych dwóch dniach jej istnienia w sieci. Wysłano już 551 zgłoszeń z propozycjami. Teraz Janusz Palikot będzie merytoryczny i aktywny, będzie działać, a media chętnie o tym napiszą.

Doświadczony biznesmen wie, że potrzebuje szybko odnieść spektakularne sukcesy. Czy mu się to uda? Większość realizowanych przez niego przedsięwzięć biznesowych była udana. Pierwszy milion zarobił na początku lat 90. na produkcji drewnianych palet do transportu alkoholi. Pieniądze zainwestował w branżę spirytusową. Potem kontrolował m.in. Polmos Lublin (najważniejsza marka firmy: Wódka Żołądkowa Gorzka). Odnotował wiele sukcesów na rynku spirytusowym, choć potem zaangażował się w rynek wydawniczy (tygodnik „Ozon”) i poniósł porażkę.

W procesie budowania politycznej marki Palikot tkwią co najmniej dwie poważne słabości. Pierwsza dotyczy tego, że analogia pomiędzy marketingiem komercyjnym a politycznym nie może być traktowana zbyt dosłownie. Owszem, narzędzia promocji są podobne, ale działają trochę inne mechanizmy.

Łatwo jest wymyślić obietnicę racjonalną dla produktu komercyjnego (np. samochód może być bardziej bezpieczny, oszczędny, niezawodny etc.). Trudniej stworzyć w polityce podobną obietnicę, w którą powszechnie uwierzyliby ludzie. „Przyjazne państwo”, czyli walka z biurokracją, to chwytliwe hasło, ale trudno powiedzieć, czy wiarygodne i chwytliwe dla wyborców.

Drugim ograniczeniem w działaniach Palikota jest słabość klasycznych modeli perswazji w jego sytuacji. Owe modele perswazyjne zakładają sztuczny podział: najpierw zbuduj świadomość („gorące” wypowiedzi), a potem kształtuj wizerunek (komunikuj emocjonalne i racjonalne obietnice). W tworzeniu wizerunku politycznego jednak liczy się przede wszystkim pierwsze wrażenie, którego potem trudno się pozbyć. Kto na początku był błaznem, ten nie może już mówić poważnie, gdyż ludzie potraktują to jako kolejny żart. Ta łatka może pogrzebać projekt „Przyjaznego państwa”. Trudno będzie odwrócić Palikota ogonem i zbudować wizerunek męża stanu.

Autor jest psychologiem społecznym, opublikował m.in. książki o ukrytych uprzedzeniach: „Koń trojański w reklamie społecznej” oraz „Regulacyjna rola utajonej postawy”

Janusz Palikot – pistolet, wibrator, koszulka z napisem „jestem gejem, jestem z SLD”, słynny blog z wpisem sugerującym alkoholizm prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Taką wizytówkę wykreował sobie poseł PO. Czy Palikot stracił kontakt z rzeczywistością? Można byłoby odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie...

No właśnie – sprawdźmy, jakie treści są najpopularniejsze w Internecie, chociażby na polskim portalu YouTube. A rekordy popularności bije tu obsceniczny człowiek „bąk” i inne filmy kontestujące poprawną politycznie rzeczywistość.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?