Twórca serwisu wykupił domenę woot.com w 2003 roku za 6000 dolarów. W 2010 roku Amazon przejął cały serwis za 110 mln dolarów. W szczytowych momentach popularności na Woot'cie znajdowało się ponad milion osób dziennie, a roczna sprzedaż osiągała poziom 164 mln dolarów. Prasa branżowa nagradzała Woot, który nazywano najszybciej rosnącym prywatnym sprzedawcą w całych Stanach Zjednoczonych. Sukcesem Rutledge'a stało się nie tylko przyciągnięcie osób, które robiły zakupy, ale także tych, którzy obserwowali nowe oferty. Społeczność dyskutowała o produktach, które widziała na Woot'cie, użytkownicy zastanawiali się, co zobaczą na stronie po północy. Serwis zyskał dodatkowy wymiar, który można było przełożyć na konkretne pieniądze.
By rozszerzyć swoją strategię Mark Rutledge zatrudnił swojego brata, Dave'a. To on stał się odpowiedzialny za rozbawianie użytkowników serwisu żartobliwymi opisami produktów. Korzystanie z Woot stało się bardziej braniem udziału w happeningu niż robieniem tradycyjnych zakupów. Amazon nie wykorzystał tego potencjału i szybko zniechęcił się do internetowego sklepu, który przynosił zyski w kratkę. Rozbawianie klientów było skuteczne na dłuższą metę, ale księgowi Jeffa Bezosa woleli widzieć stały wzrost słupków oznaczających wysokość sprzedaży. Amazon wymógł zmianę trybu działania serwisu i szybko po przejęciu Woot stał się jednym z wielu e-sklepów dających klientom coraz szerszy wybór towarów.
Nowe pomysły
Twórca nie chciał na to przystać i odszedł z Amazonu. Z wcześniejszym zerwaniem kontraktu na pewno wiązała się konkretna kara finansowa, ale Rutledge nie chciał czekać. Wraz z kilkorgiem byłych współpracowników rozpoczął serię nowych przedsięwzięć pod nazwą Meh. W języku angielskim to określenie oznacza znudzenie, obojętność. To co całkowicie odwrotnego wobec filozofii stojącej za nazwą Woot. Nowa firma Rutledge'a nawiązuje do nowej linii myślenia, Mediocre Corporation oznacza bowiem dosłownie „przeciętne przedsiębiorstwo". Meh będzie zajmować się eksperymentami w e-handlu. Skoro wszyscy prowadzą sklepy o nieograniczonych ofertach, znaczy, że gdzieś jest miejsce na oferty ograniczone. Na pierwszy ogień poszedł projekt Seligman.
Wykorzystano do niego karty podarunkowe Amazonu. Matt Rutledge rozesłał do tysiąca pierwszych osób, które zapisały się na stronie jego nowej firmy, karty o wartości 20 dolarów. Użytkownicy mogli z tą kwotą zrobić, co chcieli, ale Mediocre Corporation sugerowało im, by za choć część prezentu kupili wyposażenie do nowego biura Rutledge'a i 35 współpracowników. Okazało się, że aż 75 proc. obdarowanych przeznaczyło część karty poadrunkowej na rzecz Mediocre. Niektórzy składali się w kilka osób, by kupować firmie coś droższego. W rezultacie ponad połowa z kwoty 20 tys. dolarów przeznaczonej na eksperyment wróciła do pomysłodawców w postaci wyposażenia lokalu. Niektóre z rzeczy trudno byłoby nazwać ściśle biurowymi (wielka tapeta przedstawiająca laboratoryjnego szczura, fotel w kształcie hamburgera wypełniony fasolkami, czy prawie 20 kg nawozu), ale liczyły się intencje. Rutledge chce, by e-handel wzniósł się na poziom społecznych interakcji.
Następnym w kolejce jest eksperyment pod hasłem Meh. Ma działać podobnie jak Woot, czyli oferować po jednej rzeczy dziennie opatrzonej humorystycznym opisem. Rutledge chciałby prowadzić serwis w stylu animowanego serialu South Park, by Meh na bieżąco sprzedawał i komentował towary związane z najważniejszymi wydarzeniami. Na stronie nie będzie jednak żadnych społecznościowych wtyczek, zapisywania się na newslettery, możliwości udostępniania w innych serwisach. Według twórcy to wszystko odciąga uwagę od istoty działania jego strony. Meh ma być tak wciągający, by jego użytkownicy sami pamiętali o tym, żeby na niego wrócić. Żadne społecznościowe mechanizmy nie zastąpią bezpośredniego zaanagażowania człowieka. Użytkownik W przypadku, gdy użytkownik nie będzie zainteresowany zakupem towaru dnia, można będzie kliknąć ikonkę z napisem „meh", która podniesie znaczenie danej osoby w społeczności skupionej wokół strony.