Reklama

PO - kampania wyborcza - Bronisław Wildstein

PO apelowała do żebraczo-lokajskiej postawy Polaków, dowodząc tym samym, jak postrzega swoich wyborców

Publikacja: 10.10.2011 01:05

PO - kampania wyborcza - Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Kampania wyborcza PO rozgrywała się głównie w mediach i nie polegała na spotach wyborczych i wystąpieniach jej polityków. Partia Donalda Tuska zwyciężyła dzięki  wsparciu zjednoczonego frontu mediów prorządowych, czyli wszystkich dużych telewizji, większości radiostacji i gazet. Konkurowały one w tym, kto efektowniej podliże się rządowi, a zwłaszcza, kto dotkliwiej przywali opozycji.

Dlaczego – choć wzruszający był pokazywany w „Faktach" wspólny bieg po Błoniach Katarzyny Kolendy-Zalewskiej i Donalda Tuska oraz prowadzona przez nich pogawędka o kondycji polskiej polityki czy relacje w „Wiadomościach" z „tuskobusu", w którym premier rzeczowo tłumaczył, że należy zbliżyć się do ludzi, choćby warunki były ciężkie – to jednak gros zainteresowania przyciągały zmagania dziennikarskiego frontu z siłami zła, czyli z PiS.

Najtrudniejsze zadanie wziął na siebie Tomasz Lis, który w zastępstwie Tuska starł się z głównym demonem, czyli Jarosławem Kaczyńskim. Wprawdzie poległ na polu bitwy, ale chyba nieprawdą jest, że zostanie za to zwolniony przez Tuska, bo starał się jak mógł, a sam premier wie, że nie zawsze wszystko wychodzi, jak byśmy chcieli. Palmy pierwszeństwa pozazdrościł Lisowi Jarosław Gugała, rozmawiając w Adamem Hofmanem w Polsacie.

PO musiała się tylko wkomponować w kampanię mediów

Prasa pisana towarzyszyła elektronicznej, Adam Michnik straszył z „Gazety Wyborczej" podobnie jak jego następca, Kuba Wojewódzki z okładki „Wprost". Michnik tłumaczył młodym, że powinni zagłosować na PO, a później czym prędzej zmykać na emigrację, Wojewódzki swoim o 30 lat młodszym rówieśnikom serwował wyjaśnienia podobne, choć w roli Wernyhory wreszcie wydał się naprawdę zabawny.

Reklama
Reklama

Ograniczając się tylko do tych przykładów, przepraszam wszystkich niewymienionych dziennikarzy, których osiągnięcia w szczuciu opozycji są podobne.

Kampania wyborcza w mediach polegała na twórczym rozwinięciu skeczu Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym rząd straszy PiS-em. Skala jednak dawała efekty nieporównywalne, a polowanie na opozycję przyniosło wreszcie zdobycz. Dowiedzieliśmy się, że sformułowanie Kaczyńskiego o tym, iż kanclerz Merkel została wybrana „nieprzypadkowo", równa się wypowiedzeniu Niemcom wojny. Od teraz wszyscy polscy politycy pamiętać muszą, że wybór ich zachodnich partnerów ma charakter czystego zbiegu okoliczności.W tę kampanię rządząca partia miała się tylko wkomponować, ale trzeba przyznać, że godnie uzupełniała media. W wymiarze pozytywnym PO zaapelowała do żebraczo-lokajskiej postawy Polaków, dowodząc tym samym, jak postrzega swoich wyborców. W kampanii billboardowej „Więcej z Unii" sugerowała rodakom, że jako lepiej postrzegana na europejskich salonach jest w stanie wyprosić stamtąd więcej.

Za to najgłośniejszy i najbardziej eksponowany ze spotów wyborczych PO prezentował ekstrakt jej polityki miłości. Wynikało z niego, że zagrożeniem dla kraju są już nie tylko politycy opozycji, ale część społeczeństwa, która gotowa jest ich poprzeć, przedstawiana jako kombinacja starych fanatyków i stadionowych bandytów. „Oni pójdą głosować. A Ty?" – apelowała do swoich sympatyków PO.

Intelektualnie kampanię tę podsumował rysownik Andrzej Mleczko, który stwierdził, że ma alergię na PiS. Tradycyjnie była to choroba – obecnie okazuje się polityczną postawą.

Kampania wyborcza PO rozgrywała się głównie w mediach i nie polegała na spotach wyborczych i wystąpieniach jej polityków. Partia Donalda Tuska zwyciężyła dzięki  wsparciu zjednoczonego frontu mediów prorządowych, czyli wszystkich dużych telewizji, większości radiostacji i gazet. Konkurowały one w tym, kto efektowniej podliże się rządowi, a zwłaszcza, kto dotkliwiej przywali opozycji.

Dlaczego – choć wzruszający był pokazywany w „Faktach" wspólny bieg po Błoniach Katarzyny Kolendy-Zalewskiej i Donalda Tuska oraz prowadzona przez nich pogawędka o kondycji polskiej polityki czy relacje w „Wiadomościach" z „tuskobusu", w którym premier rzeczowo tłumaczył, że należy zbliżyć się do ludzi, choćby warunki były ciężkie – to jednak gros zainteresowania przyciągały zmagania dziennikarskiego frontu z siłami zła, czyli z PiS.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Piąta rocznica wielkich protestów. Co się dzieje na Białorusi?
Opinie polityczno - społeczne
Największe kłamstwo wyboru Karola Nawrockiego. PiS sprzedaje nową narrację
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama