Nazwanie procesu objęcia kontrolą Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych przez Komisję Nadzoru Finansowego politycznym skokiem na pieniądze ich członków dla wszystkich pośrednio i bezpośrednio związanych ze SKOK jest bardzo wygodne. KNF standardowo bada sytuację w bankach, biurach maklerskich oraz funduszach inwestycyjnych i emerytalnych. A zatem powoływanie się na wolność gospodarczą, alarmowanie, że oto wrodzy kierownictwu SKOK politycy i rząd zrobią teraz wszystko, by zatrzymać tę jakże szczytną obywatelską inicjatywę, to kolejne nadużycie i manipulacja.
Niestety, wśród sympatyków SKOK dominuje teoria spisków. Trudno się więc przebić z argumentacją ekonomiczną, która wymaga refleksji. Polska jest na granicy recesji, spowolnienie gospodarcze staje się faktem, a konsekwencją tego jest wzrost liczby niespłacanych kredytów. Oznacza to, że ludzie, którzy stracą pracę, a będzie ich niestety przybywać, staną przed dramatycznym dylematem: spłacać pożyczki czy wydawać ostatni grosz na artykuły pierwszej potrzeby. Naprawdę nie będzie łatwo.
Nowoczesne państwo musi skalę takich rodzajów ryzyka dla całości systemu finansowego szacować i być na nie przygotowane. Mamy procedury uważane za jedne z najlepszych w Europie, dotyczące banków (warto przypomnieć, że ostatni przypadek upadku banku w Polsce miał miejsce 13 lat temu i w przeciwieństwie do wielu państw w Europie kryzys światowych finansów tej dobrej reputacji KNF nie nadwyrężył), ale nie ma klarownych zasad, co zrobić z nadmiernym ryzykiem w przypadku kas. Oczywiście same SKOK opracowały swoje systemy wczesnego reagowania i mają gotowe reguły działania w sytuacji zagrożenia. Ale czy to wystarczy? Teraz państwo obejmując je gwarancjami wystawia zupełnie inną (o wiele większą) ochronę. A robi to dlatego, że skala tego biznesu jest na tyle duża, że w razie jakichkolwiek perturbacji w niebezpieczeństwie znajdzie się cały polski system finansowy.
Jestem przekonany, że krążąca wśród tzw. finansistów mainstreamu opinia o legendarnych księgowych przekrętach, jakich mieli się dopuszczać zarządzający SKOK, jest grubo przesadzona. To nie jest czarny lud polskich finansów. SKOK z całą pewnością prowadzą profesjonalnie swoją księgowość, korzystają z usług uznanych prawników, działały i działają zgodnie z obecnie obowiązującym prawem.
Fenomen kas, polegający na niższych kosztach pożyczek niż w bankach, lepszych zasadach ich udzielania, ale i ogromnej pracy ich twórców, spowodował jednak, że instytucje te nie są już niezauważalne w kontekście całości systemu finansowego w Polsce. Szacuje się, że 2,5 mln osób powierzyło tym instytucjom 15 mld złotych oszczędności. Chodzi o ludzi, którzy mieli prawo poczuć się zrażeni do zwykłych banków. To nie są młodzi i bogaci z wielkich miast, lecz będący nieodłączną częścią społeczeństwa emeryci i mieszkańcy mniejszych ośrodków. Nadzór nad SKOK nie oznacza zabrania tym ludziom ich oszczędności. Jeśli ktoś w to wierzy, nie rozumie, jak funkcjonuje KNF.