Czy łaska działa na stadionie?

O. Bashobora nie twierdził wcale, że fundamentem wiary są emocje, atmosfera i „fajerwerki". Podkreślał natomiast, że jest nim stałe obcowanie z Bogiem w Jego sakramentach – polemika z tekstem Tomasza Rowińskiego.

Publikacja: 14.07.2013 21:55

Czy łaska działa na stadionie?

Foto: archiwum prywatne

Red

Na rekolekcje „Jezus na stadionie" nie poszłabym z własnej inicjatywy. Podobnie jak Tomasz Rowiński do duchowości charyzmatycznej odnoszę się z dużym dystansem. Znalazłam się jednak tego dnia na Stadionie Narodowym, ponieważ bliskiej mi osobie bardzo zależało na uczestnictwie w tym wydarzeniu i poprosiła mnie, bym jej towarzyszyła. Nie zamierzam prwzedstawiać tu jednak swojej oceny przebiegu tego spotkania czy działalności samego o. Johna Bashobory, chciałabym tylko ustosunkować się do kilku zastrzeżeń Rowińskiego, autora tekstu „Religijność stadionowa" („Rz", 8 lipca 2013), z pozycji kogoś, kto uczestniczył w tym spotkaniu.

Na Bożą chwałę

Według Tomasza Rowińskiego, skoro organizatorzy twierdzą, że spotkanie na stadionie jest dziełem Bożym, nie powinni pobierać za nie z góry określonych opłat, ale raczej liczyć na wspaniałomyślność wiernych. Sam Rowiński stwierdza jednak, że za udział w rekolekcjach wnosi się opłaty. Konkretną kwotę płaci się również za uczestnictwo w pielgrzymce. Nie słyszałam dotychczas jednak opinii katolika, który twierdziłby, że skoro organizatorzy życzą sobie 200 złotych od każdego uczestnika, to nie powinni mówić, iż pielgrzymka jest dziełem Bożym, bo Pan Jezus nie wystawiłby za nią rachunku.

Podobnie moje zdziwienie wzbudziła uwaga publicysty o tym, że zorganizowanie rekolekcji na tak wielkim obiekcie jak Stadion Narodowy stoi w sprzeczności z ubóstwem, „które zawsze było i będzie wielkim świadectwem Kościoła". Ten argument, który mnie skojarzył się raczej z populistycznymi wypowiedziami krytyków Kościoła, można by równie dobrze zastosować do okazałych świątyń, które przez całe wieki katolicy wznosili ad maiorem Dei gloriam. Czy ubóstwo, do którego Kościół wzywał i wzywa swoich wiernych, nie oznacza raczej rezygnacji z dóbr ze względu na Boga, a nie minimalizowania dóbr służących oddawaniu Bogu czci?

Kolejki do konfesjonału

Ale te akurat argumenty dotykają spraw mniej istotnych. Znacznie poważniejsze wydają mi się zarzuty Rowińskiego, według którego nacisk położony przez organizatorów spotkania na atmosferę i emocje miał zastąpić działanie łaski Bożej poprzez sakramenty.

To prawda, że organizatorzy poprosili, by w przejściach nie ustawiały się kolejki do spowiedzi, gdyż mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu. Nie zniechęcano jednak wcale do skorzystania z tego sakramentu, wręcz przeciwnie. W moim sektorze księża spowiadali przez wiele godzin, co – nie ukrywam – było dla mnie niezwykle budujące. Widok niekończącej się kolejki osób pragnących skorzystać z sakramentu pokuty będzie, jak sądzę, jedną z tych rzeczy, które zapamiętam najdłużej z tego spotkania.

Poza tym w swojej konferencji o. Bashobora właśnie sakramentowi pokuty poświęcił wiele uwagi, mówiąc, że to w szczerym, osobistym wyznaniu grzechów zaczyna się prawdziwe uzdrowienie człowieka. Przez cały dzień w jednej z sal, do której drogę wskazywał wielki baner, była możliwość indywidualnej adoracji Najświętszego Sakramentu.

