Aleksander Hall. Platformo, nie kokietuj lewicy

Podobają mi się politycy, którzy mają stałe przekonania i starają się ?być im wierni bez względu na zmiany koniunktury. Ale ten typ ludzi ?nie dominuje w PO – pisze publicysta.

Publikacja: 25.08.2014 02:18

Aleksander Hall

Aleksander Hall

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Red

Nie podjąłbym się prognozowania wyniku przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Nie uważam, że przegrana w nich PO jest już przesądzona. Jest jednak oczywiste, że ta partia znajduje się w kryzysie. Od kilku miesięcy potwierdzają to sondaże opinii publicznej.

Wielu Polaków zwątpiło w zdolność PO do sprawnego rządzenia, reformowania i umacniania państwa. Afera taśmowa ujawniła wielką słabość ważnych służb państwowych i niski poziom kultury – nie tylko politycznej – ważnych polityków rządzącego ugrupowania. Opisywane przez media lokalne konflikty w strukturach partyjnych i stosowane w nich metody (tajne nagrania, obietnice posad w zamian za poparcie w wewnętrznych wyborach) rzucały światło nie tylko na morale części działaczy partyjnych, ale także świadczyły o utracie przez nich instynktu samozachowawczego.

Nieskuteczne hasło

Ujawniły się słabe strony typu przywództwa sprawowanego w PO przez Donalda Tuska. Premier nie ma wprawdzie w partii konkurentów, ale stało się to za cenę eliminacji indywidualności i premiowania konformizmu. Platforma jest partią zmęczoną sprawowaniem władzy i wyjałowioną. Każde z tych zjawisk zasługuje na uwagę, ale zamierzam się skoncentrować na tylko jednej z ważnych przyczyn słabości PO, o której dotychczas nie wspomniałem. Mam na myśli rozmycie ideowej tożsamości tego ugrupowania.

Gdy PO powstawała w 2001 roku, jej liderzy deklarowali, że tworzą ugrupowanie liberalne w sferze gospodarczej i konserwatywne w sferze światopoglądowej. Na osi lewica – prawica PO jednoznacznie sytuowała się na prawicy. Od tego czasu wiele się zmieniło. PiS – główny przeciwnik PO od 2005 roku – jednoznacznie sytuowało się na prawicy, a w ostatnim okresie udało mu się także faktycznie podporządkować sobie mniejsze prawicowe partie: Ziobry i Gowina.

Platforma Obywatelska od 2005 roku ewoluowała w kierunku ugrupowania, które przede wszystkim ma być anty-PiS-em, mając ambicję skupienia możliwie najszerszego zbioru „rozsądnych Polaków" zaniepokojonych sposobem budowania IV Rzeczypospolitej przez PiS, a po wyborach parlamentarnych 2007 roku perspektywą powrotu do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego. Stąd wzięła się polityka politycznych transferów z lewicy i z prawicy, ale zwłaszcza z lewicy.

Przyjęcie koncepcji PO jako anty-PiS-u czyniło bezprzedmiotowym pytanie, co pod względem ideowym łączy takich polityków jak Bartosz Arłukowicz i Dariusz Rosati z Pawłem Zalewskim czy Michałem Kamińskim. Odpowiedzią na takie wątpliwości było przecież hasło: „Wszystkie ręce na pokład", gdy zagraża PiS.

Hasło to jest jednak zdecydowanie mniej skuteczne niż przed kilku laty. Atmosfera panująca w Polsce w drugiej fazie rządów ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego zaciera się w pamięci wielu wyborców zdegustowanych stylem obecnych rządów PO, a wśród młodych Polaków są już liczni wyborcy, którzy mają prawo nie pamiętać rządów PiS.

