Rząd PO w pogoni za sondażami - Szreder

Za słabych i złych uważa się przywódców, którzy na pierwszym miejscu stawiają popularność własną lub własnej partii, wyrażoną procentami w kolejnym sondażu – twierdzi statystyk

Publikacja: 20.02.2012 19:08

Prof. Mirosław Szreder

Prof. Mirosław Szreder

Foto: Archiwum

Red

Czy sondaże mają wpływ na rządzenie? – zastanawia się Katarzyna Borowska ("Rz" z 11 – 12 lutego br.), analizując obecną sytuację Platformy Obywatelskiej, osłabionej malejącymi wskaźnikami poparcia. Sądzę, że gdyby nie było żadnego przełożenia wyników sondaży na bieżącą politykę, to nie budziłyby one takich emocji, jakie im zwykle towarzyszą, zarówno wśród polityków, jak i wyborców. Warto więc może rozważyć, jak być powinno. Czy sondaże powinny wpływać na decyzje rządzących i na sposób ich wprowadzania w życie?

Pokusa polityka

Otóż, po pierwsze, zauważyć trzeba, że do dyskusji toczących się na ten temat w mediach wkradło się pewne nieporozumienie. Coraz częściej bowiem przez sondaż rozumie się jedynie wyniki badania stopnia poparcia dla danej partii w kontekście wyborczym (na kogo oddałby respondent głos, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę). Innymi słowy, wielu dyskutantów, w tym także polityków, terminowi "sondaż" przypisuje (niesłusznie) bardzo wąskie jego rozumienie, jako sondażu poparcia partyjnego lub popularności danej partii. Tymczasem sondaż, jako metoda badania opinii społecznej, dotyczyć może wielu szczegółowych zagadnień, a często także konkretnych decyzji lub ich zapowiedzi przez rządzących. W ostatnim czasie kilka ogólnopolskich sondaży dotyczyło stosunku wyborców do projektu wydłużenia wieku emerytalnego, do sposobu rozwiązywania konfliktów w służbie zdrowia itp. W zależności od tego, jak rozumiany jest sondaż, inaczej może być postrzegana jego użyteczność dla rządzących, a także jego rola w ustroju demokratycznym.

W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, krytycznie oceniani są ci przywódcy, którzy w codziennym kierowaniu sprawami kraju skłonni są brać pod uwagę zmieniające się wskaźniki popularności swojej partii (wąskie rozumienie sondażu). W USA wielokrotnie media zarzucały zbyt duże przywiązanie do sondaży byłym prezydentom Billowi Clintonowi i George'owi W. Bushowi. Politycy wiedzą o tym, że nie przysparza im popularności powoływanie się na wskaźniki sondażowego poparcia, ale pokusie "przeglądania się w sondażach" trudno się im niekiedy oprzeć. Wyborcy wydają się jednak w tej sprawie niemal jednomyślni. Oczekują od polityków sprawnego i skutecznego rządzenia, widzenia spraw kraju w dłuższym horyzoncie czasowym, gotowości do podejmowania trudnych i nawet niepopularnych decyzji, jeżeli służą one długofalowemu interesowi kraju i jego obywateli. Za słabych i złych przywódców uważa się tych, którzy na pierwszym miejscu stawiają popularność własną lub własnej partii, wyrażoną procentami w kolejnym sondażu.

Zamiast referendum

Inna jest jednak rola sondażu szeroko rozumianego, jako reprezentacyjnego badania odpowiednio dobranej próby dorosłej ludności na ważny społecznie temat. Co istotne, inaczej jest także postrzegana rola i funkcja tak rozumianego badania sondażowego przez większość wyborców. Często oni sami energicznie domagają się, aby ich głos w konkretnej, ważnej dla nich sprawie był przez rządzących słyszalny. Mogą ten głos wyrazić w różny sposób: tak jak internauci protestujący żywiołowo przeciw umowie ACTA albo jak lekarze i aptekarze podejmujący akcje protestacyjne, Mogą też oczekiwać, że dobrze wykonany sondaż pokaże decydentom, jaka jest opinia w danej sprawie całego społeczeństwa. Nie ma przesady w stwierdzeniu George'a Gallupa, że sondaż jest opartym na próbie losowej referendum. I w tym sensie fachowo wykonany sondaż mógłby na przykład zastąpić postulowane przez SLD referendum na temat podwyższenia wieku emerytalnego. Co prawda wyniki jego do niczego nie zmuszałyby rządu, ale – w przeciwieństwie do referendum – byłby to głos reprezentacji całego społeczeństwa, a nie tylko tej jego części (zwykle mniejszości), która jest gotowa pójść do urn.

Domagając się referendum w jakiejś sprawie, wyborcy domagają się wzięcia pod uwagę ich głosu przed podjęciem konkretnej decyzji. Takim samym celom służą badania sondażowe na określony temat, z wyjątkiem wspomnianych wcześniej sondaży popularności partii. Badania sondażowe, jak pokazały ostatnie wybory, potrafimy w Polsce robić z dokładnością, jakiej nie powstydziłyby się najbardziej doświadczone w tym ośrodki badawcze na świecie.

Jeżeli więc abstrahujemy od najczęściej pojawiających się w mediach sondaży poparcia dla partii politycznych, to na pytanie, czy sondaże powinny wpływać na decyzje rządzących, odpowiedzieć należy pozytywnie. Odpowiedź ta bowiem wyraża przekonanie, iż dobrze służy demokracji sytuacja, w której rządzący znają opinię społeczeństwa na ważne tematy i biorą ją pod uwagę, obok innych przesłanek i źródeł informacji, którymi dysponują. Byłoby jakąś logiczną niekonsekwencją twierdzić, że opinia publiczna z jednej strony domaga się wysłuchania jej głosu w ważnej sprawie, a z drugiej opowiada się za tym, aby głos ten, wyrażony w sondażu, nie był brany pod uwagę przez rządzących. Nie ma powodu, aby tego ważnego kanału komunikacji, który niesłusznie sprowadzany jest często jedynie do badań popularności partyjnej, mieli się wstydzić wyborcy lub politycy.

Autor jest profesorem w Katedrze Statystyki na Uniwersytecie Gdańskim

Czy sondaże mają wpływ na rządzenie? – zastanawia się Katarzyna Borowska ("Rz" z 11 – 12 lutego br.), analizując obecną sytuację Platformy Obywatelskiej, osłabionej malejącymi wskaźnikami poparcia. Sądzę, że gdyby nie było żadnego przełożenia wyników sondaży na bieżącą politykę, to nie budziłyby one takich emocji, jakie im zwykle towarzyszą, zarówno wśród polityków, jak i wyborców. Warto więc może rozważyć, jak być powinno. Czy sondaże powinny wpływać na decyzje rządzących i na sposób ich wprowadzania w życie?

Pozostało 89% artykułu
analizy
Jędrzej Bielecki: Donald Trump czy Kamala Harris? Cywilizacyjny wybór Ameryki
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Kto zarobi na naszym bezpieczeństwie?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Historyczny moment dla polskiej Marynarki Wojennej – budowa okrętów przyspiesza
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Co w wyborach prezydenckich zrobi Razem? Trzy możliwości
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Julia nie żyje. Kuratorium umywa ręce, a nauczyciele oddychają z ulgą