Igor Janke: Odciąć PAP od polityki

Dobrze, że sprawa nacisków wywieranych na PAP została nagłośniona. Może następnym razem żaden minister – obawiając się skandalu – nie będzie próbował tego robić – zauważa publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 04.03.2011 00:18

Igor Janke: Odciąć PAP od polityki

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Minister Tomasz Arabski, który zadzwonił do szefa PAP, dostał lanie ze wszystkich stron. Swoją drogą to ciekawe zjawisko, bo jeszcze pół roku temu taki telefon zapewne zostałby zwyczajnie przemilczany. Choć – wyznam szczerze – to, że minister dzwonił do szefa PAP, wcale mnie nie dziwi. Takie telefony wykonywali politycy chyba wszystkich poprzednich rządów. Taką już mają mentalność. Po polskich politykach nie spodziewam się zatem cudownych nawróceń, szczególnie po tych, którzy publicznie mówią, że nie chcą wpływać na media, a po cichu robią to nader intensywnie.

Gorszym błędem niż ten popełniony przez ministra jest ten popełniony przez dziennikarzy. Otóż szef agencji informacyjnej nie powinien takiego polecenia, prośby czy choćby sugestii brać pod uwagę. Wiem, są kraje demokratyczne, których władze – zwłaszcza jeśli chodzi o politykę zagraniczną – wpływają na media i media tym wpływom ulegają. Ale nie uważam tego za dobry obyczaj. To szkodliwe dla demokracji, dla mediów, dla kontroli władzy.

Pytanie, które chciał zadać dziennikarz PAP, było bardzo nie na rękę rządowi, zwłaszcza podczas wizyty w Izraelu. Ale takich pytań, które są nie na rękę, codziennie pada wiele. Są wśród nich mądre i głupie. Potrzebne i niepotrzebne. Tyle że szef Kancelarii Premiera nie jest od tego, by te dylematy rozstrzygać. Nawet jeśli jest byłym dziennikarzem.

Natomiast szef największej w kraju agencji informacyjnej nie powinien takim naciskom ulegać. Tym bardziej że serwisy PAP docierają do niemal wszystkich redakcji w kraju, a za ich pośrednictwem – do milionów odbiorców. Bezstronność agencji i nieuleganie presji polityków są kluczowe dla jej wiarygodności. Zdają sobie z tego sprawę rzetelni dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej, których miałem okazję poznać.

Rola szefa PAP nie jest łatwa. To instytucja ciągle w 100 procentach zależna od Skarbu Państwa. W wywiadzie dla „Polityki" premier Donald Tusk mówi wprost: „to państwowa agencja". Jej władze są powoływane przez polityków albo przynajmniej z akceptacją polityków.

Wiem, o czym piszę, bo przez pięć lat byłem redaktorem naczelnym PAP. Działo się to za rządów koalicji AWS – UW. Miałem to szczęście, że przychodząc do agencji, nie musiałem zamienić nawet pół słowa z żadnym politykiem. Do pracy przyjmował mnie ówczesny prezes Robert Bogdański, który – mając za sobą staż w agencjach Reuters i BBC – chronił mnie przed tym.

Co nie znaczy, że nacisków politycznych nie było. Jednak o żadnym z nich żaden reporter od nas nie usłyszał. Wiele takich rozmów kończyło swój żywot na telefonie czy w gabinecie prezesa. Do dziś cenię za to Bogdańskiego. Ale zdarzało się, że i do mnie dzwonili politycy.

Najbardziej jaskrawa historia zdarzyła się nam z ówczesny ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Janusz Pałubickim. Na na posiedzeniu komisji sejmowej wypowiedział on kontrowersyjne słowa, nie mając chyba świadomości, że na sali jest dziennikarz. Reporter zacytował je wiernie w depeszy. Wybuchło zamieszanie. Wtedy zadzwonił do mnie rzecznik rządu z żądaniem  wycofania tej depeszy, bo wypowiedź ministra rzekomo była przekręcona. Sprawdziłem. Reporter zachował się profesjonalnie, wypowiedź miał nagraną na taśmie i całą spisał dosłownie. Oddzwoniłem do rzecznika rządu i odmówiłem wycofania depeszy. Zapowiedziałem też rzecznikowi, który dopiero rozpoczynał swoją pracę, że wszelkie podobne ingerencje ze strony rządu zakończą się w ten sam sposób. Jarosław Sellin – bo o nim mowa – zrozumiał to i wycofał żądanie. Sprawa stała się głośna i więcej ani on, ani żaden inny minister nigdy u mnie nie interweniował.

Pałubicki poprosił tylko, by zamieścić jego wyjaśnienie, w którym wycofa się z wypowiedzianych słów. Zrobiliśmy to, ale – ku pewnemu zmartwieniu ministra – zamieszczając obok także jego pierwszą, tę kontrowersyjną, wypowiedź. Uczyniliśmy tak, aby nasi odbiorcy nie mieli wątpliwości, że agencja nie ulega naciskom polityków.

Być może mieliśmy szczęście, bo rzecznikiem był Jarosław Sellin – człowiek racjonalny, który rozumiał media i nigdy więcej podobnych praktyk nie stosował. Być może za innego rządu poleciałyby głowy. Ale nam się nic nie stało i agencja mogła spokojnie pracować.

Opisuję tę historię po to, by pokazać, że politycy – gdy jasno im się określi granice – są w stanie to zaakceptować. Piszę o tym także dlatego, by namówić obecnego szefa PAP Jerzego Paciorkowskiego, który jest dobrym, doświadczonym dziennikarzem, oraz wszystkich innych szefów agencji, by nie ulegali politycznym wpływom, bo to przynosi ogromne straty, jeśli chodzi o wiarygodność.

To była drobna wpadka, ale dobrze się stało, że została nagłośniona. Bo może następnym razem żaden minister – obawiając się skandalu – nie będzie próbował wywierać nacisków. A szefowi agencji, któremu życzę wielu lat spokojnego kierowania PAP – będzie łatwiej odmówić.

Najgorsze byłoby wyciąganie z tej historii wniosków personalnych. To w niczym nie pomoże. Ważne, by wszyscy zdali sobie sprawę – i politycy, i szefowie agencji – że tak robić nie należy.

Minister Tomasz Arabski, który zadzwonił do szefa PAP, dostał lanie ze wszystkich stron. Swoją drogą to ciekawe zjawisko, bo jeszcze pół roku temu taki telefon zapewne zostałby zwyczajnie przemilczany. Choć – wyznam szczerze – to, że minister dzwonił do szefa PAP, wcale mnie nie dziwi. Takie telefony wykonywali politycy chyba wszystkich poprzednich rządów. Taką już mają mentalność. Po polskich politykach nie spodziewam się zatem cudownych nawróceń, szczególnie po tych, którzy publicznie mówią, że nie chcą wpływać na media, a po cichu robią to nader intensywnie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?