Urzędnicze zaniechania

Próby wymuszenia należytej egzekucji przepisów przez epizodyczne ustawy nie mają szans powodzenia, mogą co najwyżej powiększyć chaos - pisze prawnik

Publikacja: 04.09.2012 20:00

Grzegorz Domański

Grzegorz Domański

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

W mediach w związku z Amber Gold zewsząd wołanie: prawo nie jest egzekwowane! I niemal powszechna wśród prawników opinia: nie trzeba nam nowego prawa, mamy go aż nadto, byleby było egzekwowane.  Ja też się do tej opinii przyłączam. Nie poprzestaję jednak na prostej konstatacji istnienia tego  zjawiska i zadaję sobie  pytanie, dlaczego prawo nie jest wykonywane przez tych, którzy mają obowiązek je stosować. Dlaczego nie respektują prawa ci, którzy z racji funkcji publicznych powinni stosować środki prawne, aby wykonywać swoje urzędowe zadania?

Bez presji z zewnątrz nie poradzimy sobie w rozsądnym czasie z pozaborową i posocjalistyczną niechęcią do własnego państwa

Ktoś ma przecież obowiązek tych urzędników kontrolować, więc także i on nie respektuje prawa. Machina państwowa zgrzyta i zacina się, nieuczciwość i przestępczość tańcują. A przecież Polska jest konstytucyjnie „państwem prawa", to banał. Czy w poprzednim, słusznie minionym ustroju prawo w Polsce było wykonywane? Dobrze pamiętam, że też nie było. Przyczyny muszą zatem być ponadustrojowe.

Anonimowość

Na początek zastrzeżenie: nie przesadzajmy, prawo jest wykonywane, tyle że nienależycie. Więc dlaczego prawo nie jest należycie egzekwowane? To kardynalne pytanie powinniśmy zadawać przede wszystkim psychologom społecznym (robią wrażenie, że wiedzą wszystko), socjologom, politologom i pewnie jeszcze innym uczonym „logom", a dopiero potem prawnikom. Odpowiedź radcy prawnego będzie z konieczności nieco intuicyjna i może być łatwo skrytykowana przez specjalistów. Ale zaryzykuję.

Oczywiście, że jakiś wpływ na urzędnicze zaniechania ma korupcja, której poziom jest u nas wciąż wysoki. Korupcja jest ponadczasowa i ponadustrojowa, jej skutki widać nie tylko w krajach autokratycznych, lecz także w starych demokracjach. Nie ona jednak nas dziś paraliżuje.

Oczywiście jest problem braku kompetencji u osób zobowiązanych do egzekwowania prawa. Z niekompetencją można sobie radzić poprzez ustawiczne kształcenie i dobór ludzi, przez odpowiednie posunięcia administracyjne w aparacie państwa. Takie zabiegi są podejmowane i widać ich pozytywny rezultat, choć nie mogą  satysfakcjonować.

Dokucza nam też powszechna w naszej „nowej świeckiej tradycji" anonimowość urzędników.  Po pierwsze, na zewnątrz działa bezosobowy urząd, a nie konkretni ludzie; odpowiedzialność tych ludzi się rozmywa. Tytułem przykładu: znam z autopsji kilka procesów arbitrażowych, wytoczonych Polsce przez zagranicznych inwestorów o odszkodowanie za skutki urzędniczych decyzji. Niekiedy kosztowało to naszego podatnika miliony dolarów.

Nie słyszałem, by autorom tych decyzji spadł z głowy choćby włos. Mamy już nowe prawo, które temu rozmyciu odpowiedzialności miało przeciwdziałać, zamykając nad urzędnikami parasol kodeksu pracy. Niewiele słychać o jego skutkach. Może też nie jest egzekwowane? Circulus vitiosus?

Po drugie jednak, co chyba ważniejsze, anonimowość urzędników współgra z ich instynktem samozachowawczym. Najbezpieczniej jest nie podejmować żadnej decyzji, jak długo się tylko da. Nie ryzykuje się własnej kariery ani swojego prywatnego dobrostanu. Może sprawa pójdzie w zapomnienie, może doczeka się przedawnienia, może zajmie się nią inny urząd?  Paradoksalnie groźba osobistych sankcji stymuluje taką postawę. Przełożeni kierują się tym samym etosem, więc w razie czego będą solidarni.

Ewentualne poniesienie osobistej odpowiedzialności za brak decyzji jest zawsze mniej prawdopodobne niż za decyzję błędną, głupią czy szkodliwą dla adresata. No i nie trzeba się narobić! Tymczasem brak decyzji bywa de facto rozstrzygnięciem sprawy na korzyść określonej osoby; jej przeciwnik nie może się odwołać, bo nie ma od czego.

Inercja

Problemem jest więc nie tylko odpowiedzialność osobista za skutki decyzji, ale także za urzędową inercję, za brak decyzji. Powszechne nieprzestrzeganie terminów KPA budzi tylko wzruszenie ramion. Ustawodawca dostrzegł problem już dawno temu. Niewiele jednak pomaga sądowa skarga na bezczynność, bo ona dotyczy urzędu, nie konkretnego człowieka. Zresztą jak długo trwa i ile kosztuje postępowanie sądowe, każdy widzi. Skarga na przewlekłość postępowania sądowego nie wzięła się z niczego.

Próby wymuszenia należytej egzekucji prawa przez epizodyczne ustawy nie mają szans powodzenia, mogą co najwyżej wywrzeć skutek fragmentaryczny i chwilowy, za to powiększą chaos prawny, jaki kolejne formacje amatorów u władzy nam zafundowały. Ten chaos też walnie utrudnia egzekwowanie prawa, bo powoduje nakładanie się kompetencji rozmaitych organów państwowych w tych samych sprawach. Ostatnio zobaczyliśmy, że kontrola finansowa musi ze sprawą do prokuratury (bo sama nie może parabanków ścigać), prokuratura ogląda się na kontrolę skarbową, ta na informację finansową, tak jakby prawa finansowego nie mógł egzekwować jeden urząd.

Kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, myślałem sobie, że jeśli ten krok poprawi szacunek Polaków do własnego państwa i własnego prawa, to już choćby z tego powodu warto z części suwerenności zrezygnować. Wciąż na to liczę, bo bez presji z zewnątrz nie poradzimy sobie w rozsądnym czasie z pozaborową i posocjalistyczną niechęcią do własnego państwa. Najsmutniejsze, że najwyraźniej ta niechęć nie jest obca również piastującym funkcje publiczne. A to właśnie ona nam dokucza najdotkliwiej.

Autor jest partnerem w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka sp.k.

W mediach w związku z Amber Gold zewsząd wołanie: prawo nie jest egzekwowane! I niemal powszechna wśród prawników opinia: nie trzeba nam nowego prawa, mamy go aż nadto, byleby było egzekwowane.  Ja też się do tej opinii przyłączam. Nie poprzestaję jednak na prostej konstatacji istnienia tego  zjawiska i zadaję sobie  pytanie, dlaczego prawo nie jest wykonywane przez tych, którzy mają obowiązek je stosować. Dlaczego nie respektują prawa ci, którzy z racji funkcji publicznych powinni stosować środki prawne, aby wykonywać swoje urzędowe zadania?

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?