Tusk gra va banque

Dysonans między agresywnym językiem Tuska a głównym hasłem kampanii Komorowskiego „Zgoda buduje” jest bardzo wyraźny – twierdzi politolog

Publikacja: 30.06.2010 01:07

Tusk gra va banque

Foto: Rzeczpospolita

Red

Przed pierwszą turą wyborów można było mówić, że Donald Tusk popiera kandydata swojej partii Bronisława Komorowskiego z pewną ostrożnością. Tak jakby premier celowo stanął na drugim planie wyborczego spektaklu. Taka taktyka była w pewnym sensie zrozumiała – kandydatura Komorowskiego od początku miała być kandydaturą słabą, niezagrażającą pozycji Tuska jako premiera i szefa partii.

Z tego powodu ewentualne zwycięstwo kandydata PO w pierwszej turze było wręcz niepożądane – bo siłą rzeczy dawałoby Bronisławowi Komorowskiemu polityczną legitymację silnej pozycji w państwie, a może także do budowania frakcji swoich stronników w Platformie.

[srodtytul]Wciąganie do Pałacu[/srodtytul]

Po pierwszej turze okazało się jednak, że ten domniemany plan Tuska został zrealizowany aż za dobrze. Kandydat PO jest tak słaby, że jego ostateczne zwycięstwo nie wydaje się w drugiej turze wcale oczywiste. Od tego momentu zaczęła w obozie platformerskim obowiązywać zasada „wszystkie ręce na pokład”. Wciąż najkorzystniejsze dla premiera pozostaje niezbyt pokaźne zwycięstwo marszałka, a najlepiej takie, które Komorowski ewidentnie zawdzięczałby Tuskowi i jego zaangażowaniu w kampanię. Zależność przyszłego prezydenta od obecnego premiera byłaby wówczas podwójna: nie tylko najpierw lider dał mu szansę na start w partyjnych prawyborach, ale potem wręcz wciągnął go do Pałacu Prezydenckiego.

Niedawne ostre wystąpienia Donalda Tuska na krajowej konwencji Platformy Obywatelskiej mogą być realizacją planu „wciągania Komorowskiego do Pałacu”. Pojawia się jednak poważny znak zapytania. Bo do tej pory kampania kandydata PO opierała się na haśle zgody narodowej i budowaniu wizerunku marszałka Sejmu jako przyszłego prezydenta ponad podziałami. Agresywne wypowiedzi i brutalne metody walki politycznej starano się kamuflować albo cedować na polityków pokroju Janusza Palikota.

Słowa Tuska na sobotniej konwencji stanowią wyraźny odwrót od tej strategii, a ściślej mówiąc – powrót do retoryki, która przyniosła Platformie zwycięstwo w wyborach 2007 roku. Straszenie Kaczyńskim odnosi się tym razem nieco mniej do przeszłości i do rządów PiS (chociaż od czasu do czasu powracają wybrane wątki, takie jak śmierć Barbary Blidy), a bardziej do wynikającego jakoby z obecnych słów prezesa PiS przyszłego zagrożenia dla pozycji Polski, dla jej jedności oraz dla realizacji „niezbędnych reform” (straszy się raczej drugą Grecją niż Czwartą Rzecząpospolitą).

Kampania Jarosława Kaczyńskiego jest pod tym względem dużo bardziej konsekwentna. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości mówi wprawdzie o podziale między Polską A a Polską B, o różnych wizjach politycznych. Rzadko zdarza mu się jednak atakowanie przeciwnika ad personam. Charakterystyczne jest to, że nie wypomniał ani razu Komorowskiemu związków z WSI.

[srodtytul]Cios w splot[/srodtytul]

Po zakończeniu niedzielnej debaty dziennikarze zapytali Komorowskiego, czy nie uderzał w swojego konkurenta poniżej pasa. Odpowiedział: „Nie, to był cios prosto w splot słoneczny, czyli powyżej pasa”. Być może również słowa Tuska, które padły podczas konwencji, można tak określić. Tak czy inaczej, mamy do czynienia z bijatyką.

Bronisław Komorowski uderzenia „w splot słoneczny” stara się zamaskować wymachiwaniem gałązką oliwną i powtarzaniem mantry o konieczności współpracy. Jednak głośniej brzmi głos Tuska – premiera, szefa partii i polityka o niebo bardziej wyrazistego od marszałka Sejmu. Dysonans między agresywnym językiem Tuska a głównym hasłem kampanii Komorowskiego „Zgoda buduje” jest więc bardzo wyraźny. Powrót do ostrej narracji „antykaczystowskiej” z pewnością przyczyni się do mobilizacji twardego elektoratu PO, ale może zniechęcić do udziału w wyborach wyborców, którzy uwierzyli w możliwość innej, bardziej nastawionej na współpracę, polityki.

[srodtytul]Tego nie wiemy[/srodtytul]

Dlaczego w takim razie Donald Tusk zaatakował tak ostro? Do kogo chce trafić ze swoją antykaczystowską retoryką? Tego typu nastroje są pewnie jeszcze żywe w wielu środowiskach, zwłaszcza wśród tzw. elit: w mediach czy na uniwersytetach. Pytanie brzmi jednak, czy to wystarczy, aby wygrać wybory. Czy nie są to grupy, które i tak z natury rzeczy są przekonane do Komorowskiego i gotowe na niego głosować.

Z badań społecznych wynika, że polskim społeczeństwem miotają po katastrofie pod Smoleńskiem sprzeczne emocje. Z jednej strony podział na Polskę Tuska i Polskę Kaczyńskiego jest dosyć trwały, z drugiej jest w nas tęsknota za wspólnotowością i za współpracą. Polacy, przynajmniej na poziomie ponadpolitycznym, nie lubią konfliktu.

Jakie mogą być skutki nowej agresywnej taktyki Tuska? Czy przemówienie – o ile się przebije do społecznej świadomości – odegra rolę moblizującą elektorat czy wręcz odwrotnie – odstraszającą Polaków od kandydata PO? Odpowiedź na to pytanie zależy poniekąd od tego, jak głębokie są zmiany, które zaszły w społeczeństwie po smoleńskiej tragedii.

A tego nie wiemy. Dlatego sobotnie przemówienie Donalda Tuska to zagranie va banque.

[i]—not. som

Dr Artur Wołek jest politologiem i konstytucjonalistą. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk oraz w Wyższej Szkole Biznesu-National-Louis University w Nowym Sączu[/i]

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?