Reklama

Wildstein o nagrodzie BCC dla Leszka Millera

W miniony piątek sąd uniewinnił członków zarządu Grupy Stoczni Gdynia i jej prezesa Janusza Szlantę. Rok temu ostatecznie oczyścił z zarzutów zarząd i współwłaścicieli Stoczni Szczecińskiej. 24 stycznia br. na wielkiej gali BCC Leszek Miller otrzymał prestiżowy tytuł Lidera Polskiego Biznesu. Co łączy te wydarzenia? Leszek Miller.

Aktualizacja: 12.02.2011 15:24 Publikacja: 12.02.2011 15:17

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

To za jego rządów, wykorzystując chwilową dekoniunkturę na rynku stoczniowym, państwo przejęło dobrze prosperujące stocznie, a twórców ich sukcesów aresztowano i oskarżono o działanie przeciw interesom prowadzonym przez nich firm. W efekcie stocznie upadły, chociaż przy tej okazji obłowiły się inne przedsiębiorstwa np. związane przyjacielskimi układami z ówczesnym szczecińskim baronem SLD i ministrem gospodarki, Jackiem Piechotą.

Wszystko to działo się na nieco szerszym tle rozprawy z biznesem, który nie był wpisany w dominujący, postkomunistyczny układ. Symbolem tej akcji były działania przeciw twórcy Optimusa, znanemu przedsiębiorcy, Romanowi Klusce. Był to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Zajmujący się takimi sprawami w Sejmie Adam Szejnfeld mówił wówczas, że ma ich udokumentowaną ponad setkę. Rok temu ostatecznie uniewinnieni zostali krakowscy przedsiębiorcy Lech Jeziorny i Paweł Rey, aresztowani oraz oskarżeni w tym samym czasie. Ich dobrze prosperujące przedsiębiorstwo zbankrutowało. Wyliczankę można kontynuować. Kryją się za nią likwidacje obiecujących firm i klęski osobiste.

We wszystkich tych sprawach widzieliśmy współdziałanie administracji państwowej, prokuratorów i sądów. Aresztowanie członków zarządu Stoczni Szczecińskiej precyzyjnie zapowiedziane zostało przez ministrów Piechotę i Krzysztofa Janika. Kluska twierdził, że doszły do niego wiadomości, iż rząd przygotowywał spektakularne uwięzienia kolejnych znanych biznesmenów, a wycofał się z powodu reakcji mediów. Przedsiębiorcy stanowić mieli kozły ofiarne, na które zwalić można było winę za problemy gospodarcze.

Oczywiście, można mieć pewność, że nie znaleźliby się między nimi Jan Kulczyk czy Ryszard Krauze. Gdyż oprócz wspomnianego aspektu sprawy, istotna była rozprawa z konkurencją wobec postkomunistycznego, biznesowego układu i to tak na poziomie krajowym, jak i lokalnym. Za wszystkie te urągające prawu działania nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności.

Wiem, że Miller nagrodę od BCC dostał nie za opisane tu przedsięwzięcia tylko za wprowadzenie Polski do UE. Nie wiem natomiast co takiego stało się ostatnio, aby biznes świętować miał tę okoliczność i za nią nagradzać. Tak naprawdę to jeden z sygnałów, że dominujące środowiska biznesowe III RP wycofały swoje poparcie dla PO i przeniosły na SLD. Czy musiały jednak wybrać sobie takiego właśnie reprezentanta?

Reklama
Reklama

A może chodziło właśnie o niego? Wyobrażenie, że wielki biznes jest zwolennikiem wolnorynkowej gospodarki jest ogromnym uproszczeniem, żeby nie powiedzieć nieporozumieniem. W niektórych aspektach, owszem, ale nikt tak jak gospodarczy potentaci nie marzy o patronacie państwa. Co jest największą zmorą kapitalistów? Konkurencja. Nie ma więc dla nich lepszego stanu rzeczy niż kontrolowany rynek i zaprzyjaźniona władza, która blokuje doń dostęp nowych podmiotów. Nie więc dziwnego, że w wielu krajach europejskich jak np. we Francji wielki biznes najlepiej współżyje z socjalistami. Praktyki takie rozszerzyły się zresztą już bez względu na barwy polityczne, a ich eksplozję obserwować mogliśmy ostatnio podczas bieżącego kryzysu, kiedy to państwa na wyprzódki ratowały najbardziej nieodpowiedzialne przedsiębiorstwa i banki tworząc sytuację zdefiniowaną już po angielsku jako "moralny hazard" czyli działanie bez ponoszenia ryzyka. Wydawałoby się więc coś przeciwstawnego rynkowym regułom.

Miller jest doskonałym patronem takiego właśnie psudokapitalizmu. Zresztą twórcy Business Centre Club mogą mieć do niego wręcz uczuciowy stosunek. Przecież na swoją obecną pozycję zapracowali jeszcze w PRL.

To za jego rządów, wykorzystując chwilową dekoniunkturę na rynku stoczniowym, państwo przejęło dobrze prosperujące stocznie, a twórców ich sukcesów aresztowano i oskarżono o działanie przeciw interesom prowadzonym przez nich firm. W efekcie stocznie upadły, chociaż przy tej okazji obłowiły się inne przedsiębiorstwa np. związane przyjacielskimi układami z ówczesnym szczecińskim baronem SLD i ministrem gospodarki, Jackiem Piechotą.

Wszystko to działo się na nieco szerszym tle rozprawy z biznesem, który nie był wpisany w dominujący, postkomunistyczny układ. Symbolem tej akcji były działania przeciw twórcy Optimusa, znanemu przedsiębiorcy, Romanowi Klusce. Był to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Zajmujący się takimi sprawami w Sejmie Adam Szejnfeld mówił wówczas, że ma ich udokumentowaną ponad setkę. Rok temu ostatecznie uniewinnieni zostali krakowscy przedsiębiorcy Lech Jeziorny i Paweł Rey, aresztowani oraz oskarżeni w tym samym czasie. Ich dobrze prosperujące przedsiębiorstwo zbankrutowało. Wyliczankę można kontynuować. Kryją się za nią likwidacje obiecujących firm i klęski osobiste.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Piąta rocznica wielkich protestów. Co się dzieje na Białorusi?
Opinie polityczno - społeczne
Największe kłamstwo wyboru Karola Nawrockiego. PiS sprzedaje nową narrację
Reklama
Reklama