Moje dobre samopoczucie

Gdy kierowałem Telewizją Polską, prym wiedli w niej dziennikarze, których tam zastałem, którzy pracowali w niej po kilka, kilkanaście lat. Nie było desantu pampersów jak za Walendziaka – pisze były prezes TVP

Publikacja: 04.02.2009 09:44

Robert Kwiatkowski

Robert Kwiatkowski

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

W środę wieczorem 28 stycznia 2009 r. "Rzeczpospolita" opublikowała na swoich internetowych stronach artykuł Igora Janke "PO i PiS u stóp Roberta Kwiatkowskiego". Dominuje w nim ton moralnego potępienia PO i PiS za to, że śmieją rozmawiać z takim szwarccharakterem jak ja. Spora część tego pamfletu poświęcona jest opowiedzeniu, jak bardzo mnie pan Janke nie lubi, i w sumie powinienem zdaje się być mu wdzięczny, że jeszcze chce mu się pisać moje imię i nazwisko dużą literą.

Skorzystam i ja z tej formuły ad personam, by też opowiedzieć – o sobie i powodach, dla których znowu o Kwiatkowskim głośno.

[srodtytul]Partyjni nominaci[/srodtytul]

Mam rzeczywiście dobre samopoczucie, ale tylko w pewnym stopniu wynika ono z faktu, że są tacy, którzy chcą słuchać moich opinii, doceniają kompetencję i doświadczenie na rynku medialnym i się z tym nie kryją. Nade wszystko moje dobre samopoczucie wynika z poczucia moralnej (tak, tak!) wyższości nad takimi piewcami IV RP i moralnej odnowy jak redaktor Janke i wielu innych podobnych mu dziennikarzy. A teraz kilka faktów, faktów panie Janke, nie insynuacji.

To kłamstwo, że "Robert Kwiatkowski przez lata upartyjnił w sposób niemal doskonały TVP". Gdzie są ci partyjni nominaci działający w czasach Kwiatkowskiego? Służę krótką ich listą:

[ul][li]Mariusz Kamiński, dziś szef CBA, wówczas urlopowany z TVP pracownik warszawskiego magistratu [/li]

[li]Jan Maria Jackowski, polityk AWS, były przewodniczący Komisji Kultury Sejmu RP, który wrócił po przegranych wyborach 2001 roku do TVP[/li]

[li]Karol Pękul, były wicewojewoda z czasów AWS – UW [/li]

[li]Zygmunt Lenkiewicz, solidarnościowy szef Komitetu Młodzieży i Sportu w rządzie Tadeusza Mazowieckiego [/li]

[li]Tomasz Posadzki, były prezydent Gdańska z UW [/li][/ul]

Dla jasności: niektórych zatrudniałem ja, niektórych zastałem. Dobrze, a w przypadku Posadzkiego i Lenkiewicza bardzo wysoko, oceniam ich kwalifikacje i pracę. Z Kamińskim nie współpracowałem, choć mogłem go po prostu wyrzucić, mimo że wówczas był radnym. Byłby się włóczył po sądach, jak tylu innych za czasów Dworaka czy Wildsteina.

Lista zapewne nie jest kompletna. Zachęcam, niech ją pan uzupełni.

Zapewniam, że za moich czasów członek Rady Politycznej żadnej partii nie mógłby zostać, jak pan Wojciechowski (członek władz krajowych PiS), szefem TVP 1. Jak zastałem w 1998 roku Sławomira Zielińskiego jako szefa TVP 1, tak sześć lat później, kiedy odchodziłem, dalej był szefem anteny; to samo dotyczy dyrektor TVP 2 Niny Terentiew.

Nigdy nie byłem szefem Kancelarii Prezydenta, jak były działacz PC Andrzej Urbański, ani nawet radnym i politykiem AWS, a potem PO jak Jan Dworak. Byłem szefem agencji reklamowej, byłem konsultantem w kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego, byłem członkiem KRRiT. Nie byłem nigdy partyjnym funkcjonariuszem.

