Można zapomnieć o przeszłości, przestać o niej myśleć i więcej się do niej nie odwoływać. A przede wszystkim nie oceniać, przyjmować ją taką, jaka jest, bez komentarza i bez dalszego pogłębiania. Można zapraszać Jaruzelskiego i nazywać go znawcą Rosji. Można ograniczać nauczanie historii w szkołach.
[srodtytul]Historia dla historyków[/srodtytul]
Tak jest od 20 lat. Historię należy zostawić historykom – powtarza część naszej inteligencji. Ta inteligencja oczywiście sama historię zna, ma jednak pewien opór przed przekazywaniem jej następnym pokoleniom, przed mówieniem i odwoływaniem się do niej. Zostawmy to – przed nami przyszłość.
W ten sposób przez 20 lat wybierano przyszłość. Więcej w tym wyborze było jednak ucieczki niż czegoś pozytywnego. Wybierano przyszłość, żeby nie myśleć o przeszłości. Niech zostanie ona garstce zawodowych historyków, którzy będą pisać te swoje prace i zapełniać półki książkami, koniecznie w niskim nakładzie.
Od przeszłości uciekamy w dwóch przypadkach. Po pierwsze wtedy, gdy jej się boimy i uznajemy przeszłe wydarzenia za niewygodne i krępujące, za zbędny balast. Przeszłość staje się wtedy treścią wypartą, obecną gdzieś w świadomości, ale nieustannie wypychaną, negowaną, degradowaną. Po drugie wtedy, gdy uważamy ją za nieciekawą poznawczo. Na nic nam to się nie zda – mówi zwolennik takiego podejścia. Na nic nasze studia historyczne, skoro przecież nie pomogą nam w budowie mostów, basenów i centrów informatycznych. Po co więc obciążać tym głowę, zróbmy raczej miejsce na zdolności inżynierskie.