Prawda o teczce TW „Myśliciela”

Bezpieka zainteresowała się o. Władysławem Wołoszynem, bo potrzebowała narzędzia zdolnego kreować postawy i zachowania społeczne, gwarantującego ład i porządek w Toruniu – piszą historycy IPN

Publikacja: 12.05.2008 01:28

Prawda o teczce TW „Myśliciela”

Foto: Agencja Gazeta

W ostatnim czasie spore zainteresowanie opinii publicznej wzbudziła sprawa kontaktów znanego toruńskiego duszpasterza akademickiego przy kościele św. Ducha w Toruniu o. Władysława Wołoszyna z oficerem toruńskiej SB kpt. Markiem Kuczkowskim. W połowie 2006 r., po odtajnieniu w IPN akt tajnego współpracownika o pseudonimie Myśliciel (mikrofilm o sygnaturze IPN By 00103/1503), okazało się, że dotyczą one właśnie o. Wołoszyna.

Niedługo później, na łamach „Tygodnika Powszechnego” historyk Wojciech Polak przedstawił sprawę „Myśliciela” jako efekt „narad produkcyjnych” SB, które obligowały każdego z funkcjonariuszy Wydziału IV do prowadzenia kilkunastu współpracowników. Według niego ofiarą takiej twórczości SB miał paść „zarejestrowany bez wiedzy i zgody” o. Wołoszyn.

Wersję o tzw. papierowym agencie podchwycił wkrótce abp Józef Życiński i „Gazeta Wyborcza”, która m.in. piórem Pawła Smoleńskiego i Karola Doleckiego napisała, powołując się na opinię Polaka, że funkcjonariusz SB w Toruniu „mozolnie fałszował teczki TW „Myśliciela”, czyli jezuity Władysława Wołoszyna”. Sprawą „fałszywej teczki” zajęła się prokuratura i sąd. W przestrzeni publicznej powstało wrażenie, że mamy wreszcie jednoznaczny dowód na fałszowanie teczek przez SB, który w dodatku doczekał się sądowego wyroku. Jednak analiza dokumentów dowodzi, że ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Z zachowanego mikrofilmu oraz zapisów ewidencyjnych toruńskiej SB i Departamentu IV MSW wynika, że o. Wołoszyn był w latach 1983 – 1988 wykorzystywany operacyjnie jako TW ps. Myśliciel przez Wydział IV SB w Toruniu. Jezuita został zarejestrowany najpierw jako kandydat na tajnego współpracownika (31 grudnia 1982 r.), a trzy tygodnie później już jako TW „Myśliciel”. W marcu 1989 r. akta o. Wołoszyna zostały złożone do archiwum SB. Odtajniony i upubliczniony w 2006 r. materiał archiwalny nie zawiera całości dokumentacji wytworzonej w toku procedur związanych z prowadzeniem TW ps. Myśliciel.

W 1990 r. istniały dwie teczki agenturalne „Myśliciela” (teczka personalna i teczka pracy). Obecnie historycy dysponują zaledwie 64 stronami dokumentów z teczek „Myśliciela”. Zawartość teczki tego TW, mimo że znacznie przetrzebiona, pozwala jednak na prześledzenie zarówno procesu oswajania księdza z SB, jak również przedsięwziętych wobec niego działań już po zarejestrowaniu jako tajnego współpracownika, co z kolei ma duże znaczenie dla sformułowania wniosków o istocie uwikłania jezuity w kontakty z toruńską SB.

Szczegóły dotyczące okoliczności, celu i rezultatu pozyskania o. Wołoszyna poznajemy dzięki zachowanemu kwestionariuszowi z teczki personalnej TW ps. Myśliciel. Dowiadujemy się z niego, że werbunek nastąpił 21 stycznia 1983 r. Jego podstawą było wypracowane przez kpt. Kuczkowskiego w toku wcześniejszych kontaktów z jezuitą „poczucie współodpowiedzialności za ład, porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz współudział w budowaniu i urzeczywistnianiu idei patriotycznych i obywatelskich wśród młodzieży”.