Szefem rady nadzorczej TVP w czasach Kwiatkowskiego (choć to nie moja zasługa) był adwokat, a wcześniej sędzia i członek KRRiT śp. Witold Knychalski, a nie Janina Goss, skarbnik PiS regionu łódzkiego.

To wymowna ilustracja moralnej degrengolady wielkiej części solidarnościowych elit, które zjednoczyć miała idea IV RP. Już pan rozumie powód mojego dobrego samopoczucia?

[srodtytul]Brzydzę się[/srodtytul]

Nie było żadnego upartyjnienia TVP za moich czasów także wśród dziennikarzy. Prym wiedli ci dziennikarze, których już w TVP zastałem, którzy pracowali w niej po kilka, kilkanaście lat. Nie było desantu pampersów, jak za Walendziaka, co mi wypominają do dziś lewicowi dziennikarze. Czy to źle? Chciałem, żeby TVP miała swoich dziennikarzy, a ci żeby byli najlepsi w polskich mediach elektronicznych. Porównajmy wskaźniki oglądalności, porównajmy nagrody Telekamery czy Wiktory i łatwiej będzie o odpowiedź.

Jednak mój pomysł na telewizyjną publicystykę, opierający się nie na równowadze sił, ale na próbie (czasem nieskutecznej) utrzymania równego dystansu wobec różnych sił, nie zdał egzaminu. Łatwiej i korzystniej zaprosić lewicowych i prawicowych dziennikarzy i tworzyć pozór debaty. Publicyści polityczni są w Polsce moim zdaniem bardziej stronniczy i bardziej zacietrzewieni niż wielu parlamentarzystów. Prawie każdy z publicystów ma swoją afiliację, swój program działania. Co go różni od polityka? Lepszy dostęp do mediów? Czy to, że nie musi ubiegać się o względy wyborców?

Czy kierowała mną partyjna logika? A może było jej za mało? Jeśli dopuściłbym na antenę, a zwłaszcza opłacił z telewizyjnej kasy (w czym wyspecjalizował się zwłaszcza Andrzej Urbański) gwiazdy dziennikarstwa, to zyskałbym, tak jak i Urbański, odpowiednio liczne grono przyjaciół i obrońców. Ale ja się po prostu brzydzę takimi metodami, bo to po pierwsze przekupstwo, a po drugie płaciłbym nie ze swoich, a z publicznych pieniędzy. Może to i skuteczne (a nawet legalne), ale tym się brzydzę.

[srodtytul]Poczucie wyższości[/srodtytul]

Ale może się mylę? Proponuję publicznie proste badanie: porównajmy koszty audycji publicystycznych i honoraria gwiazd z pięciu lat czasów Kwiatkowskiego 1999 – 2003 i pięciu lat 2004 – 2008. Porównajmy stawki i wynagrodzenia gwiazd tamtych lat: Kamila Durczoka, Andrzeja Kwiatkowskiego, Jolanty Pieńkowskiej, Marka Czyża, Barbary Czajkowskiej ze stawkami Tomasza Lisa, Hanny Lis, Jana Pospieszalskiego i kilku innych. Żeby nikt nie zasłonił się tajemnicą handlową, wystarczy, że służby ekonomiczne TVP przedstawią informacje o łącznym koszcie minuty programu i jaki jest udział gwiazdy w tym honorarium. Warto też (ukłon w stronę Tomasza Lisa) pokazać, jaka jest różnica między wpływami z reklam a kosztami tych wszystkich audycji.

Już pan rozumie, panie redaktorze Janke, powody, dla których ja, Robert Kwiatkowski, "niesławny bohater afery Rywina", patrzę na to, co dzieje się w TVP po moim odejściu, z poczuciem moralnej wyższości?

