Środowe głosowanie nad ustawą zakazującą tzw. aborcji eugenicznej było bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem ostatnich miesięcy dla partii rządzącej. Na Platformę posypały się gromy ze strony liberalnej lewicy, nagle w dobrym tonie zaczęło być narzekanie na to, jak prawicowe i radykalne stało się ugrupowanie Donalda Tuska. To prawda, wbrew oczekiwaniom szefostwa partii 40 posłów PO zagłosowało za dalszymi pracami nad ustawą zaostrzającą przepisy aborcyjne, 28 wstrzymało się od głosu, 12 zaś nie wzięło udziału w głosowaniach.
W Matriksie
Problemem Platformy nie jest to, że stała się zakładnikiem księdza lub Watykanu. Stała się zakładnikiem sprawowanej przez siebie władzy i ofiarą unikania jakichkolwiek projektów politycznych czy ideowych. Potwierdziło to zresztą piątkowe wystąpienie premiera. Inwestycje to chyba jedyna rzecz, co do której w partii Tuska panuje zgoda. Środowe głosowanie udowodniło, że chyba nic poza tym.
Dlatego głosowanie nad wotum zaufania nie rozwiązuje problemów, które ma PO. Bo ucieczka do przodu, jaką zaproponowały władze Platformy, jest radykalną próbą zdyscyplinowania swoich szeregów. Jak pokażę za chwilę - bardzo ryzykowną.
- Połóżmy karty na stół i przekonajmy się, czy ważniejsze są jakieś wirtualne rzeczywistości, czy istnieje Sejm z większością, z rządem, który ma rządzić - tymi słowami Donald Tusk uzasadniał w czwartek swój wniosek o wotum zaufania dla rządu. Była to oczywista aluzja do kandydatów na premierów tymczasowych, których wysunęła prawica.
Jeśli jednak ktoś żyje w wirtualnym świecie, to właśnie rządząca obecnie partia. By się o tym przekonać, warto zajrzeć do wtorkowego „oficjalnego stanowiska PO z 10 października”. „Platforma Obywatelska konsekwentnie realizuje swój program” - czytamy w dokumencie rozsyłanym posłom przez Klub Parlamentarny. A dalej o tym, jak rząd spełnia obietnice i właśnie osiąga sukces w negocjowaniu „najbardziej korzystnego dla Polski budżetu na lata 2014-2020 z Unii Europejskiej”.