Zabójcza siła wachlarzy. Felieton Rafała Tomańskiego

Nie tylko najlepsi ninja i najszybsi samurajowie są w stanie robić wrogom krzywdę przy pomocy wachlarzy. Ten przedmiot może też narobić zniszczeń w życiu politycznym. Przekonano się o tym w Japonii. Poniedziałek 20 października przyniósł dwie dymisje w gabinecie premiera Abe.

Publikacja: 20.10.2014 15:36

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Rząd, który jeszcze niedawno chwalił się rekordowym czasem trwania bez ani jednej zmiany, Abe zdecydował się odświeżyć skład ministrów z początkiem września 2014 roku, po 20 miesiącach sprawowania władzy. Zmiany miały sugerować zwrot w polityce ułatwiającej kobietom w Japonii budowanie własnych karier i walkę o takie same prawa, jakimi od wieków cieszą się w kraju mężczyźni. Do roku 2020 planowano, by do kobiet należało 30 proc. kierowniczych stanowisk w kraju.

Historyczne zmiany

Do składu rządu powołano pięć pań minister. Poprzedni gabinet, który sprawował władzę najdłużej w powojennej historii Japonii został wymieniony w 2/3. Kobietom powierzono dwa ważne ministerstwa gospodarki (Yuko Obuchi), sprawiedliwości (Midori Matsushima) oraz trzy uważane za takie o mniejszym znaczeniu: spraw wewnętrznych i komunikacji (Sanae Takaichi), urząd ds. porwań, bezpieczeństwa publicznego i zapobieganiu klęskom żywiołowym (Eriko Yamatami) i tekę ds. aktywizacji kobiet oraz zapobiegania spadającemu przyrostowi naturalnemu (Haruko Arimura).

Zmiany kadrowe miały symbolizować nowy porządek i prowadzić Japonię do wytyczonej przez premiera Abe krainy Womenomics, czyli ekonomii opartej na rosnącej roli kobiet. Aktywizacja tej bardzo poważnej i niedocenianej w państwie grupy zawodowej miała przełożyć się na duże wzrosty PKB i umacniać marsz Japonii ku odzyskaniu konkurencyjności na świecie. Oczywiście już z początku po nowych nominacjach pojawiły się słowa krytyki pod adresem nowych pań w polityce, ale wierzono, że zarzuty będą jedynie drobiazgami, które da się przemilczeć. Yamatani stojącej na czele urzędu ds. bezpieczeństwa publicznego zarzucano powiązania z grupami tzw. Zaitokukai, ultra-prawicowymi organizacjami, które wciąż szerzą rasistowskie, nacjonalistyczne, często antykoreańskie hasła. Arimura i Takaichi obrywały za zbyt konserwatywne poglądy w kwestiach dotyczących polityki rodzinnej oraz za wizyty w kontrowersyjnej świątyni Yasukuni.

Gdy premiera nie ma, skandale harcują

Jak na złość, podczas wizyty premiera Abe w Europie na 10. szczycie Azja-Europa (ASEM) w Mediolanie, nowe członkinie gabinetu bardzo negatywnie zapisały się w mediach. Sanae Takaichi jako pierwsza odwiedziła 18 października świątynię, a po niej tego samego dnia w Yasukuni pojawiły się panie Arimura i Yamatani. Każda teoretycznie z innych powodów, jak same przyznawały – dla Arimury wizyta miała charakter państwowy, podobnie przyznawała w wywiadach Takaichi i dodawała, że ofiara dla świątyni pochodziła z jej kieszeni. Yamatani odmawiała komentarza. Na nic zdały się protesty partii Komeito, która za każdym razem usiłuje odwieść polityków od składania wizyt w miejscu, w którym poza duszami zmarłych żołnierzy spoczywa także te 14 największych zbrodniarzy wojennych Japonii.

Pory, krawaty...

Po wizytach trzech pań minister Chiny oczywiście wystosowały oficjalny protest (jak za każdym razem, gdy japońscy politycy idą do Yasukuni), ale okazało się, że to nie koniec kłopotów nowego gabinetu. Ostatni weekend upłynął pod znakiem szybko rozprzestrzeniających się informacji o nadużyciach, których dopuściły się pozostałe dwie nowe członkinie rządu: Obuchi i Matsushima.