Oprócz zamiaru wykorzystania TW do bieżącej kontroli operacyjnej środowiska duszpasterstwa akademickiego, główny cel werbunku został sformułowany dużo bardziej perspektywicznie. Opierał się na pozytywnej ocenie możliwości sterowania poczynaniami o. Wołoszyna w zakresie neutralizowania nastrojów i postaw opozycyjnych obserwowanych przez toruńską SB w tutejszym środowisku akademickim i inteligencji katolickiej.

Wołoszyn nie podpisał zobowiązania do współpracy, a gotowość kontynuowania spotkań z funkcjonariuszem SB miał potwierdzić ustnie. Jak wynika z dokumentów, zobowiązał się także do utrzymywania w tajemnicy kontaktów z SB oraz celów prowadzonych rozmów.

W trakcie spotkania w dniu werbunku zaznaczył jednak, że żadnych informacji nie będzie udzielał na piśmie. W razie potrzeby nagłego nawiązania kontaktu ustalono szczegóły łączności telefonicznej. W sprawie częstotliwości spotkań uzgodniono formułę „w zależności od potrzeb”.

Nie doszło zatem do żadnych bardziej zobowiązujących uzgodnień w sprawie zakresu współpracy. Był to jeden z elementów przedsięwziętej przez Kuczkowskiego cynicznej taktyki, o której funkcjonariuszy pionu antykościelnego SB szczegółowo instruowały „Wytyczne dyrektora Departamentu IV MSW w sprawie form i metod działań operacyjnych” z 1973 r. We fragmentach poświęconych procesowi stopniowego pozyskiwania osobowych źródeł informacji wśród duchownych, nakazywały one, aby podejmować takie strategie, które skutecznie utwierdzą duchownego w przekonaniu, że przyszłe spotkania z funkcjonariuszem SB „w niczym nie naruszają jego godności osobistej, zasad moralnych i sumienia”, a także „istotnych interesów Kościoła”.

Ze strony SB istota współpracy była kamuflowana. Nie opierała się ona na dążeniu do uzyskiwania doraźnych efektów w postaci jasnych deklaracji i idących za nimi konkretnych donosów. Stąd zalecano m. in., by wymóg odebrania zobowiązania do współpracy „stosować bardzo elastycznie”. Sam fakt odebrania zobowiązania „nie musi być głównym kryterium pozyskania”, a warunkiem uznania danej osoby za współpracownika były przekazywane ustnie bądź pisemnie informacje „przedstawiające wartość operacyjną”.

W takich przypadkach celem SB było pozyskanie „do działań długofalowych”. To wymagało cierpliwego oraz umiejętnego umacniania pozorów bliższej relacji osobistej oraz szczególnych predyspozycji ze strony oficerów SB. A takie – jak się wydaje – posiadał kpt. Kuczkowski (mgr filologii polskiej i doktorant w Instytucie Religioznawstwa na Wydziale Nauk Społeczno-Politycznych Akademii Nauk Społecznych).

Proces przygotowania jezuity do roli kandydata na TW trwał ponad rok. Prowadzony był w oparciu o szczegółowy plan zakładający stopniowe usuwanie negatywnego nastawienia do SB, wzmacnianie niepokoju o los kraju, oraz konsekwentne zaszczepianie przekonania, iż część winy za zaistniałą trudną sytuację w kraju ponoszą radykalni działacze NSZZ „Solidarność” i innych ugrupowań opozycyjnych, do których częściowo również krytycznie odnosił się sam jezuita.

