Piotr Zaremba - felieton o Monice Olejnik

"Wydaje się, że Piotra Zarembę bardziej smucą słowa prezydenta niż to, co się zdarzyło 70 lat temu" – orzekła w "Gazecie Wyborczej" Monika Olejnik.

Publikacja: 20.07.2011 19:32

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Rzeczpospolita

Chodzi o moje zastrzeżenia do treści przeprosin Bronisława Komorowskiego za Jedwabne. Poczułem ulgę. Olejnik mogła napisać, że marzę, aby tańczyć na grobach. Mogła, ale tego nie zrobiła.

"Naród musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał sprawcą" – cytuje prezydenta Olejnik, po czym pyta, czy to jest oskarżanie całego narodu o współsprawstwo. Proponuję ćwiczenie.

– Monika Olejnik musi uznać tę niełatwą prawdę, że jest złodziejką kieszonkową – oznajmiam. A ktoś tłumaczy: ale czy to znaczy, że się posądza słynną dziennikarkę  o kieszonkowe kradzieże?

Najbardziej wzrusza wskazanie mi przez Olejnik książki do czytania. Wizja, jak siedzę z Moniką na tarasie i przerzucamy się wiedzą z historycznych lektur, trąci idyllą. Ale zmącił ją inny fragment: "Niechęć do prezydenta Komorowskiego jest tak wielka, że cokolwiek by zrobił, nie zadowoli Zaremby". Psychoanalityczka Olejnik tak orzeka, bo mam inne zdanie niż sympatyczny pan prezydent. Ale ilekroć redaktorka Olejnik zauważa moje teksty, jest z nich niezadowolona. Czyżby jej niechęć do Zaremby była tak wielka, że cokolwiek on napisze, jej nie zadowoli?

Inna pani napisała w mojej sprawie pryncypialny list do "Wyborczej". Jest zawodową dziennikarką, popełniła ten sam tekst w Internecie pod nazwiskiem. Ale w liście jest Moniką L. Żeby imitować gniew ludu? Przezwała mnie w nim "superpatriotą", streściła moje poglądy – nie chcę przepraszać nikogo za nic. Ale zapytała też, czy nie chcę przeprosin od Rosjan za Katyń. Bo napisałem, że wina narodu jest bezsporna tam, gdzie zbrodnię popełniano za przyzwoleniem narodu. A Stalin był dyktatorem.

Otóż, ja oczekuję od Rosji załatwienia sprawy Katynia, bo sama się uważa za sukcesorkę ZSRR. Ale nie zależy mi na tym, aby jej obecni, tym bardziej przyszli, przyjmijmy, że demokratyczni, przywódcy przepraszali. Byle nie zaprzeczali faktom. Rosjanom się to zdarzało, Polska w sprawie Jedwabnego tego nie robi. I ja tego nie robię, choć Monikom trudno  to pojąć. Nawet za przepraszaniem jestem, tyle że moje polemistki  wiedzą lepiej, za czym jestem.  Kucharka miała kiedyś rządzić państwem, nie udało się. Dziś polemizuje.

Chodzi o moje zastrzeżenia do treści przeprosin Bronisława Komorowskiego za Jedwabne. Poczułem ulgę. Olejnik mogła napisać, że marzę, aby tańczyć na grobach. Mogła, ale tego nie zrobiła.

"Naród musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał sprawcą" – cytuje prezydenta Olejnik, po czym pyta, czy to jest oskarżanie całego narodu o współsprawstwo. Proponuję ćwiczenie.

Pozostało 82% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Niebezpieczne przerzucanie się oskarżeniami o prorosyjskość
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Urbańczyk: Czy pakt migracyjny zamieni Unię w „oblężoną twierdzę Europa”?
felietony
Wciąż nie wiemy, czy przyszłość Polski zależy tylko od nas
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: W polityce walka z krzyżem to ryzykowny wybór
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – panom już dziękujemy
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?