Janusz Palikot – pistolet, wibrator, koszulka z napisem „jestem gejem, jestem z SLD”, słynny blog z wpisem sugerującym alkoholizm prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Taką wizytówkę wykreował sobie poseł PO. Czy Palikot stracił kontakt z rzeczywistością? Można byłoby odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie...
No właśnie – sprawdźmy, jakie treści są najpopularniejsze w Internecie, chociażby na polskim portalu YouTube. A rekordy popularności bije tu obsceniczny człowiek „bąk” i inne filmy kontestujące poprawną politycznie rzeczywistość.
Więc – ze zdziwieniem – trzeba przyznać, że szef komisji „Przyjazne państwo” doskonale wpisuje się w ten świat. A jego partia, która w dużej mierze swój sukces zawdzięcza działaniom różnych sieci społecznych, „internetowych”, nieformalnych grup młodych ludzi, nie może owej wirtualnej rzeczywistości ignorować.
Janusz Palikot obywatelom tego świata może się podobać, gdyż pragnie zostać tym sprawiedliwym walczącym o dobro słabszych (choćby studentki zgwałconej na komisariacie). Poseł PO działa jak komiksowy superbohater, ale przy tym dobrze rozumie ludzi.
W świecie, w którym ludzie są atakowani ogromnym natłokiem informacji, mają tysiące zadań, wysiłek myślenia rezerwują sobie dla ważnych życiowo obszarów. Rzadko taką dziedziną jest polityka. Palikot zrozumiał, że Kowalski nie zastanawia się nad programami partii politycznych, lecz działa bardziej automatycznie, kieruje się emocjami, ogólnym przekazem, zapamiętuje tylko nagłówki. Ludzie na ogół są homo automaticusami.Zrozumienie mechanizmu działania homo automaticusa Janusz Palikot zamierza przekuć w sukces polityczny. Jestem przekonany, że były biznesmen swoje działania opiera na rozległej wiedzy marketingowej. Chce zbudować solidną markę Palikot. Jego marzeniem wydaje się posada ministra gospodarki (można to wyczytać z jego książki „Płoną koty w Biłgoraju”).