Gra w lemingi

Każą ci kopać doły - kopiesz. Każą ci skoczyć w przepaść - skaczesz. Każą ci skręcić - skręcasz. W którą stronę? Zależy, kto siedzi przy klawiaturze - pisze publicysta

Aktualizacja: 15.07.2012 20:45 Publikacja: 15.07.2012 19:34

Gra w lemingi

Foto: Archiwum

Słówko „leming" zrobiło niezwykłą karierę w języku opisującym naszą scenę polityczną już jakiś czas temu, ale dopiero teraz doczekało się fachowej analizy. Pardon, pseudoanalizy. „Uważam Rze" (nr 28/75) piórem Roberta Mazurka ironicznie wylicza kolejne pozycje z „Alfabetu leminga", „Polityka" (nr 28/2866) za sprawą duetu Mariusz Janicki i Wiesław Władyka poważnie analizuje „Strategię leminga". Obie publikacje różnią się osadzeniem zjawiska w najnowszej historii Polski: „URz" pisze, że lemingi dostały po głowie już w 2005 roku, gdy prezydenturę wywalczył Lech Kaczyński, więc już wtedy miały tworzyć zwartą grupę. „Polityka" datuje jej nazwanie dopiero na 2008 rok - wcześniej niejako nie była sobą. Ale to niejedyny błąd, jaki popełniają autorzy.

Zacznijmy od najważniejszego: obydwa tygodniki - przywołując „prawicową blogosferę" (Janicki & Władyka) i „czeluści Internetu" (Mazurek) - w poszukiwaniu genealogii zjawiska odwołują się do biologicznych skojarzeń z „sympatycznymi ni to chomikami, ni świnkami morskimi" (Mazurek) czy też „małymi gryzoniami z rodziny norkowatych" (Janicki & Władyka).

Wygodniej nie myśleć

Tymczasem pochodzenie nazwy wydaje się zupełnie inne. Nie jestem co prawda jej autorem (kto to wymyślił - niech podniesie rękę i naciśnie przycisk, bo należą się burzliwe oklaski), ale domyślam się, że chodziło o grę komputerową pod tytułem „Lemmings (choć było wiele mutacji i nazw zarazem), napisaną na archaiczne już dzisiaj komputery Atari ST i Commodore 64, która była szalenie popularna na początku lat 90. O ironio, właśnie wtedy, gdy współczesne lemingi przychodziły na świat.

Celem gry było doprowadzenie grupy małych kremowych stworków o zielonych włosach odzianych w niebieskie tuniki - nazwanych właśnie lemingami - przez labirynt przeszkód do schowanego przed nimi wyjścia, które w każdej planszy usytuowane było gdzie indziej i do tego obwarowane różnymi przeszkodami do pokonania. W tym celu trzeba było przydzielać pojedynczym lemingom różne zadania (np. kopanie dołów, budowanie schodów, skakanie na spadochronie, etc.), aby dokonując tych skomplikowanych czynności, znajdowały drogę do następnego etapu.

I - w wielkim skrócie na publicystyczny użytek - tak jest właśnie z lemingami w realu. Każą ci kopać doły - kopiesz. Każą ci skoczyć w przepaść - skaczesz. Każą ci skręcić - skręcasz. Traf chce, że akurat w lewo. Zależy, kto siedzi przy klawiaturze.

No właśnie: niby wiadomo, o kogo chodzi. Bezkrytyczną masę społeczną, która tańczy tak, jak zagrają jej inni. Lemingi to istoty wychowane na propagandzie suflowanej nieustannie przez „Gazetę Wyborczą" i TVN 24, które nawet jeśli utrzymują jeszcze kontakt z rzeczywistością - choć na pewno widzą ją tak, jak chcą tego mainstreamowe media - straciły zdolność samodzielnego myślenia.

Straciły czy nigdy nie posiadły? Przecież wygodniej jest nie myśleć, nie podejmować działań i decyzji. Niech się dzieje samo. A właściwie nie samo, tylko za sprawą polityków, którzy noszą błękitne koszule i wystrzegają się mowy nienawiści. Bo lemingi, a jakże, niby podejmują decyzje, ale dokonuje się to w taki sposób, żeby myślały, że to ich samodzielne wybory, gdy tymczasem wszystko wymyślił ktoś inny. Nawet wybór partii, którą rzekomo - pisze „Polityka" - mieli sami zatrudnić. Nie, to ta partia wykorzystała ich.

Janicki & Władyka stawiają też tezę, że lemingi wybierają stabilizację przeciw rewolucji, bo boją się o swoje kredyty, miejsca pracy i ogólnie pojętą przyszłość, dla której stabilizacja jest bardziej wskazana niż rozruchy. Guzik prawda. Gdyby jutro wezwano ich do samospalenia, aby w ten sposób uchronić Polskę przed nachodzącym kaczyzmem, na pewno wielu chętnych by się znalazło i mielibyśmy płonącą rewolucję.

W ślepą uliczkę

W grze komputerowej chodziło o to samo: niektóre stworki wysadzały się w powietrze, aby w ten sposób, poświęcając jednostki - ratować resztę grupy. Co nie oznacza gotowości do pewnej śmierci - zwłaszcza że przypisywania lemingom samobójczych skłonności nie potwierdzają ani biolodzy, ani informatycy - lecz podatność na zdalne sterowanie. Pan każe, leming musi. Innymi słowy, nie wstręt do zmian jest główną sprężyną działań, lecz bezrefleksyjność.

„Polityka" przytacza obiegową opinię, że wśród młodych, wykształconych, z wielkich miast Platforma Obywatelska bije Prawo i Sprawiedliwość na głowę. Nazywanie tego środowiska matecznikiem lemingów jest sporym uproszczeniem, bo lemingi są jednak wszędzie, ale w tę samą ślepą uliczkę skręca „Uważam Rze", wyliczając ekskluzywne marki i produkty, którym leming się otacza. Toż to pan leming chyba, skoro ma iPhone'a, jeździ toyotą, i to najlepiej na muzyczny festiwal Opener'a.

Tymczasem sam jestem młody (no, powiedzmy, bo żona chichocze, że dziadzieję), wykształcony (magister dziennikarstwa), z wielkiego miasta (Warszawa). Ale mam starą nokię, jeżdżę gruchotem palącym w mieście 16 litrów, a na Opener'a się nie wybieram.

Nie zajadam się też szwedzkimi klopsikami w Ikei, jak ironizuje Mazurek, ale hot dogami po złotówce, które są widać przysmakiem lemingów a rebours, czyli wyborców PiS. Wszyscy i tak spotkamy się przy kasie. Albo przed komputerem.

Autor jest niezależnym dziennikarzem

Słówko „leming" zrobiło niezwykłą karierę w języku opisującym naszą scenę polityczną już jakiś czas temu, ale dopiero teraz doczekało się fachowej analizy. Pardon, pseudoanalizy. „Uważam Rze" (nr 28/75) piórem Roberta Mazurka ironicznie wylicza kolejne pozycje z „Alfabetu leminga", „Polityka" (nr 28/2866) za sprawą duetu Mariusz Janicki i Wiesław Władyka poważnie analizuje „Strategię leminga". Obie publikacje różnią się osadzeniem zjawiska w najnowszej historii Polski: „URz" pisze, że lemingi dostały po głowie już w 2005 roku, gdy prezydenturę wywalczył Lech Kaczyński, więc już wtedy miały tworzyć zwartą grupę. „Polityka" datuje jej nazwanie dopiero na 2008 rok - wcześniej niejako nie była sobą. Ale to niejedyny błąd, jaki popełniają autorzy.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?