Wykastrowana polityka

Po co studia historyczne, skoro nie pomogą w budowie mostów? Po co myśleć o przyszłości, skoro teraz jest nam dobrze i bezpiecznie jak nigdy? – pyta publicysta

Aktualizacja: 02.12.2010 23:56 Publikacja: 02.12.2010 23:55

Wykastrowana polityka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Można zapomnieć o przeszłości, przestać o niej myśleć i więcej się do niej nie odwoływać. A przede wszystkim nie oceniać, przyjmować ją taką, jaka jest, bez komentarza i bez dalszego pogłębiania. Można zapraszać Jaruzelskiego i nazywać go znawcą Rosji. Można ograniczać nauczanie historii w szkołach.

[srodtytul]Historia dla historyków[/srodtytul]

Tak jest od 20 lat. Historię należy zostawić historykom – powtarza część naszej inteligencji. Ta inteligencja oczywiście sama historię zna, ma jednak pewien opór przed przekazywaniem jej następnym pokoleniom, przed mówieniem i odwoływaniem się do niej. Zostawmy to – przed nami przyszłość.

W ten sposób przez 20 lat wybierano przyszłość. Więcej w tym wyborze było jednak ucieczki niż czegoś pozytywnego. Wybierano przyszłość, żeby nie myśleć o przeszłości. Niech zostanie ona garstce zawodowych historyków, którzy będą pisać te swoje prace i zapełniać półki książkami, koniecznie w niskim nakładzie.

Od przeszłości uciekamy w dwóch przypadkach. Po pierwsze wtedy, gdy jej się boimy i uznajemy przeszłe wydarzenia za niewygodne i krępujące, za zbędny balast. Przeszłość staje się wtedy treścią wypartą, obecną gdzieś w świadomości, ale nieustannie wypychaną, negowaną, degradowaną. Po drugie wtedy, gdy uważamy ją za nieciekawą poznawczo. Na nic nam to się nie zda – mówi zwolennik takiego podejścia. Na nic nasze studia historyczne, skoro przecież nie pomogą nam w budowie mostów, basenów i centrów informatycznych. Po co więc obciążać tym głowę, zróbmy raczej miejsce na zdolności inżynierskie.

W ten sposób polityka zostaje wykastrowana. Zanegowanie i wyparcie przeszłości to pozbawienie się pewnego zasobu sensu, który stanowi naukę, zbiór doświadczeń, a przede wszystkim motywacji do działania. Pozostaje przyszłość.

[srodtytul]Boisko zamiast smętnych wizji[/srodtytul]

Co jednak się stanie, jeśli oprócz przeszłości zanegujemy także przyszłość? Jeśli nie będziemy jej wybierać, ale zadowolimy się tym, co tu i teraz, ewentualnie tym, co wyrośnie nam nad rzeką lub w centrum miasta całkiem niedługo, koniecznie jeszcze w nadchodzącej kadencji? Bo przecież teraz jest nam dobrze, jesteśmy bezpieczni jak nigdy, mamy pełne półki i dwieście programów w TV. Na koncerty przyjeżdżają do nas gwiazdy rocka.

Czy w imię jakiejś przeszłej martyrologii lub niepewnych prognoz katastroficznych mamy to zanegować, przestać się cieszyć i zacząć męczyć otoczenie smętnymi wizjami? Nie. Ale jeśli nie myślimy ani o przeszłości, ani o przyszłości, to pozbawiamy to co tu i teraz sensu. Nie wiemy, po co to i jakie przyniesie efekty. Jest boisko – cieszymy się. Kto utrzyma w małych gminach takie inwestycje – już mniej. Kto spłaci kredyty za naszą obecną radość – także.

Jeszcze lepszym przykładem tego zapomnienia jest sprawa modernizacji polskiej armii. Dla chwilowej uciechy z powodu zniesienia poboru i nośnego hasła: „uzawodowiliśmy armię” pozbawiono ją żołnierzy. Jak podaje Grzegorz Kwaśniak („Polska armia nie istnieje”, „Rz” 3.11.2010) na jednego generała i oficera przypada 1,23 szeregowca.

[srodtytul]Dokąd pójść[/srodtytul]

O przeszłości można więc zapomnieć w takim samym stopniu, jak o przyszłości. Podobne są też przyczyny i skutki tej niepamięci. Utrata sensu i motywacji. Przede wszystkim zaś polityczności. Polityka to taki generator sensu dla działań, które przekraczają jednostkę i rodzinę. I nie potrafi ona istnieć ani bez przeszłości, ani przyszłości. Kiedy więc zapominamy o nich, tracimy polityczność. Dlatego właśnie najlepsze hasło, które oddaje ten stan ducha, znalazło się na plakatach wyborczych partii rządzącej. „Z dala od polityki”, czyli daleko od sensu. Liczą się mosty, boiska i drogi. Ale, jak podobno mówił Jan Himilsbach: „Tyle dróg budują, ale k… nie ma dokąd pójść”. Ta wulgarna sentencja znakomicie oddaje obserwowany przez nas stan rzeczy.

Nie byłoby jednak tak źle, fajnie jest przecież, gdy wokół wyrastają mosty i boiska – więc nie byłoby tak źle, gdyby przeszłość i przyszłość nie były czymś realnym. Gdyby przeszłe doświadczenia nie powtórzyły się nigdy. Gdyby nasze obecne zobowiązania nie miały dalszych konsekwencji.

Panowie i Panie, bez polityki długo w tej części świata nie da się przeżyć.

[i]Autor jest filozofem i publicystą „Teologii Politycznej”. Ostatnio wydał „Śmierć rycerza na uniwersytecie”[/i]

Można zapomnieć o przeszłości, przestać o niej myśleć i więcej się do niej nie odwoływać. A przede wszystkim nie oceniać, przyjmować ją taką, jaka jest, bez komentarza i bez dalszego pogłębiania. Można zapraszać Jaruzelskiego i nazywać go znawcą Rosji. Można ograniczać nauczanie historii w szkołach.

[srodtytul]Historia dla historyków[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne