Pożyteczny zapał opozycji

Nawet gdyby PiS miało polityczny plan obciążenia Tuska w komisji śledczej, to nie oznacza, że premier nie powinien przed nią stanąć i odpowiedzieć na parę trudnych pytań – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 02.11.2009 12:45 Publikacja: 02.11.2009 00:24

Pożyteczny zapał opozycji

Foto: Rzeczpospolita

Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy tworzenie komisji śledczych ma jeszcze sens. Dokonania ostatnich komisji nie są imponujące. Jeśli w ogóle je śledzimy i z czymś kojarzymy, to nie z wyjaśnianiem spraw, ale z polityczną naparzanką.

Z czego to wynika? Po części oczywiście z panujących u nas obyczajów. To prawda, wszystkie bez wyjątku partie używają komisji jako narzędzia do walki politycznej. Wystawiają tam swoich wojowników, by atakowali konkurentów lub ewentualnie robili zamieszanie, które utrudni prace komisji. To prawda, prace naszych komisji dzielą lata świetlne od jakości prac komisji np. amerykańskich. I zapewne nie będzie dużo lepiej podczas prac komisji ds. afery hazardowej.

[srodtytul]Zrobić to lepiej[/srodtytul]

Ale czy to znaczy, że należy dać sobie spokój? To tak samo, jakby powiedzieć: nie budujmy już autostrad, bo przez 20 lat ich nie zbudowano, więc już nie zawracajmy sobie tym głowy. Nie poprawiajmy prawa, bo przez 20 lat wprowadzono tyle fatalnych nowelizacji, że mętlik jest większy, niż był. Nie walczmy o telewizję publiczną, bo politycy przez cały czas ją zagarniali. Porzućmy naprawę publicznej służby zdrowia, bo przecież nikomu nie udało się z nią wiele zrobić. I tak dalej, i tak dalej.

Warto jednak próbować zrobić to lepiej. Przede wszystkim dlatego, że tym razem jest co wyjaśniać. Choć już widać, że Platforma robi wszystko, aby kontrolować prace tej komisji, utrzymując w niej przewagę liczebną i decydując o tym, że obradami kierować będzie polityk PO. Towarzyszyła temu dość groteskowa argumentacja, że kandydat z PiS nie zapewniałby, iż komisja będzie obiektywna w swoich ocenach. Jest oczywiste przecież, że kandydat z Platformy taki obiektywizm zapewni, zwłaszcza kiedy uczestniczył w sądzeniu swoich kolegów partyjnych. A przecież, jeśli Platforma chce naprawdę wyjaśnić wszystkie sprawy związane z hazardowym lobbingiem, mogła oddać ster komisji w ręce kogoś z SLD albo choćby z PSL. Ale nawet na to się nie zdecydowała.

To ciągle jednak nie znaczy, że nie warto spróbować. Rzecz dotyczy poważnych problemów. Mechanizmów stanowienia prawa. Mechanizmów powstawania zapisów ustawowych, mechanizmów współpracy biznesmenów i polityków, finansowania przez nich partii politycznej. Tego nie można zostawić bez wyjaśnienia.

Mówimy o bardzo podobnych problemach, z jakimi mieliśmy do czynienia przy komisji rywinowskiej. Tu nie chodzi tylko o to, czy doszło do przestępstwa. Chodzi o poznanie mechanizmów. Właśnie do takich spraw komisja śledcza jest najlepszym narzędziem. Bo niezależnie od tego, jak sformułowany będzie ostateczny raport, nawet cząstkowe odkrycia, ujawnione pojedyncze fakty mogą się okazać bardzo istotne.

Jest jeszcze jeden bardzo ważny argument na rzecz tego, by badaniem tej afery zajmowała się właśnie komisja śledcza. Otóż ta sprawa dotyczy polityków obozu, który dziś jest u steru władzy. Zawsze istnieje więc podejrzenie, że aparat sprawiedliwości – o którym niestety wiadomo, że niezależny raz jest, a raz nie – może mieć tendencję do tego, by nie pracować zbyt intensywnie nad sprawami, które dotyczą obecnie rządzących.