[srodtytul]Tylko insynuacje[/srodtytul]

Ze mną to jeszcze pół biedy. Zawsze można próbować zaszczuć, zafundować kolejne doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a następnie złożyć przeciwko mnie fałszywe zeznania. Dwóch wysokich urzędników z czasów Jana Dworaka (Piotr Gaweł i Piotr Fajks) ma już za to prokuratorskie zarzuty. Ale w TVP pracuje prawie 5 tysięcy ludzi, którzy wiedzą jeszcze więcej ode mnie! Jak im pan zatka usta, czym omami? IV czy już V RP? Ludzie widzą, jak dzisiaj się wycenia audycje publicystyczne, a jak kiedyś. Widzą, kto i dokąd wyprowadza produkcję telewizyjną. Wiedzą, ile kiedyś kosztował odcinek telenoweli, a ile kosztuje dziś i u kogo. Ujawnijmy te dane!

Á propos produkcji filmowej i korupcji. Po drugim już śledztwie po raz drugi nie stwierdzono przekrętów przy produkcjach filmowych za czasów Kwiatkowskiego, o czym tak barwnie i z przejęciem opowiadał sam redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Nie pomogło wsparcie czołowych urzędników polskiej kinematografii, tych samych, którzy stoją za "obywatelskim projektem" ustawy medialnej. Nie pomógł autorytet posła Kurskiego ani nawet zaangażowanie samego ministra Ziobry.

Po kolejnej sensacji z czasów niesławnej pamięci komisji śledczej zostały już tylko insynuacje. Żadnych faktów. Fakty są za to w innej sprawie korupcyjnej w telewizji; jak tylko zdołano się już Kwiatkowskiego pozbyć z TVP, zaczęła się prawdziwa korupcja. Właśnie postawiono zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w latach 2004 –2005. Ale o tym cisza. Nie ci ludzie interesują wolne media.

I tak jest z całą aferą Rywina. Poza faktami ustalonymi przez prokuraturę i podsumowanymi przez sąd wyrokiem skazującym dla Lwa Rywina pozostały tylko brednie z raportu Ziobry i liczne insynuacje, także autorstwa Igora Janke, dotyczące osób pomówionych w tym raporcie.

Dobrze wiedzą o tym politycy PiS i Platformy, bogatsi o nowe doświadczenia z budową IV RP i skutkami własnych działań. Może dlatego chcą rozmawiać?

Dobrze wiedzą o tym politycy SLD; wyszli na idiotów, którzy nie potrafili obronić się przed falą insynuacji, a wojna domowa na lewicy, której afera Rywina posłużyła za pretekst, zniszczyła to ugrupowanie.

Już nawet czytelnicy "Gazety Wyborczej" wiedzą, że jej kierownictwo stworzyło wokół bohaterów afery Rywina atmosferę nagonki, której ofiarami często padali wcześniej. "Wyborcza" sporo zapłaciła za to, że na własny koszt urządziła nam wszystkim próbę generalną IV RP. Te same hasła o układzie, te same spiskowe teorie i tak samo mało dowodów.

[srodtytul]Skąd tyle inwektyw[/srodtytul]

Ale przecież ta afera, która jak mało która wstrząsnęła Polską, nie powinna być przemilczana. Nie dopuszczę, żeby pozostały po niej tylko podłe insynuacje. I w tym jednym się z redaktorem Janke zgadzam. Przyłączam się do jego apelu, żeby sobie politycy poczytali swoje "własne słowa, wypowiedzi z konferencji, wywiadów i wystąpień w czasie afery Rywina i po niej".

Mam nadzieję, że przeczytają i bogatsi o pamięć nieodległej przecież IV RP przeproszą za falę oszczerstw i insynuacji, jaką wytworzyli i jaka ich do władzy wyniosła. Gdyby im się nie chciało, gdyby chcieli, jak to zawsze politycy PO – PiS, wykręcać kota ogonem, złożyłem pozew cywilny za zniesławiający mnie raport Ziobry. Wymiar sprawiedliwości w Polsce działa powoli, ale działa.

