Przypadek Piniora

Standardy bywają jak świeżo naostrzone narty. Można zaciąć się do krwi o ich kanty, za to podczas jazdy dobrze się na nich krawędziuje, a więc także wyczynia różne wygibasy.

Publikacja: 05.12.2013 12:36

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Wyrwanie 80 milionów z komunistycznego banku okazało się kapitalną kanwą filmu. Nie mniej intrygujący wydaje się dalszy ciąg sławnego skoku na kasę z lat obalania. Późniejsze losy 80 kafli z pewnością także były fascynujące i wprost proszą się o scenariusz kolejnego filmu.

Bohater tej historii Józef Pinior - prawdziwy aktor dreszczowca z lat „Solidarności"– nasz człowiek w tamtym banku, dziś na zasłużonym świeczniku w roli senatora i byłego europosła, walczy o prawa człowieka. Jak to jednak w europejskim bajorze bywa, prawa człowieka nie oznaczają koniecznie praw Polaka. Październikowy, wstrząsający, ostateczny wyrok w sprawie ofiar Katynia nie pozostawia co do tego wątpliwości.

„Grozi nam ogromna kompromitacja na arenie międzynarodowej" – rozgłasza od wtorku w przekaziorach Pinior swój pogląd w kwestii prawa, nieopatrznie lekceważąc sygnały gruczołu przypominającego z wyglądu połówkę włoskiego orzecha. Niezwłocznie po widzeniu się w roli świadka ze sprawiedliwym obliczem Europejskiego Trybunału w Strasburgu. Na tę gratkę, rangi porównywalnej co najmniej z obrazem „Pokłosie", ożywiły się najbardziej niezawodne media dość już zapewne wyposzczone i znużone opiewaniem „Naszych matek, itd.", dzięki którym dotychczasowi bezpaństwowi naziści mają szansę zyskać wkrótce słowiańską, konkretną narodowość.

Piniorowi bowiem właśnie legły na sercu prawa człowieka. Nie nasze, a wyznawców pirotechnicznych negocjacji pomiędzy narodami - panów Saudyjczyka i Palestyńczyka. Prawa obu pensjonariuszy Guantanamo zgruchotane są bowiem tak boleśnie, że ich sprawę rozgryza najwyższy trybunał europejski. Na pohybel ojczyźnie, a na zlecenie biednych terrorystów, przeniknięci etyką zawodową POLSCY adwokaci spłodzili zaś pozew. W prostej linii wynika z tego, że samo pobliże ETS-u uszlachetnia standardy bezinteresownego humanizmu w stopniu oszałamiającym. Wszystkim. Do horyzontu terrorystów.

Zdobyci tuż przed początkiem XXI wieku wielkim wysiłkiem nasi sojusznicy z NATO, rzecz oczywista, korzystają z eksterytorialnej bazy na terenie Polski. Goszczą ich także na dużą skalę od dziesiątek lat Niemcy i to z ogromnym profitem. Amerykanie stacjonują w wielu zakątkach świata. Niepomny na to Józef Pinior z werwą obrzuca kalumniami a priori, Bogu ducha winien, własny kraj. Zarzutami wysnutymi z fantazji dżentelmenów skrajnie niewiarygodnych, którzy mogli być pobici w Berlinie lub stu innych miejscach. W mapki i GPS-y wyposażonych skąpo.

Proceder sprytnych „bojowników" okazać się może dzięki podobnym Piniorowi ambasadorom całkiem trafiony. Istotnie, trudno nie skorzystać z wkręcenia kraju palantów, którzy na wyścigi będą rozgłaszać pierwsze lepsze rojenia w imię opacznych pojęć. Zarobić zawsze warto. Z Amerykanami, choć to za ich sprawą skarżący zwiedzali świat, ta sztuczka się nie udała. Trzeci odcinek filmu o Piniorze może być już tylko mrocznym dramatem psychologicznym z opcją nagłego, zbiorowego przeskoku w tragiczne reality. W opresję straszną, absurdalną. W traumę narodową i długoterminową, choć zawinioną przez niewczesne popisy jednostki.

To błąd, który zagłuszył orientację i rację stanu senatora z Polski jest ewenementem i kompromitacją na arenie międzynarodowej, a nie rzadziutkie argumenty skarżących terrorystów. Kuriozalne, rozgłośne ponaglanie rodzimych sądów, by natychmiast potwierdziły hipotetyczne przestępstwa nie przez nas popełnione. Przerażająca jednomyślność z koncepcją terrorystów. Ochotnicze, bezpodstawne na razie szkalowanie Polski. Tworzenie faktów medialnych, które idą w świat i mogą ściągnąć hekatombę nieznanego nam dotąd gatunku. Ja boję się Piniora!

Czy dotychczasowe, szczególnie dobre, na ogół wyjątkowo przyjacielskie kontakty Polaków z Arabami kogoś nie zaczęły mierzić? – zapytajmy wreszcie przede wszystkim. Jak można dopraszać się tak gwałtownie bomb w polskich domach, tramwajach i na ulicach.

Casus Pinior jest groźny. Dla mnie, dla tego dziecka, dla tej pani, dla tamtego pana. Dla Polaków.

Wyrwanie 80 milionów z komunistycznego banku okazało się kapitalną kanwą filmu. Nie mniej intrygujący wydaje się dalszy ciąg sławnego skoku na kasę z lat obalania. Późniejsze losy 80 kafli z pewnością także były fascynujące i wprost proszą się o scenariusz kolejnego filmu.

Bohater tej historii Józef Pinior - prawdziwy aktor dreszczowca z lat „Solidarności"– nasz człowiek w tamtym banku, dziś na zasłużonym świeczniku w roli senatora i byłego europosła, walczy o prawa człowieka. Jak to jednak w europejskim bajorze bywa, prawa człowieka nie oznaczają koniecznie praw Polaka. Październikowy, wstrząsający, ostateczny wyrok w sprawie ofiar Katynia nie pozostawia co do tego wątpliwości.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska