Niemców wypędzili komuniści

Wypędzenie Niemców było wynikiem całego łańcucha wydarzeń. Znajduje się w nim Hitler i narodowy socjalizm, ale także Stalin i komunistyczny reżim ówczesnej Polski – twierdzi przewodniczący grupy roboczej CDU/CSU Wypędzeni, Uciekinierzy i Przesiedleńcy w Bundestagu

Aktualizacja: 06.04.2009 08:39 Publikacja: 06.04.2009 02:09

Jochen-Konrad Fromme

Jochen-Konrad Fromme

Foto: Fotorzepa

Red

Trudno zrozumieć, dlaczego Polska miesza się w sprawy personalne w Niemczech. Mam na myśli reakcję Warszawy na nominację przez Związek Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Czy można sobie wyobrazić sytuację, aby Niemcy starały się wpłynąć na skład określonych gremiów w Polsce?

Ale to nie z powodu sprzeciwu Polski upadła przejściowo kandydatura Eriki Steinbach. To SPD nie wyraża zgody. Bez niej pani Steinbach nie może objąć przeznaczonej dla niej funkcji.

W tej sytuacji BdV zdecydowała się wycofać kandydaturę Steinbach na okres przejściowy, nie rezygnując z prawa delegowania swych kandydatów. Zostało ono przyznane tej organizacji zarówno przez koalicyjny rząd CDU/CSU i SPD, jak i większością głosów w Bundestagu.

Decyzja o pozostawieniu w radzie fundacji przejściowo pustego krzesła ma uniemożliwić SPD storpedowanie całego przedsięwzięcia – utworzenia w Berlinie „Widocznego znaku”, czyli miejsca pamięci ofiar wypędzeń. SPD zawsze była przeciwna temu projektowi, ale poczuła się zobowiązana do jego zaakceptowania w porozumieniu koalicyjnym w 2005 roku.

[srodtytul]Bezprawie jest bezprawiem[/srodtytul]

W całej tej sprawie trudno się doszukać sensu gwałtownych protestów z polskiej strony. Wykorzystała je SPD, usiłując odwrócić uwagę społeczeństwa od faktu, że to właśnie to ugrupowanie odpowiada za obecną sytuację. Chodziło też o stworzenie wrażenia, że kanclerz Angela Merkel musi się opowiedzieć albo po stronie Polski, albo po stronie Związku Wypędzonych.

Tak czy owak, nie ma obecnie żadnych przeszkód, aby fundacja mogła zacząć działać. Nic też nie stoi na przeszkodzie w zwołaniu w Berlinie międzynarodowej konferencji naukowej w sprawie realizacji całego projektu, co nada mu przejrzysty charakter. Konieczne jest uświadomienie wszystkim, a zwłaszcza młodym ludziom, jakie są konsekwencje wypędzeń. Zostaną one przedstawione w przyszłej placówce w Berlinie.

[wyimek]To nie Polska zablokowała kandydaturę Eriki Steinbach do rady „Widocznego znaku”. To SPD nie wyraziła na to zgody[/wyimek]

Nikt nie ma zamiaru skrywać przyczyn wypędzenia Niemców po II wojnie światowej w postaci wojny wywołanej przez narodowosocjalistyczne Niemcy. Tego wymaga duch pojednania towarzyszący naszym zamiarom. Sami wypędzeni wyrzekli się odwetu i zemsty już w 1950 roku w swej Karcie wypędzonych.

Pojednanie dokonało się już w relacjach niemiecko-francuskich. Dlaczego nie miałoby się to udać z Polską? Mówiąc to, zdaję sobie sprawę z różnic pomiędzy okupacją niemiecką w Polsce i Francji. Pojednanie jest możliwe jedynie wtedy, gdy zmierzymy się z całą prawdą historyczną.

Punktem wyjścia jest stwierdzenie, że wypędzenie Niemców, a także wszystkie inne wypędzenia, było sprzeczne z prawem („Vertreibung ist Unrecht”). Wypędzenie Niemców było przy tym wynikiem całego łańcucha wydarzeń. Znajdują się w nim Hitler i narodowy socjalizm, także Stalin, ale również komunistyczny reżim ówczesnej Polski. W rozliczeniach z komunistyczną przeszłością nie powinno się pomijać wydarzeń związanych z wypędzeniem Niemców. Jest to mroczny rozdział historii komunistycznej Polski.