Pierwsza, dotychczas pozostająca poza wszelkim podejrzeniem (jako córka byłego premiera Keizo Obuchiego i do niedawna najpoważniejszy kandydat do objęcia po premierze Abe najważniejszego stanowiska, Obuchi mogła zostać pierwszą w historii Japonii kobietą-premierem) przyznała się do nieprawidłowych wydatków z funduszy przeznaczonych na działalność polityczną. Wśród zarzucanych jej czynów było pokrywanie kosztów wycieczek z prowincji Gunma dla jej potencjalnych wyborców do Tokio. Od 2007 roku można było zapisywać się na zorganizowane wyprawy firmowane przez kancelarię Obuchi, wystarczyło jedynie wpłacić ok. 112 dolarów wpisowego. Z możliwości odwiedzenia stolicy i wizyty w słynnym teatrze Meiji miało skorzystać 2000 osób, jednak w księgach notowano wpłaty na poziomie o wiele niższym niż sugerowałby prosty rachunek 2000 razy 112 dolarów. Pierwszy zarzut wobec Yuko Obuchi dotyczył sponsorowania wyborcom takich wizyt ze środków przeznaczonych na działalność publiczną. Drugą kwestią było wydawanie tego funduszu na ubrania, jedzenie i kosmetyki.

Była już pani minister zlecała kupowanie krawatów i chusteczek projektowanych przez własną siostrę, doszukano się także zlecenia na pory z miasteczka Shimonita w prefekturze Gunma, którą zarządzała Obuchi. Pory były lokalną specjalnością, ale kwota przekazana za nie jednemu z rolników podejrzanie wysoka. Pani minister broniła się przed zarzutami, mówiąc, że zawsze rozgraniczała życie prywatne od zawodowego i że nie ma pojęcia, dlaczego mogło dochodzić do jakichkolwiek nieprawidłowości. Podała się do dymisji, przeprosiła za wywołane zamieszanie i zawiedzione nadzieje, ale chce walczyć o odzyskanie zaufania wśród wyborców.

...i wachlarze

Midori Matsushita z kolei, ostatnia z piątki, miała już na koncie oskarżenia o problemy z wydatkami ze służbowej kasy, ale wydawało się, że zarzuty nie będą miały znaczenia. Jednak weekend zmian, o którym premier Abe na pewno będzie chciał szybko zapomnieć, przyniósł kolejną odsłonę jej sprawy i także doprowadził minister sprawiedliwości do dymisji. Matshushimie zarzucono złamanie prawa wyborczego w postaci zabronionego przez przepisy rozdawania prezentów. Opozycyjna wobec Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP) Demokratyczna Partia Japonii (DPJ) skierowała do prokuratory doniesienie o popełnieniu przez panią minister przestępstwa. Przedmiotem nadużycia miały być wachlarze, a dokładnie 22 tys. sztuk papierowych wachlarzyków rozdawanych w imieniu Midori Matsushimy jej wyborcom w 2012 roku.

Ta niecna praktyka miała mieć miejsce podczas lokalnych imprez, podczas których wyborcy mogli zapoznawać się z panią Matsushimą. Żeby program polityczny łatwiej zapadał w pamięć na wachlarzach wydrukowano kilka najważniejszych jego punktów, do kompletu z karykaturą pani Matsushimy. DPJ wylicza, że koszt produkcji tych przedmiotów wyniósł 13,5 tys. dolarów i na utratę takiej sumy naraził publiczną kasę.

Według przedstawicieli opozycji wachlarze nie były tylko nieznaczącymi przedmiotami, ale niezwykle niebezpiecznym politycznie narzędziem werbowania zwolenników przez byłą panią minister. Dzięki takim niezgodnym z zasadami fair play metodami Matshushima miała zyskiwać szacunek i poklask.

W tle możliwa reforma konstytucji

Można się z tej sytuacji śmiać, ale Japończykom do śmiechu nie jest. Premierowi w szczególności. Shinzo Abe przyjął obie dymisje i także przeprosił wszystkich. Konsekwentnie budowany przez niego i przez sztab doradców pozytywny PR został poważnie naruszony przez oba skandale. Zaufanie wobec kobiet w życiu politycznym i zawodowym także ucierpiało, a to oznacza, że droga ku krainie ekonomii aktywizującej Japonki może okazać się trudniejsza niż się pierwotnie wydawało.

Wobec afery ze skandalami w rządzie straciła na znaczeniu wypowiedź premiera udzielona Radiu Nippon. Nagrana 6 października przed wyjazdem do Europy, nadana już po powrocie, w sobotę, gdy wspominane panie minister odwiedzały świątynię Yasukuni. Wypowiedź premiera Abe daje poważnie do zrozumienia, że rząd zaczyna coraz bardziej poważnie planować stworzenie nowej konstytucji. Szef rządu zdaje sobie sprawę, że obecna ustawa zasadnicza została narzucona krajowi przez amerykańskich okupantów po II wojnie światowej, dlatego chciałby napisać nową, aktualną i rozwiązującą obecne problemy polityczne i społeczne. Według Abe Japonia potrzebuje konstytucji na miarę XXI wieku, ale ten głos chwilowo pozostanie w cieniu zamieszania wobec finansowych afer z udziałem członkiń gabinetu.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne