Nie przyjeżdżam do was z żadnymi obietnicami. Tych obietnic w wielu kampaniach było zbyt dużo – mówiła w weekend Ewa Kopacz podczas kampanijnego spotkania w Ostrowie Wielkopolskim.
Na pozór oczywiste słowa pani premier to przykład ilustrujący starannie budowany wizerunek nowej szefowej rządu. Co się na niego składa? Pierwszą cechą „projektu Kopacz" jest antypolityczność. To prawda. Politycy najważniejszych partii ostatniej półtorej dekady, a więc SLD, PSL, PO i PiS, mają na swoim koncie nieskończoną ilość niespełnionych obietnic.
– Chciałam tu zakomunikować, że dzisiaj polityka będzie wyglądać trochę inaczej. (...) Chcę, żeby ci wszyscy, którzy dziś w polityce uczestniczą, byli dla ludzi i z ludźmi – zapewniała Kopacz w Ostrowie.
Wątków antypolitycznych w jej wypowiedziach jest więcej, począwszy od exposé: – Niestety, dziś Polacy (...) mówią mi jedno: debata polityczna w tej izbie i poza nią nie dotyczy problemów zwykłych ludzi.
Kilka dni później podczas konwencji samorządowej w Warszawie szefowa rządu skierowała nawet oskarżenie pod adresem własnej partii. – Platforma się zmieniła, bo w pewnym momencie odwróciła się od ludzi – mówiła do partyjnych działaczy.