Polityczny gracz, do wczoraj kompan premiera, główny wróg ekipy Tuska okładający pałką kolegów – to tylko niektóre etykietki, jakie [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,612329-Makowski--Balcerowicz-ubostwiony--.html]na łamach "Rzeczpospolitej"[/link] próbował przykleić Leszkowi Balcerowiczowi dyrektor Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski. Swoją tyradę szef thinktanku PO zakończył wnioskiem prostym jak konstrukcja cepa: niech "jedyny skuteczny opozycjonista rządu" wystartuje w wyborach.
"Nikt już nie mógłby zarzucić Balcerowiczowi, że swoje sądy głosi z pozycji "oświeconego technokraty" – stwierdził Makowski. Czy to znaczy, że monopol na krytykę jednych polityków mają mieć inni ludzie, zawodowo żyjący z polityki? To przecież absurd, sprzeczny z demokracją. Takich absurdów, sprzecznych także ze wszystkim, co dotychczas reprezentowała Platforma Obywatelska, jest w filipice Makowskiego znacznie więcej.
[srodtytul]Łgarstwa i insynuacje[/srodtytul]
Przede wszystkim jednak jest tam pełno niewypowiedzianych przez przeciwnika tez i insynuacji. "Jeśli nie chcemy skończyć jak Grecja, musimy działać szybko i radykalnie" – to ma być cytat z Balcerowicza. Ale źródła brak, bo takiej wypowiedzi nie było, jest za to brudna polemiczna metoda. "Gdy dziś pytać Balcerowicza, czy nie popełnił błędów, odpowiedź jest jasna: nie! Ojciec polskiej transformacji mniema, iż posiadł jeden z boskich przymiotów – nieomylność".
Kolejne łgarstwo – jest mnóstwo prac o błędach popełnionych podczas polskiej transformacji, w tym także prac Balcerowicza. Ale wygodniej jest wykpić jego "nieomylność", sugerując pychę sięgającą niebios, tym bardziej że w ustach teologa brzmi to fachowo.