Nie narazić się

PO jednak nie tylko rozmyła swoją ideową tożsamość. Niewątpliwie także przesunęła się w ostatnich latach wyraźnie na lewo. Czy jest to konsekwencją bezwolnego i przypadkowego dryfu, czy świadomego wyboru wynikającego z faktu, że przeciwnik jest usytuowany na prawicy, a potencjalni przyszli sojusznicy PO znajdują się na lewicy?

Zapewne oba te czynniki odegrały jakąś rolę. Jedno wszakże zjawisko nie ulega wątpliwości. Platforma Obywatelska znalazła się pod silnym naciskiem liberalno-lewicowych i zdecydowanie lewicowych autorytetów, celebrytów i mediów, które wyraźnie oczekują od niej, aby znalazła się ona w awangardzie walki o „świeckie państwo" (przez co rozumie się przede wszystkim nieobecność Kościoła w sferze publicznej) i prawne usankcjonowanie zmian obyczajowych pozostających w niezgodzie z wywodzącym się z chrześcijaństwa światem wartości i – w swych konsekwencjach – osłabiających zwłaszcza pozycję tradycyjnej rodziny.

Nie twierdzę, że PO w swym działaniu daje satysfakcję tym oczekiwaniom i naciskom środowisk lewicowych i liberalno-lewicowych. Najwidoczniej jednak nie chce im się narazić i próbuje je kokietować. Rzecz w tym, że przyjmując taką postawę, zniechęca do siebie ludzi o prawicowych i centroprawicowych poglądach.

Nie jestem zwolennikiem polityki, w której liderzy ugrupowań zamawiają badania opinii publicznej, aby „ustawiać się z wiatrem". Podobają mi się politycy, którzy mają stałe przekonania i starają się być im wierni bez względu na zmiany koniunktury. Spotyka się ich niezbyt często. Uważam, że to nie ten typ polityków dominuje w PO. Troskę o zachowanie, a może raczej odzyskanie, poparcia konserwatywnych wyborców powinien podpowiadać im jednak także interes wyborczy.

Wyborcy przywiązani ?do wartości

W Polsce ma miejsce proces laicyzacji. Autorytet Kościoła obniżył się i wielu duchownych nie potrafi odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Pomimo to nie ulega dla mnie wątpliwości, że zdecydowanie najliczniejszą grupę polskich wyborców stanowią ludzie przywiązani do tradycyjnych wartości i ukształtowani przez chrześcijański świat wartości.

Tylko część z nich identyfikuje się z wizją Polski proponowaną przez PiS i skłonna jest zaakceptować pogląd tego ugrupowania na katastrofę smoleńską. Jednak oburzają ich i drażnią próby kwestionowania fundamentów naszej cywilizacji i prawa Kościoła do zabierania głosu w sprawach publicznych. W ostatnim okresie PO niewiele zrobiła, aby zachować ich poparcie, a to ono zadecydowało o tym, że partia ta doszła do władzy w 2007 roku.

Autor jest historykiem i politykiem. W czasach PRL lider opozycyjnego konserwatywnego Ruchu Młodej Polski, w III RP polityk kilku partii centrowych i centroprawicowych, m.in. Unii Demokratycznej, Partii Konserwatywnej ?i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego

Nie podjąłbym się prognozowania wyniku przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Nie uważam, że przegrana w nich PO jest już przesądzona. Jest jednak oczywiste, że ta partia znajduje się w kryzysie. Od kilku miesięcy potwierdzają to sondaże opinii publicznej.

Wielu Polaków zwątpiło w zdolność PO do sprawnego rządzenia, reformowania i umacniania państwa. Afera taśmowa ujawniła wielką słabość ważnych służb państwowych i niski poziom kultury – nie tylko politycznej – ważnych polityków rządzącego ugrupowania. Opisywane przez media lokalne konflikty w strukturach partyjnych i stosowane w nich metody (tajne nagrania, obietnice posad w zamian za poparcie w wewnętrznych wyborach) rzucały światło nie tylko na morale części działaczy partyjnych, ale także świadczyły o utracie przez nich instynktu samozachowawczego.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA