Poeci i Wielka Ściema

Chcemy spać, chcemy grać, chcemy usypiających nas bajek. A jednak pragnę się z tego wyrwać, bo to wyjątkowo obrzydliwa niewola – pisze publicysta

Publikacja: 27.09.2011 22:26

Poeci i Wielka Ściema

Foto: Fotorzepa, Maciej Kosycarz Mac Maciej Kosycarz

„Rzeczpospolita" przestrzegła ostatnio

słowami swego publicysty przed sięganiem do słów poetów jako sposobu rozumienia rzeczywistości i naszego w niej miejsca. Pan Michał Szułdrzyński zasugerował nawet, że poeci, Jarosław Marek Rymkiewicz czy Wojciech Wencel, nie wiedzą, co mówią, i dają się cynicznie manipulować chytremu "brukowcowi" (czyli "Gazecie Polskiej Codziennie") oraz "autoryzującemu" jej działania złowrogiemu prezesowi Kaczyńskiemu ("Będziemy się bili...", "Rz", 21 września 2011).

Przypomniałem sobie zaraz, że Herbert też nie wiedział, co mówi – i też się dał, jak to opisali już inni, starsi od redaktorów Czuchnowskiego i Szułdrzyńskiego specjaliści w tym samym fachu.

Zastanawiałem się nad tymi insynuacjami, słuchając pięknej płyty z muzyką Stanisława Radwana do spektakli teatralnych Jerzego Grzegorzewskiego. Olśniło mnie, kiedy usłyszałem słowa śpiewane przez Jerzego Trelę. Wyspiański w "Weselu" też się dał zmanipulować!

Posłuchajcie państwo:

Sen, muzyka, granie, bajka. [...]

spać, bo życie zbyt zawiłe,

trza by mieć ogromną siłę,

siłę jakąś tytaniczną,

żeby być czymś na tej wadze,

gdzie się wszystko niańczy w bladze –

Sen, muzyka, granie, bajka.

To już tak po uszy sięga,

Los: fatyga, czas: mitręga.

Przecież te słowa, słowa Pana Młodego (wykształconego, z wielkiego miasta?), to najpiękniejszy hymn, jaki może wyśpiewać każdy wyborca Donalda Tuska. Chcemy spać, chcemy grać, chcemy usypiających nas bajek. Rzeczywistość, życie – to, którego nie pokazuje telewizja – jest zbyt zawiłe, męczące. Żeby coś w nim zmienić, coś poprawić naprawdę – zwłaszcza w życiu całej naszej polskiej wspólnoty i jej miejscu na szerszej, europejskiej arenie – trzeba by tyle wysiłku. Nie, lepiej dać sobie spokój. Na "tej wadze" wszystko się "niańczy w bladze" – wszystko jest przykryte tym, co właśnie Jarosław Marek Rymkiewicz nazwał w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie": Wielką Ściemą. Przebić tę ściemę? Nie, za słabi jesteśmy. Zostaje "sen, muzyka, granie, bajka". Choć już "po uszy nam sięga"...

Też lubię spać i grać (w piłkę nożną), uwielbiam mądre bajki. Ale jednak nie odpowiada mi wieczne "niańczenie w bladze". Chciałbym się z tego wyrwać, bo to wyjątkowo obrzydliwa niewola. I wielu innych, tutaj mieszkających Polaków też ma dość "serdecznej kontroli" nad swoim losem. To nie jest żaden wymysł Jarosława Marka Rymkiewicza, to jest rzeczywisty problem, najważniejszy problem: ten sam, który opisywał Wyspiański, przed nim Mickiewicz, przed nim Kochanowski. To jest problem chocholego tańca, problem "ludzi rozsądnych" (którzy chcą tańczyć dalej) i "ludzi szalonych" (którzy chcą się z tego snu obudzić – do pracy), to jest problem Polaka głupiego przed szkodą i po niej.

To jest także problem tej "mądrości", której tak życzą nam niektórzy sąsiedzi. Też przypomniała mi o tym piosenka z płyty z muzyką Radwana: piosenka Wielkiego Księcia Konstantego z "Nocy listopadowej": jak będziecie posłuszni, jak będziecie się płaszczyć, to będziecie mieli spokój. "Polonais, point de reveries". (Już widzę, jak się oburzają redaktorzy, politolodzy, mędrcy. Jakżeż tak można, przecież żyjemy w XXI wieku, mamy doskonałe stosunki z naszymi wielkimi sąsiadami, przewodzimy Unii Europejskiej. Panie i panowie: "Granie miłe, spanie miłe – miło snami uciec z życia... ")

Sięgnąłem raz jeszcze do słów Wyspiańskiego, tak fenomenalnie umuzykalnionych przez Stanisława Radwana. Tym razem do modlitwy Konrada z "Wyzwolenia":

Daj nam poczucie siły

i Polskę daj nam żywą,

by słowa się spełniły

nad ziemią tą szczęśliwą.

Jest tyle sił w narodzie,

jest tyle mnogo ludzi,

niechże w nie duch twój wstąpi

i śpiące niech pobudzi.

Recytujący te słowa Wojciech Malajkat płacze – jakby bez nadziei. Wyspiański jeszcze tę nadzieję miał. Dlatego próbował śpiących budzić.

Dlatego budzić ich – nas – próbuje dzisiaj Jarosław Marek Rymkiewicz.

Kto chce – niech szydzi. Kto nie może inaczej – niech płacze. Kto potrafi – niech się budzi. Niech walczy z Wielką Ściemą. Czy tylko poeci ją widzą?

Autor jest profesorem  nauk humanistycznych,  historykiem (UJ,  PAN),  redaktorem naczelnym  dwumiesięcznika "Arcana"

Pisał w Opiniach

Michał Szułdrzyński "Będziemy się bili..."

21 września 2011

„Rzeczpospolita" przestrzegła ostatnio

słowami swego publicysty przed sięganiem do słów poetów jako sposobu rozumienia rzeczywistości i naszego w niej miejsca. Pan Michał Szułdrzyński zasugerował nawet, że poeci, Jarosław Marek Rymkiewicz czy Wojciech Wencel, nie wiedzą, co mówią, i dają się cynicznie manipulować chytremu "brukowcowi" (czyli "Gazecie Polskiej Codziennie") oraz "autoryzującemu" jej działania złowrogiemu prezesowi Kaczyńskiemu ("Będziemy się bili...", "Rz", 21 września 2011).

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę