Dziś w Sejmie miała się odbyć debata nad wnioskiem o referendum edukacyjne „Ratuj maluchy i starsze dzieci też", pod którym podpisało się blisko milion obywateli. Niestety, głosowanie zostało przez panią marszałek Ewę Kopacz zdjęte z porządku obrad, na wniosek klubu PO, a debata przełożona. Jak ustaliliśmy: bez żadnego uzasadnienia.
Tak się składa, że dziś w Kancelarii Premiera organizuje Pan wielką konferencję prorodzinną. Jeden z paneli dyskusyjnych ma się odnosić do edukacji szkolnej „na najwyższym poziomie". Tak, edukacja to ważny element polityki prorodzinnej. Chętnie przekazałbym Panu nasze uwagi na ten temat osobiście, ale niestety nie dostaliśmy na dzisiejszą konferencję zaproszenia.
Ponieważ o spotkanie z Panem w sprawie edukacji najmłodszych bezskutecznie ubiegamy się od pięciu lat, a dialog z ministrem Pańskiego rządu, panią Krystyną Szumilas również nie jest możliwy, i to nie z naszej winy, chciałbym przekazać Panu, dlaczego setki tysięcy rodziców w Polsce nie zgadzają się na obniżenie wieku szkolnego.
Pierwszy, i chyba najważniejszy, problem to warunki w polskich szkołach. Ilustrują go wypowiedzi z raportu „Szkolna rzeczywistość 2013/14", który powstał na podstawie kilkuset relacji rodziców z różnych części Polski. Szkoła Podstawowa nr 1 w Biłgoraju: „Dzieci chodzą na lekcje z kurtkami i butami w reklamówce bo zabrakło ... szatni". Szkoła nr 11 w Grudziądzu: „Szkoła nie posiada sali gimnastycznej, boiska ani placu zabaw". Szkoła w Odrzykoniu: „Na pytania o dywan dyrektor odpowiada, że poszuka starego chodnika w domu". Szkoła w Tuczempach: „Wiem, że jest to szkoła na wsi, ale nie ma tu ani stołówki, ani świetlicy". Szkoła nr 52 w Częstochowie: „Maluchy są gnębione przez młodzież gimnazjalną, zamykane w toaletach, wyrzucane z kolejki po obiad na stołówce, gimnazjaliści plują dzieciom do talerzy". Szkoła nr 11 w Opolu: „Przepełniona, mała świetlica – około 30 m kw. ma pomieścić około 90 dzieci – pierwszoklasistów. Szkoła w Czerminie: W 1 klasie jest 35 uczniów. Tak duża liczba wiąże się z tym, iż zamknięto szkołę w innej wsi, dzieci muszą dojeżdżać nawet kilkanaście kilometrów rano i po południu."
Dwa światy