Z czysto ludzkiego powodu. Śledczy mogą uznać, że nadgorliwość jest ryzykowna. Że może zaszkodzić im w karierze. Prokuratorzy ciągle są powoływani i odwoływani przez układ polityczny. Aktywność pracowników aparatu sprawiedliwości, którzy sprawiliby zbyt dużo przykrości obecnie rządzącym, mogłaby nie spotkać się z entuzjazmem zwierzchników.

Politycy opozycji wręcz odwrotnie – mają mnóstwo zapału, by tropić nieprawidłowości w obozie władzy. Dzięki ich politycznym motywacjom spadnie na nas na pewno lawina demagogii. Ale przy okazji poznamy też sporo prawdy.

Zauważmy zresztą, że najlepsze efekty miały te komisje, które badały sprawy związane z obozem rządzącym w czasie prac komisji. Po części właśnie dlatego, że w interesie posłów opozycji było wyciąganie na wierzch spraw nieprzyjemnych. Prace komisji Rywina czy komisji ds. afery związanej z PKN Orlen ujawniły wiele bardzo ważnych i szokujących informacji o naszym życiu publicznym i rządzących nim mechanizmach.

[srodtytul]Nie zaczynać od końca[/srodtytul]

Nawet jeśli ostateczne raporty były politycznymi stanowiskami i o przyjęciu tej, a nie innej, wersji raportu nie decydowało to, który z nich był najbliżej prawdy, ale splot politycznych okoliczności i bieżących interesów, to i tak było warto, bo dowiedzieliśmy się z prac komisji bardzo dużo.

Tak było zarówno w przypadku afery ds. Rywina, jak i w przypadku prac komisji orlenowskiej. Ta druga nie zakończyła się wprawdzie spektakularnym wynikiem, ale i tak dzięki niej dowiedzieliśmy się wielu ważnych rzeczy. Ujawniona w trakcie prac tych komisji prawda doprowadziła do wielkiego politycznego przełomu.

A dziś mówimy o historii powiązań branży hazardowej z czołowymi politykami rządzącej partii. O ludziach, którzy oczekiwali od głównych polityków tego ugrupowania tworzenia prawa, które pozwoli im zarobić większe pieniądze. A politycy tych prób nie odrzucali i prowadzili z tymi biznesmenami wiele rozmów w bardzo tajemniczych miejscach. Ta sprawa dotyka samego jądra działania mechanizmów państwowych. Tego samego czułego miejsca, którego dotykały kiedyś komisje ds. afer Rywina i Orlenu.

[wyimek]Aferę hazardową musi zbadać sejmowa komisja, bo prokuratorom może zabraknąć odwagi[/wyimek]

Nawet jeśli miałoby się okazać, że tym razem była to tylko wpadka, że to wszystko stało się wskutek niefrasobliwości byłego szefa Klubu Parlamentarnego PO i kilku jego kolegów, to warto to pokazać. Niefrasobliwość w polityce też jest ciężkim grzechem. Obawiam się jednak, że mówimy nie tylko o niefrasobliwości. A ponieważ te obawy są naprawdę poważne, oparte na poważnych przesłankach, trzeba to wnikliwie zbadać.

Ciekawa jest zresztą prawidłowość: znacznie gorzej idzie komisjom, które zajmują się sprawami dotyczącymi poprzednich rządów. Być może śledczy nie mają takiego zapału do pracy, bo sprawa już dotyczy przeszłości i lepiej mogą się nią zająć prokuratorzy.

W sprawie dotyczącej powstawania zapisów ustawy o grach losowych nie wiemy nic o związkach polityków poprzedniego rządu z biznesmenami z branży hazardowej. Na razie znane nam fakty dotyczą polityków obecnej władzy. I tym trzeba się zajść w pierwszej kolejności. Jeśli Platforma, która ma większość w komisji, doprowadzi do tego, by prace zaczęły się „od końca”, czyli od rządów SLD czy PiS, będzie jasne, że robi wszystko, by jak najdalej odsunąć perspektywę zajmowania się problemami dotyczącymi jej rządów.