To pokazuje, że organizatorzy, pomimo masowego charakteru wydarzenia, wcale nie chcieli rezygnować z umożliwienia uczestnikom cichej, indywidualnej modlitwy. Wyraźnie też podkreślali, że to msza św., która jest „źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego", jest zarazem centralnym i najważniejszym punktem tych rekolekcji. Nie dostrzegłam więc, żeby podczas tego spotkania sakramenty będące – jak słusznie pisze Tomasz Rowiński – „zwykłymi środkami zbawienia zostawionymi przez Pana Jezusa" zostały zastąpione przez „dobre samopoczucie i radosne uczestnictwo".

Wreszcie Rowiński powątpiewa, by jednorazowe „fajerwerki", takie jak rekolekcje na Stadionie Narodowym, przełożyły się na zaangażowanie uczestników w życie chrześcijańskie na co dzień. Po pierwsze, jak już wspomniałam, o. Bashobora wielokrotnie podkreślał wartość stałego życia w łasce sakramentalnej, czyli tego, co powinno być fundamentem codziennego życia każdego katolika. Podkreślał również ogromną wartość życia małżeńskiego i rodzinnego, a także kluczowe znaczenie niedzieli – Dnia Pańskiego, wokół którego to życie powinno być skoncentrowane i z którego powinno czerpać siłę.

Niezwykłe wrażenie robiła też koncentracja o. Bashobory na Słowie Bożym. Wszystkie jego konferencje przesycone były cytatami z Pisma Świętego. W pewnej chwili zapytał zebranych: „Kto ma przy sobie Biblię?" Niewielu ją miało i sama z pewnym wstydem przyznaję, że również jej nie miałam. Na to o. Bashobora zdziwiony zapytał, jak chcemy iść do walki, nie mając ze sobą broni. Jak sądzę, walka, którą miał na myśli, to właśnie ta codzienna chrześcijańska aktywność, o której pisze także Tomasz Rowiński – walka z własnym grzechem i słabością, ale także wszystkie zmagania życia codziennego.

O. Bashobora wielokrotnie podczas spotkania powtarzał słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Wiara rodzi się ze słuchania". Nie twierdził więc wcale, że jej fundamentem są emocje, atmosfera, „fajerwerki", ale właśnie stałe obcowanie z Bogiem w Jego sakramentach i Słowie.

Pytanie o plony

Pytanie o owoce tego spotkania w codziennym życiu katolików jest oczywiście zasadne. Podobnie jak zasadne byłoby pytanie o owoce każdych rekolekcji, każdej pielgrzymki. One również – tak jak spotkanie na Stadionie Narodowym – nie są ciągłym wysiłkiem duchowym, ale raczej jednorazowym czy sporadycznym wydarzeniem.

Czasami – jak właśnie pielgrzymki na Jasną Górę – wydarzeniem o charakterze masowym (który to charakter tak bardzo razi Tomasza Rowińskiego w spotkaniu na stadionie). Ich uczestnicy kierują się różnymi motywami. Zostają na dzień czy kilka dni wyrwani z codziennego życia, być może licząc na to, że to pomoże im odbudować ich wiarę lub ją umocnić. Niekiedy tak się nie dzieje i wtedy ten czas pozostaje bezowocny. Czasami jednak ziarno pada na ziemię żyzną i wydaje plon: „trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny".

Autorka, studentka stosunków międzynarodowych i hebraistyki na Uniwersytecie Warszawskim, jest związana z warszawskim duszpasterstwem tradycji łacińskiej

Pisał w opiniach:

Tomasz Rowiński

Religijność stadionowa

Na rekolekcje „Jezus na stadionie" nie poszłabym z własnej inicjatywy. Podobnie jak Tomasz Rowiński do duchowości charyzmatycznej odnoszę się z dużym dystansem. Znalazłam się jednak tego dnia na Stadionie Narodowym, ponieważ bliskiej mi osobie bardzo zależało na uczestnictwie w tym wydarzeniu i poprosiła mnie, bym jej towarzyszyła. Nie zamierzam prwzedstawiać tu jednak swojej oceny przebiegu tego spotkania czy działalności samego o. Johna Bashobory, chciałabym tylko ustosunkować się do kilku zastrzeżeń Rowińskiego, autora tekstu „Religijność stadionowa" („Rz", 8 lipca 2013), z pozycji kogoś, kto uczestniczył w tym spotkaniu.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę