Czy sondaże mają wpływ na rządzenie? – zastanawia się Katarzyna Borowska ("Rz" z 11 – 12 lutego br.), analizując obecną sytuację Platformy Obywatelskiej, osłabionej malejącymi wskaźnikami poparcia. Sądzę, że gdyby nie było żadnego przełożenia wyników sondaży na bieżącą politykę, to nie budziłyby one takich emocji, jakie im zwykle towarzyszą, zarówno wśród polityków, jak i wyborców. Warto więc może rozważyć, jak być powinno. Czy sondaże powinny wpływać na decyzje rządzących i na sposób ich wprowadzania w życie?
Pokusa polityka
Otóż, po pierwsze, zauważyć trzeba, że do dyskusji toczących się na ten temat w mediach wkradło się pewne nieporozumienie. Coraz częściej bowiem przez sondaż rozumie się jedynie wyniki badania stopnia poparcia dla danej partii w kontekście wyborczym (na kogo oddałby respondent głos, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę). Innymi słowy, wielu dyskutantów, w tym także polityków, terminowi "sondaż" przypisuje (niesłusznie) bardzo wąskie jego rozumienie, jako sondażu poparcia partyjnego lub popularności danej partii. Tymczasem sondaż, jako metoda badania opinii społecznej, dotyczyć może wielu szczegółowych zagadnień, a często także konkretnych decyzji lub ich zapowiedzi przez rządzących. W ostatnim czasie kilka ogólnopolskich sondaży dotyczyło stosunku wyborców do projektu wydłużenia wieku emerytalnego, do sposobu rozwiązywania konfliktów w służbie zdrowia itp. W zależności od tego, jak rozumiany jest sondaż, inaczej może być postrzegana jego użyteczność dla rządzących, a także jego rola w ustroju demokratycznym.
W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, krytycznie oceniani są ci przywódcy, którzy w codziennym kierowaniu sprawami kraju skłonni są brać pod uwagę zmieniające się wskaźniki popularności swojej partii (wąskie rozumienie sondażu). W USA wielokrotnie media zarzucały zbyt duże przywiązanie do sondaży byłym prezydentom Billowi Clintonowi i George'owi W. Bushowi. Politycy wiedzą o tym, że nie przysparza im popularności powoływanie się na wskaźniki sondażowego poparcia, ale pokusie "przeglądania się w sondażach" trudno się im niekiedy oprzeć. Wyborcy wydają się jednak w tej sprawie niemal jednomyślni. Oczekują od polityków sprawnego i skutecznego rządzenia, widzenia spraw kraju w dłuższym horyzoncie czasowym, gotowości do podejmowania trudnych i nawet niepopularnych decyzji, jeżeli służą one długofalowemu interesowi kraju i jego obywateli. Za słabych i złych przywódców uważa się tych, którzy na pierwszym miejscu stawiają popularność własną lub własnej partii, wyrażoną procentami w kolejnym sondażu.
Zamiast referendum
Inna jest jednak rola sondażu szeroko rozumianego, jako reprezentacyjnego badania odpowiednio dobranej próby dorosłej ludności na ważny społecznie temat. Co istotne, inaczej jest także postrzegana rola i funkcja tak rozumianego badania sondażowego przez większość wyborców. Często oni sami energicznie domagają się, aby ich głos w konkretnej, ważnej dla nich sprawie był przez rządzących słyszalny. Mogą ten głos wyrazić w różny sposób: tak jak internauci protestujący żywiołowo przeciw umowie ACTA albo jak lekarze i aptekarze podejmujący akcje protestacyjne, Mogą też oczekiwać, że dobrze wykonany sondaż pokaże decydentom, jaka jest opinia w danej sprawie całego społeczeństwa. Nie ma przesady w stwierdzeniu George'a Gallupa, że sondaż jest opartym na próbie losowej referendum. I w tym sensie fachowo wykonany sondaż mógłby na przykład zastąpić postulowane przez SLD referendum na temat podwyższenia wieku emerytalnego. Co prawda wyniki jego do niczego nie zmuszałyby rządu, ale – w przeciwieństwie do referendum – byłby to głos reprezentacji całego społeczeństwa, a nie tylko tej jego części (zwykle mniejszości), która jest gotowa pójść do urn.
Domagając się referendum w jakiejś sprawie, wyborcy domagają się wzięcia pod uwagę ich głosu przed podjęciem konkretnej decyzji. Takim samym celom służą badania sondażowe na określony temat, z wyjątkiem wspomnianych wcześniej sondaży popularności partii. Badania sondażowe, jak pokazały ostatnie wybory, potrafimy w Polsce robić z dokładnością, jakiej nie powstydziłyby się najbardziej doświadczone w tym ośrodki badawcze na świecie.