Jednak żeby polityków zachęcić, niech pan, panie redaktorze Janke, zacznie od siebie. Niech pan może opowie, skąd w pańskiej publicystyce tyle inwektyw i dlaczego tak mało faktów na ich poparcie? Niech pan oceni, jak wielką miał pan rolę w powstaniu IV RP, ile razy "wątpiąc", "poszukując", "sugerując", "drążąc", opluwał pan tak naprawdę ludzi z innych obozów politycznych, zwłaszcza lewicy?

Niech pan szuka faktów, które pomogą panu zetrzeć z mojej twarzy uśmieszek, z jakim czytam pańskie wyrazy oburzenia na moją obecność w życiu publicznym. I odebrać mi poczucie moralnej wyższości, kiedy słucham i czytam, co też wyprawiają w TVP dzielni odnowiciele i moraliści – pańscy koledzy po fachu i z polityczno-towarzyskiego podwórka. Panie redaktorze, to niebezpieczny moment: jeszcze chwila, a ludzie się zorientują, jak bardzo pan i pańscy koledzy (i dziennikarze, i politycy) – piewcy IV RP, oszukaliście ludzi na aferze Rywina. Mogą wam o tym przypomnieć nie tylko w kiosku z gazetami, ale i przy urnie wyborczej.

[srodtytul]Pomysł na finansowanie[/srodtytul]

PS Co do ustawy medialnej, a zwłaszcza tzw. projektu obywatelskiego, jak napisał trafnie do pana jeden z internautów: "Natomiast ręce opadają na Twoje zachwyty nad projektem obywatelskim. Chyba nie rozumiesz ramifikacji tego tekstu albo go w ogóle nie przeczytałeś i nie zanalizowałeś. Gdyby to zostało uchwalone, to ATM, Strzembosz, Bromski et consortes decydowaliby najpierw o obsadzie rady nadzorczej (projekt zakłada jedno miejsce dla organizacji Strzembosza KIPA i rezygnację z konieczności posiadania uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych !!!), potem zarządu TVP, a potem o repertuarze (oczywiście polskich producentów "niezależnych") itp. To wyjątkowo egoistyczny projekt całkowicie wbrew interesowi publicznemu. Dostawcy chcą zdominować klienta. A to, że są pod nim podpisy Wajdy czy Pendereckiego, to zupełnie bez znaczenia. Zresztą pogadaj z Bronkiem o tych lobbystach i ich wpływach na TVP".

Ale uważam, że projekt "obywatelski" ma swoją mocną stronę. Jest nią pomysł na finansowanie mediów publicznych poprzez powszechną opłatę audiowizualną. SLD na mój wniosek zarekomendowało to rozwiązanie Platformie, ale ta wydaje się raczej szukać sposobu na nieuchwalenie nowelizacji niż na jakąkolwiek poważną rozmowę.

[i]Autor w latach 1998 – 2004 był prezesem TVP. Wcześniej, w roku 1995, pracował w sztabie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego. Był zamieszany w aferę Rywina. W raporcie przyjętym przez sejmową komisję śledczą został oczyszczony z zarzutów. W raporcie przyjętym przez Sejm – uznany za jednego z mocodawców Lwa Rywina[/i]

W środę wieczorem 28 stycznia 2009 r. "Rzeczpospolita" opublikowała na swoich internetowych stronach artykuł Igora Janke "PO i PiS u stóp Roberta Kwiatkowskiego". Dominuje w nim ton moralnego potępienia PO i PiS za to, że śmieją rozmawiać z takim szwarccharakterem jak ja. Spora część tego pamfletu poświęcona jest opowiedzeniu, jak bardzo mnie pan Janke nie lubi, i w sumie powinienem zdaje się być mu wdzięczny, że jeszcze chce mu się pisać moje imię i nazwisko dużą literą.

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?