[b][link=http://blog.rp.pl/rybinski/2009/06/21/lukier-wazelina-i-palka/]Skomentuj[/link][/b]
Zawsze byłem zwolennikiem likwidacji telewizji publicznej. Wypowiadałem się w tym duchu wielokrotnie i na pytanie, jak rozwiązać problem TVP, odpowiadałem niezmiennie – bez względu na to, kto akurat tą telewizją rządził i manipulował – wysadzić w powietrze, a teren zaorać. Skłaniało mnie do tego nie tylko przekonanie, że kontaminacja całej telewizji publicznej i jej tak zwanego elementu ludzkiego PRL-em jest trwała jak opoka.
Nie pomoże żadne odszczurzanie, zmiany pokoleniowe ani odwracanie orientacji politycznej ogonem. Telewizja publiczna została zbudowana jako narzędzie manipulacji i zarodków tej choroby nie da się wyplenić, podobnie jak gronkowca w szpitalach. Też publicznych.
[srodtytul] Jak zarazki [/srodtytul]
Trwałości duchowego PRL w telewizji publicznej sprzyja skłonność polityków wszystkich orientacji do dłubania przy niej tak, aby okazywała posłuszeństwo i wspierała jedynie słuszną linię. Przy tym zachłanność polityków, zarówno indywidualna, jak i zbiorowo -partyjna, jest nienasycona. W minionym 20-leciu niczego równie dobrze i głośno nie było słychać, jak okrzyków klasy politycznej: jeszcze więcej, jeszcze lepiej, jeszcze pochlebniej, ale tylko o nas.