Niech więc komisja jak najszybciej zajmie się relacjami Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego, Marcina Rosoła, wrocławskiej Platformy Obywatelskiej, biznesmenami ją finansującymi. A jak już wyjaśni wszystko w tej materii, proszę bardzo – niech cofnie się i bada poprzedników.

[srodtytul]Zapytać premiera[/srodtytul]

Na razie musimy odpowiedzieć na konkretne pytania: Jak wyglądały relacje miedzy Chlebowskim, Drzewieckim a wspierającymi ich partię biznesmenami? Jaką rolę odgrywał szef gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego, który miał się zająć sprawą zatrudnienia córki pana Sobiesiaka w Totalizatorze Sportowym? Kto jeszcze był zaangażowany w operację umieszczenia osoby związanej z prywatną konkurencją we władzach państwowej spółki?

Jak wyglądały narady w Kancelarii Premiera w sprawie inkryminowanych zapisów ustawowych i jak doszło do tego, że tajne informacje o śledztwie CBA dotarły do zainteresowanych biznesmenów? Jakie zapadły ustalenia w rozmowie między szefem CBA a szefem rządu? Kto doprowadził do wycieku tej informacji i kto pozwolił biznesmenom na zorientowanie się, że państwowe służby się nimi interesują?

No i pytanie najważniejsze: jaki politycy Platformy mieli motyw, by tak bardzo zabiegać o interesy właścicieli kasyn?

Wiemy już, że politycy zrobią wiele, by odwrócić uwagę od tych najważniejszych problemów. Dlatego ważne jest, by nie odpuszczać tej sprawy, by nacisk wywierała opinia publiczna. Ważne jest także, by politycy opozycji nie urządzali z posiedzeń komisji politycznej jatki, ale by rzetelnie pracowali. Wiele zależy od tego, kogo partie poślą do komisji. Politycznych buldogów czy rzetelnych śledczych. Dotyczy to tak samo i polityków koalicji, i opozycji.

Nie można pozwolić na to, by komisja stała się miejscem awantury, polowania na tego czy innego polityka, bo to pomoże tylko rozmyciu sprawy. Już widać, że Platforma będzie chciała rozmazać sprawę, skoro nawet tacy politycy jak Jarosław Gowin czy Ireneusz Raś mówią o „wojnie PiS i CBA”, powtarzają, iż trzeba badać wszystko od początku, od czasów SLD i PiS.

Możemy też się obawiać, że PiS będzie robić wszystko, by pokazać, iż wśród winnych jest Donald Tusk. Na razie wiele o tym nie świadczy, choć Jarosław Kaczyński określił już premiera jako człowieka będącego „w kręgu podejrzenia”.

Nawet gdyby Prawo i Sprawiedliwość miało polityczny plan obciążenia Tuska, to nie oznacza, że premier nie powinien odpowiedzieć na parę trudnych pytań czy skonfrontować się z Mariuszem Kamińskim. To prawda, że opozycja dziś chce tę sprawę wygrać politycznie. Ale relacje między branżą hazardową a czołowymi politykami obozu rządzącego trzeba wyjaśnić nie w interesie opozycji, w interesie tej czy innej partii, ale w interesie państwa.

Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy tworzenie komisji śledczych ma jeszcze sens. Dokonania ostatnich komisji nie są imponujące. Jeśli w ogóle je śledzimy i z czymś kojarzymy, to nie z wyjaśnianiem spraw, ale z polityczną naparzanką.

Z czego to wynika? Po części oczywiście z panujących u nas obyczajów. To prawda, wszystkie bez wyjątku partie używają komisji jako narzędzia do walki politycznej. Wystawiają tam swoich wojowników, by atakowali konkurentów lub ewentualnie robili zamieszanie, które utrudni prace komisji. To prawda, prace naszych komisji dzielą lata świetlne od jakości prac komisji np. amerykańskich. I zapewne nie będzie dużo lepiej podczas prac komisji ds. afery hazardowej.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?