Można się oczywiście powoływać na historyczne wydarzenia, tłumacząc, jak doszło do wypędzeń, ale nie ma to wpływu na prawną kwalifikację tego zjawiska. Bezprawie (Unrecht) jest zawsze bezprawiem i trzeba je nazwać po imieniu. Bezprawie jest także kategorią moralną, o czym zapominać nie można. Niemcy nie uchylają się od odpowiedzialności za bezprawie w czasach narodowego socjalizmu.

[srodtytul]Bez roszczeń[/srodtytul]

Wypędzenia na Bałkanach zostały zakwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości. A jaka jest różnica pomiędzy tymi wydarzeniami a wypędzeniem Niemców? W odczuciu osób pokrzywdzonych nie ma żadnej. Rezultaty są takie same. Nikt w Polsce nie powinien się czuć dzisiaj odpowiedzialny za tamte wydarzenia. Miały miejsce w czasach komunistycznej dyktatury i nie istnieje żadna odpowiedzialność zbiorowa. Zauważam, że są w Polsce ludzie, którzy zdają sobie z tego sprawę. Dostrzegam więc sygnały nadziei, że możliwe będzie wspólne spojrzenie na historię.

Polska nie powinna też żywić żadnych obaw, że uznanie bezprawia wypędzenia pociągnie za sobą jakiekolwiek konsekwencje w postaci roszczeń odszkodowawczych ze strony Niemiec. Oba nasze kraje zrzekły się wzajemnych roszczeń. Możliwe są jedynie skargi indywidualne.

Erika Steinbach zdystansowała się od roszczeń Powiernictwa Pruskiego. Reprezentowana przeze mnie grupa robocza Wypędzeni, Uciekinierzy i Przesiedleńcy w Bundestagu jest tego samego zdania. Państwo niemieckie zaakceptowało prawnie rezultaty II wojny światowej i nikt nie ma zamiaru tego kwestionować. Dotyczy to także granic. Grupa posłów Bundestagu głosowała wprawdzie przeciwko traktatowi granicznemu z Polską, ale nie zmienia to w niczym faktu ich prawnotraktatowego uznania przez parlament.

Niektórzy posłowie prezentowali odmienną opinię, co jest w demokracji rzeczą normalną. Erika Steinbach głosowała wtedy przeciwko traktatowi, gdyż, jak tłumaczyła, nie zostały w nim uregulowane wszelkie sprawy odszkodowawcze, co należało zrobić, by uniknąć obecnych komplikacji.

Dziś nie zgłaszamy żadnych roszczeń odszkodowawczych. Nie jest też zadaniem niemieckiego polityka komentowanie przebiegu reprywatyzacji w Polsce. Zadaniem niemieckich i polskich polityków powinno być działanie na rzecz pojednania.

—tłumaczył Piotr Jendroszczyk

[i]Jochen-Konrad Fromme dba w Bundestagu o interesy Niemców wysiedlonych z Polski i innych krajów. Jest szefem grupy roboczej CDU/CSU Wypędzeni, Uciekinierzy i Przesiedleńcy, choć ani on, ani nikt z członków jego rodziny nie ma doświadczeń związanych z przymusowymi przesiedleniami. Z wykształcenia prawnik. Przez dwa lata był zawodowym żołnierzem. Jako członek CDU zrobił karierę polityczno-urzędniczą w Braunschweig. W Bundestagu od 1998 roku[/i]

Trudno zrozumieć, dlaczego Polska miesza się w sprawy personalne w Niemczech. Mam na myśli reakcję Warszawy na nominację przez Związek Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Czy można sobie wyobrazić sytuację, aby Niemcy starały się wpłynąć na skład określonych gremiów w Polsce?

Ale to nie z powodu sprzeciwu Polski upadła przejściowo kandydatura Eriki Steinbach. To SPD nie wyraża zgody. Bez niej pani Steinbach nie może objąć przeznaczonej dla niej funkcji.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?