Z zachowanego mikrofilmu oraz zapisów ewidencyjnych toruńskiej SB i Departamentu IV MSW wynika, że o. Wołoszyn był w latach 1983 – 1988 wykorzystywany operacyjnie jako TW ps. Myśliciel

Ważnym elementem mającym wpłynąć na zlojalizowanie duszpasterza było zaangażowanie SB po jego stronie, w sprawie czynionych przezeń usilnych starań o pozostanie w Toruniu, gdzie przestał widzieć dla niego miejsce superior toruńskiego Domu Zakonnego oo. Jezuitów o. Walerian Kawski. Operacyjne dotarcie do hierarchii prowincji oo. jezuitów usunęło problem, o czym Kuczkowski poinformował jezuitę. Była to już kolejna rozmowa traktowana przez SB jako operacyjna, mimo że nie przynosiła żadnych doraźnych korzyści. Takich zresztą, ani ppor. Kuczkowski, ani jego ówcześni bezpośredni zwierzchnicy, na etapie opracowywania kandydata na TW, nie zakładali.

Kierownictwo toruńskiej SB zwracało natomiast uwagę na konieczność kontynuowania z Wołoszynem dialogu operacyjnego obliczonego na realizację zadań perspektywicznych, bliżej określonych dopiero po zakończeniu długofalowego procesu wiązania duszpasterza z SB. Do chwili zarejestrowania jako TW kpt. Kuczkowski i o. Wołoszyn kontaktowali się jeszcze przynajmniej 13 razy.

Trudno uznać, że oficer SB założył fikcyjną teczkę tajnego współpracownika, ryzykując złamanie swojej kariery czy nawet dyscyplinarne zwolnienie

Większość podniesionych wyżej wątków łączących się ze sprawą TW ps. Myśliciel pozostawało poza sferą zainteresowania mediów skupiających się na powtarzaniu opinii toruńskiego historyka prof. Wojciecha Polaka, który w publicystycznym artykule, po analizie wybranych fragmentów teczki, ogłosił, iż o. Wołoszyn został „zarejestrowany bez [swojej] wiedzy i zgody”.

Tak w publicznych wypowiedziach komentował treść zgromadzonego w aktach TW ps. Myśliciel materiału sam o. Wołoszyn, dodatkowo jednak stwierdzając, iż jego przypadek „ma pewne znaczenie dla prowadzonej obecnie lustracji, bo pozwala mniej serio traktować dokumenty, które posiada IPN”. Wtórował mu wspomniany już historyk, zwracając również uwagę opinii publicznej na znane tylko sobie tajemnicze przykłady rzekomych masowych fałszerstw teczek tajnych współpracowników ze środowiska toruńskiego duchowieństwa, o czym miał go informować anonimowy funkcjonariusz SB.

Dla Polaka decydujące znaczenie w kwestii oceny stopnia uwikłania o. Wołoszyna w kontakt z SB ma zatajenie przed nim faktu rejestracji i nadania mu pseudonimu oraz brak pobrania pisemnego zobowiązania do współpracy. Sformułowane po stwierdzeniu tych faktów wnioski są już tylko konsekwencją przyjętego z góry założenia, iż „w rozmowach, które Wołoszyn odbywał, starał się unikać przekazywania istotnych informacji”.

Powierzchowność tych sądów ukazują przywoływane już wyżej „Wytyczne dyrektora Departamentu IV MSW” i inne dokumenty normatywne tego pionu SB wyraźnie wskazujące m.in. na konieczność odstąpienia od odebrania pisemnego zobowiązania do współpracy, jeżeli miałoby to mieć wpływ na uniemożliwienie pozyskania. Była to dość typowa praktyka stosowana przez funkcjonariuszy Departamentu IV, którzy uznali, że próba sformalizowania współpracy z duchownymi katolickimi (pisemne zobowiązanie, kwitowanie odbioru pieniędzy, składanie własnoręcznych doniesień) może jedynie odstraszyć potencjalnych agentów reprezentujących przecież instytucję z natury rzeczy wrogą komunizmowi.

Nieporozumieniem jest także sprawa rzekomej konieczności informowania TW o pseudonimie, skoro zobowiązał się on jedynie do rozmów, a więc niczego swym pseudonimem nie podpisywał. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że o użyteczności informacji zdobywanych w toku nawiązanego z TW kontaktu zawsze decydowała SB. Tłumaczenie kilkuletnich spotkań z funkcjonariuszem SB „naiwnością i brakiem roztropności” jest nieprzekonujące.Sprawa o. Wołoszyna zainteresowała także prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku. 16 lutego 2007 r. wyłączył on z prowadzonego od pół roku śledztwa akta dotyczące poświadczenia nieprawdy przez Kuczkowskiego w dokumentach operacyjnych związanych z pozyskaniem o. Wołoszyna jako TW. W sumie w obu sprawach przesłuchanych zostało dziesięcioro świadków.

Prokurator Mieczysław Góra sporządził protokoły przesłuchań, oprócz o. Wołoszyna, czterech funkcjonariuszy SB i pięciu osób w latach 80. aktywnie zaangażowanych w działalność środowiska duszpasterstwa akademickiego. Powołany został także biegły sądowy z dziedziny kryminalistycznych badań pisma ręcznego, podpisów i dokumentów, który dokonał... identyfikacji ręki Kuczkowskiego jako autora notatek w teczce TW ps. Myśliciel we fragmentach dotyczących zwerbowania o. Wołoszyna.

27 września 2007 r. sporządzony został akt oskarżenia przeciwko Kuczkowskiemu, rozpatrzony później przez Sąd Rejonowy w Toruniu, który orzekł, iż „zebrany w sprawie materiał dowodowy w postaci zeznań samego pokrzywdzonego ojca Władysława Wołoszyna jak i przesłuchanych świadków wskazuje, że oskarżony Marek Kuczkowski jest sprawcą zarzucanego mu czynu”.

Jednak uznanie przez sąd, że przywoływany materiał dowodowy pozwala na wydanie orzeczenia, które de facto może służyć za punkt odniesienia w sprawach dotyczących rzekomych fałszerstw dokumentacji aparatu bezpieczeństwa, budzi poważne wątpliwości. Postępowanie w sprawie karnej przeciwko Kuczkowskiemu ze względów formalnych (ustawa z 1989 r. o amnestii) zostało umorzone.

Szczegółowa analiza treści zachowanego mikrofilmu oraz lektura innych dokumentów SB będących poza sferą zainteresowania prokuratora IPN i prof. Polaka pozwala wskazać na wiele niebranych dotąd pod uwagę wątków, które przeczą możliwości formułowania wniosków o fałszowaniu dokumentacji SB. Należą do nich również m.in. dobrze już rozpoznane przez historyków procedury kontrolne teczek tajnych współpracowników oraz kwestie związane z obiegiem dokumentacji.

Warto zauważyć, że mikrofilm otwiera „Wykaz osób, które zapoznały się z materiałami”. Pełnił on rolę karty kontrolnej, na której powinni składać swoje podpisy wszyscy funkcjonariusze zapoznający się z materiałami zgromadzonymi w teczce. Teczki personalne były przechowywane u naczelnika danego wydziału SB, a teczkami pracy dysponowali na co dzień oficerowie prowadzący TW. Tak było również w przypadku „Myśliciela”. Zeznający w toku prowadzonego przeciwko Kuczkowskiemu śledztwa Mirosław Lewandowski (dawny naczelnik Wydziału IV SB) potwierdził, iż przechowywał u siebie w sejfie teczkę personalną o. Wołoszyna.

Bezwzględny zakaz wynoszenia teczek TW poza siedzibę SB służył konspiracji oraz możliwości przeprowadzania nagłych kontroli, podczas których przełożeni sprawdzali, jak przebiega współpraca z tajnym współpracownikiem, jak często dostarcza on informacji, i czy są one wiarygodne. Stało się tak również w przypadku teczki TW „Myśliciela”, która była kontrolowana przez przełożonych Kuczkowskiego.

