„Wszystko zajęte” – słyszą zewsząd. Pokolenie 1989 roku ma prawo odbierać republikę w obecnym kształcie, ustalonym przy Okrągłym Stole jako „nie ich” państwo. Kiedy młodzi narodowcy to mówią, to choć mi do nich daleko, rozumiem, o co im chodzi. Gdy chcą założyć firmę – zabijają ich podatki. W korporacjach ciasno, media słabną, a politycy PO–PiS je podduszają na różne sposoby. Gdy młodzi zaczynają działać w którejś ze starych partii – kończy się starciem z pięćdziesięciolatkami „misiami”, którzy jeszcze przez dwie dekady nie zamierzają im ustępować miejsca. Gdy chcą założyć swoją partię, a nie mają milionów jak J. Palikot, okazuje się, że pieniądze z budżetu dla PO i PiS czynią sukces młodych odważnych pożałowania godną iluzją. Wśród absolwentów bezrobocie jest dwa razy wyższe niż w całej populacji.
Tusk ma do wyboru jeszcze jedno rozwiązanie: może potrząsnąć „klasą próżniaczą", jak sam nazwał elity III RP
A za iluzją „wspaniałego życia na zielonej wyspie” kryje się rezygnacja młodych z uczestnictwa w sprawach publicznych: zwrot ku rodzinie to nie zawsze tylko miłość do domowego ogniska, bywa on sposobem na ucieczkę. Podobnie jak decyzja o emigracji, jest rzuconym klasie próżniaczej: „mam was dosyć”. Skoro jedyną drogą do zmiany jest rewolucja, to uciekają, by żyć spokojnie. I poleciało w siną dal 2 mln często najaktywniejszych Polaków, czyli więcej niż w stanie wojennym. Mamy rząd, któremu ludzie uciekają z pokładu w liczbie setek tysięcy rocznie, a on jest z siebie dumny – to jedyny taki przykład na świecie.
Polska nie może złapać głębokiego oddechu, a PO i PiS na zapalenie płuc zapisują polopirynę. Przyczyny słabości są oczywiste: Jadwiga Staniszkis mówi o kartelu PO i PiS, Rafał Ziemkiewicz pisze o dominacji partii nad interesami państwa, bp Antoni Dydycz pokazuje, że Sejm nic nie znaczy – rządzą partyjne centrale, a legenda Solidarności – Jan Rulewski, wybrany z PO, mówi, że Senat to izba bezrobotnych. Nawet Lech Wałęsa wspomina o zablokowanym systemie. Problemem nie jest PO, lecz fakt, że partia, która szła do władzy jako liberalna, gdy umocniła się na scenie, broni przed młodymi „zajętych miejsc” wspólnie z PiS.
Otwórzmy system, przewietrzmy dom
Kluczem do odblokowania aktywności Polaków jest zreformowanie zamkniętego systemu tak, by demokracja nie była tylko wyborem między popisowymi partiami, które po aferze Rywina przyspawały się do sejmowych ławek. Sytuacja podobna jest do tej, z jaką mieliśmy do czynienia pod koniec XVIII wieku: w Europie dokonują się szybkie zmiany, Polska zaś zostaje w tyle. Polacy szukają przyczyn swej słabości w Rosji czy Niemczech, tymczasem – zupełnie jak wtedy – problem tkwi w nas. Podobnie jak ongiś poczciwi Sarmaci, PO czaruje, że wszystko idzie fantastycznie. Podobnie jak wtedy, drugie pół narodu zamknęło się w okopach Świętej Trójcy i odmawia respektu dla państwa, jeśli stanowiska nie są w ich rękach.