Wyniki wyborów samorządowych raczej nie są dobrym prognostykiem wyborów parlamentarnych, ale – jak sądzę – pokazują, jaka linia myślenia zyskuje uznanie Polaków. I o ile mogę, acz z trudem, zrozumieć wypowiedzi polityków PiS, którzy otrąbili swój rzekomy sukces i niepowodzenie PO, o tyle trudniej mi pojąć komentatorów i – wydawałoby się rozsądnych – dziennikarzy, którzy powtarzają takie rozmijające się z rzeczywistością opinie. Trochę tak, jakby widzów i słuchaczy uznawano już za całkiem ogłupionych.
Najprostsze porównanie obecnych wyników z rezultatami wyborów samorządowych z 2006 roku pokazuje czarno na białym, że Platforma Obywatelska w sejmikach wojewódzkich uzyskała prawie osiem punktów procentowych przewagi nad Prawem i Sprawiedliwością. W 2006 roku dystans między PO i PiS wynosił nieco ponad dwa punkty procentowe.
Za znaczący można uznać sukces PSL, choć partia Waldemara Pawlaka ma tylko o trzy punkty więcej niż przed czterema laty. Może to wskazywać na fakt, że część niedawnych wiejskich wyborców PiS powróciła do swojego macierzystego ugrupowania. Ponadto ludowcy są w koalicji rządowej. Zatem ich wynik można interpretować jako wyraz akceptacji dla linii i strategii politycznej rządu Donalda Tuska. Najprościej można ją wyrazić jako dążenie do tego, by polityka nie oznaczała zmian przynoszących kolejne wstrząsy i dotykających Polaków w różnych aspektach życia.
[srodtytul]Wciąż istotna rola PiS [/srodtytul]
Na podstawie samych wyników tych wyborów nie można jednak nic powiedzieć na temat wewnętrznej sytuacji w PiS. Wyrzucenie przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego zasłużonych działaczek, a potem odejście z partii innych polityków nie było raczej główną przyczyną spadku poparcia dla tego ugrupowania. Tym bardziej że wynik PiS nie jest zły, choć niższy od tego sprzed czterech lat. Prawo i Sprawiedliwość nie przestało odgrywać istotnej roli. Trudno zresztą było oczekiwać, że ludzie, którzy stanowią lokalną bazę tej partii, nagle zaczną głosować na dotychczasowych przeciwników. Pozostali przy PiS, niezależnie od tego, jak oceniają obecną strategię Kaczyńskiego.