W tym roku na horyzoncie Unii Europejskiej już się rysuje polska prezydencja. Na razie w szczególnych okolicznościach krajowych i międzynarodowych dokonała się zmiana sztafetowa między Belgią i Węgrami. Kraj funkcjonujący bez rządu przekazał stery Unii ekipie rządowej z najsolidniejszym umocowaniem politycznym w Europie!
Wewnętrzne uwarunkowania mają oczywisty wpływ na sprawowanie prezydencji rotacyjnej. Z tej perspektywy spogląda się na Polskę, z którą łączą się spore oczekiwania, zmącone nieco przez zbieżność kalendarza polskiej prezydencji w drugiej połowie 2011 r. z jesiennymi wyborami parlamentarnymi...
[srodtytul]Na przekór domowym kłopotom[/srodtytul]
Belgia nie jest jedynym krajem kierującym Unią Europejską w warunkach kryzysu wewnętrznego. Jednak po raz pierwszy odpowiedzialność za Wspólnotę 27 państw spadła na kraj pozbawiony rządu – przez cały czas sprawowania prezydencji! Koalicja premiera Yves’a Leterme’a rozpadła się w kwietniu 2010 roku pośród narastających gwałtownie konfliktów między Flamandami i Walonami. Do dziś nie zmontowano nowej koalicji.
Fiasko misji królewskiego mediatora Johana Vande Lanotte’a oznacza, iż Belgia bije dotychczasowy europejski rekord bezrządu należący od roku 1977 do Holandii (208 dni), mając szanse na ustanowienie rekordu światowego. Prowizorka rządowa to niejedyna okoliczność utrudniająca życie belgijskiej prezydencji. Do tego dochodzi specyficzna architektura instytucjonalna tego popękanego wewnętrznie kraju, ze wspólnotami i regionami wyposażonymi w większe kompetencje w polityce zagranicznej, niż ma to miejsce w innych państwach federacyjnych Unii Europejskiej.