Nad kontrolami, potwierdzonymi podpisami przeprowadzających je funkcjonariuszy, nie można przechodzić obojętnie. Trudno przyjąć, aby kpt. Kuczkowski, zakładając rzekomo fikcyjną teczkę tajnego współpracownika, ryzykował załamanie dynamicznie rozwijającej się kariery zawodowej, nie wyłączając możliwości dyscyplinarnego wyrzucenia ze służby.

o. Wołoszyna odnajdujemy m.in. szefa toruńskiej SB – płk. Zygmunta Grochowskiego. Fakt ten był dotąd zupełnie ignorowany, a przecież konfrontacja zeznań z sygnowanymi dokumentami archiwalnymi ma tutaj kluczowe znaczenie. Niestety do takiej konfrontacji zeznań z dokumentami archiwalnymi nie doszło.

Osąd sprawy o. Wołoszyna przeprowadzono na podstawie niepełnej kwerendy archiwalnej i powierzchownej krytyki źródeł. Pominięto również specjalistyczną wiedzę na temat funkcjonowania SB

Podpis i pieczęć płk. Grochowskiego pod dokumentem o rozwiązaniu współpracy z „Myślicielem” stoją w jawnej sprzeczności z jego zeznaniem przed prokuratorem z lutego 2007 r., kiedy w trakcie prowadzonego śledztwa przeciwko Kuczkowskiemu oznajmił: „Ja nigdy się nie spotkałem, aby ojciec Wołoszyn był tajnym współpracownikiem – mogę powiedzieć, iż o ile byłby tajnym współpracownikiem, to w Służbie Bezpieczeństwa byłoby święto (…) O ile ojciec Wołoszyn byłby tajnym współpracownikiem, to ja powinienem wiedzieć i na pewno zapoznałbym się z jego teczką pracy”.

To jeszcze jeden przykład na to, że byli funkcjonariusze SB – nawet w obliczu wymiaru sprawiedliwości – potrafią bezkarnie mówić nieprawdę. Tam, gdzie jest to możliwe, powinni jednak zostać w umiejętny sposób skonfrontowani z dokumentami. A tego w tej sprawie zabrakło.

Formułowanie jednoznacznych opinii i wniosków powinna zawsze poprzedzić drobiazgowa analiza wszystkich dokumentów (dowodów) i znajomość podjętej problematyki. Za sprawą IPN wiedza na temat zasad funkcjonowania SB, obiegu informacji w ramach struktur MSW i meandrów związanych ze specyfiką prowadzenia agentury w Departamencie IV MSW jest coraz większa (m. in. publikacje Filipa Musiała i Adama Dziuroka). Nie została ona w należyty sposób wykorzystana przy okazji sprawy o. Wołoszyna.

Wiarygodność dokumentacji gromadzonej przez lata w teczce „Myśliciela” potwierdza także ich wykorzystywanie w wewnętrznym i zewnętrznym obiegu informacji. Z treści konkretnych dokumentów z łatwością odczytamy m. in. liczbę tworzonych egzemplarzy i ich przeznaczenie, podobnie jak dekretacje pism czy adnotacje Kuczkowskiego. Pozwala to prześledzić dalszy bieg informacji, czy całych dokumentów zawartych w zachowanej części teczki, a następnie wykorzystywanych służbowo, na przykład w korespondencji, gdzie wspomina się m. in., że Wołoszyn „wykorzystywany był (…) w latach 1983 – 1989 jako TW ps. Myśliciel.

Kluczem do zrozumienia charakteru relacji o. Wołoszyna z toruńską SB jest świadomość wyznaczonego przez Kuczkowskiego celu werbunku i prowadzonego „dialogu operacyjnego” zawartego w sformułowaniu „zapewnienie kontroli operacyjnej ważnych obiektów”. W tym na pozór nieostrym sformułowaniu kryła się jednak potrzeba posiadania przez bezpiekę skutecznego narzędzia, zdolnego kreować postawy i zachowania społeczne, gwarantujące SB utrzymywanie w mieście ładu i porządku publicznego.

„Współpraca miała charakter swoistego dialogu polityczno-operacyjnego i luźnego kontaktu z SB – pisał kpt. Kuczkowski – przyczyniła się do pozytywnego rozwiązania wielu lokalnych, konfliktowych sytuacji i oddziaływania lokalizującego na postawę samego zakonnika znanego ze skłonności do poszczególnych inicjatyw”. Typowym sposobem neutralizacji postaw i działań opozycyjnych przez bezpiekę było inspirowanie jej współpracowników wykorzystywanych choćby jedynie „na bazie” dialogu polityczno-operacyjnego, do podejmowania prób zmiany zachowań osób z bliskiego im otoczenia, stwarzających zagrożenie podjęcia działań antysystemowych.

O tym także pisał oficer SB w kontekście „Myśliciela”: „Nadal zgodnie z planem wykorzystywany jest do operacyjnego zabezpieczania całokształtu działalności placówki oo. jezuitów, środowiska duszpasterstwa akademickiego i stwarzania korzystnej politycznie sytuacji w Toruniu na odcinku wyznaniowym.(…) W okresie współpracy przekazał cenne operacyjnie informacje, sprawdzone i prawdziwe.(…) Podkreślić należy, że TW jest osobą niezależną, kontynuuje współpracę wyłącznie z pobudek politycznych, bardzo krytycznie ustosunkowanym do sytuacji w kraju, ale rozumiejącą potrzebę dialogu (…). Stąd współpraca ma charakter wyłącznie dialogu polityczno-operacyjnego. TW realizuje i udziela informacji na zasadzie swoistej sugestii, współpartnerstwa, wymiany poglądów”.

Tak sformułowany cel kpt. Kuczkowski realizował konsekwentnie, krok po kroku, podczas kolejnych trwających przez kilka lat rozmów i spotkań z jezuitą. Kiedy w 1983 r. Urząd ds. Wyznań zgłosił zastrzeżenia do o. Wołoszyna, miał on się poskarżyć opiekunowi z SB tymi słowami: „My tu przecież o tym mówimy, co panu się nie podoba pod moim adresem, ja to jakoś przecież biorę pod uwagę, i odwrotnie chyba też, prawda? Te nasze spotkania przecież wiele przełamały, zmieniły. Ja robię robotę, jaką widać, pan mi zarzutów nie stawia, więc nie sądzę, żeby resort spraw wewnętrznych chciał mnie na takiej czarnej liście widzieć”.

Kpt. Kuczkowski zapisał: „Wyjaśniłem o. Wołoszynowi, że powyższy dokument nie jest mi znany i zapewne jest to jakieś nieporozumienie czy niedopatrzenie w pionie wyznań. (…) Uwaga: należy podkreślić, że powyższy fakt w dosyć nieprzyjemny sposób rzutuje na współpracę i podważa wiarygodność naszego resortu i władz w procesie laicyzacyjnego oddziaływania na o. Wołoszyna. Tym bardziej że jego postawa i działalność od dwóch lat (tj. od okresu nawiązania dialogu operacyjnego) nie budzi zastrzeżeń w tym zakresie”.

Medialno-prawniczy osąd sprawy o. Władysława Wołoszyna przeprowadzono na podstawie niepełnej kwerendy archiwalnej i zadziwiająco powierzchownej krytyki źródeł historycznych. Pominięto również niezbędną w tego typu badaniach specjalistyczną wiedzę na temat funkcjonowania SB.

Powyższe spostrzeżenia oraz uwagi poświęcone zostały przede wszystkim przedstawieniu rzeczowych argumentów przemawiających za wiarygodnością podstawy źródłowej, na której powinna się opierać wiedza historyków o sprawie TW ps. Myśliciel. Jeszcze raz okazało się, jak mądre i dalekowzroczne były przestrogi polskiego episkopatu (chociażby te z 1968 roku.) zakazujące nieformalnych kontaktów księży z bezpieką. Niestety, po raz kolejny prawda prawników i publicystów, w tym niestety również zawodowego historyka, minęła się z prawdą historyczną.

Autorzy są historykami oddziału IPN w Gdańsku. Przygotowują publikację źródłową na temat sprawy o. Władysława Wołoszyna

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?